autor: Marek Grochowski
Football Manager 2008 - przedpremierowy test - Strona 3
Choć na pierwszy rzut oka wszystko wygląda po staremu, deweloperzy z Londynu jak zwykle naszpikowali swój tytuł mnóstwem drobiazgów.
Przeczytaj recenzję Football Manager 2008 - recenzja gry
Urozmaicenie stanowią też dni otwarte dla fanów albo perypetie, jakie czekają nas, gdy zdecydujemy się na sprowadzenie do klubu egzotycznego obcokrajowca. Nigdy nie możemy być pewni, czy od razu otrzyma on pozwolenie na grę w nowym państwie, toteż przed jego przyłączeniem do teamu czekają nas przepychanki z miejscowym urzędem pracy, włączając w to wysyłanie pism odwoławczych i nerwowe odliczanie dni pozostałych do końca okna transferowego. W całym newsowym zamieszaniu nie spodobały mi się jedynie dziennikarskie spekulacje. Dziwnym trafem media od razu dowiadują się, jakich piłkarzy umieściliśmy na swojej Shortliście i regularnie zasypują nas pytaniami o to, czy zamierzamy ich u siebie zatrudnić. Prowadzi to tylko do niepotrzebnych napięć pomiędzy menadżerami oraz windowania cen przyszłych nabytków.

Problemy te przestają istnieć dopiero w momencie, gdy obejmujemy kontrolę nad reprezentacją narodową. Tutaj transfery zastępowane są powołaniami do kadry, a dzięki zakładce Player Interaction możemy nie tylko publicznie pochwalić lub zganić aktualnych zawodników, ale poprosić nawet o powrót do zespołu tych graczy, którzy przeszli już na piłkarską emeryturę (Roberto Carlos, Dida itd.). Większość weteranów omija jednak nasze propozycje szerokim łukiem i czeka na dalszy rozwój wypadków w kapciach, przed telewizorem. Są jednak i wyjątki od tej reguły, jak 35-letni Rivaldo, który rozpętuje medialną burzę za każdym razem, gdy pominiemy go przy wyborze składu na mecze Copa America czy kwalifikacje do mundialu. Warto wymienić również fakt, że morale reprezentacyjne zostało oddzielone od klubowego, a w łowieniu nowych talentów pomagają nam teraz skauci. Narodowi szperacze są jednak podobni do klubowych obserwatorów i traktują służbowe wyjazdy jako darmowe wycieczki, z których przywożą jedynie pamiątki w postaci ubogich raportów. Jeśli chcemy więc znaleźć kogoś uzdolnionego, musimy przystąpić do poszukiwań na własną rękę.
Panowie ze Sports Interactive obiecywali, że Football Manager 2008 będzie działał szybciej niż kiedykolwiek. Kłamali. Dane ładują się z porównywalną prędkością, co rok temu, a głównym urozmaiceniem, jakie możemy oglądać podczas gapienia się na wskaźnik postępu, są znane już tipsy oraz niewielkie novum w postaci tabelek z ligowymi statystykami. Dowiadujemy się z nich, kto zdobył najwięcej goli z rzutów rożnych, komu przydarzyło się najwięcej porażek na własnym boisku albo ile bramek do tyłu mają nasi konkurenci.