autor: Krzysztof Gonciarz
Call of Duty 4: Modern Warfare - pierwsze wrażenia - Strona 2
Zostaliśmy zaproszeni do Londynu na zamknięty pokaz Call of Duty 4. Oto wrażenia z tego, co tam zobaczyliśmy.
Przeczytaj recenzję Call of Duty 4: Modern Warfare - recenzja gry
Historia składać się będzie z dwóch, równoległych wątków, połączonych postaciami tzw. Jeźdźców Apokalipsy (The Four Horsemen) – ultrazłej grupy dyktatorów, zmierzającej do przekształcenia Rosji w państwo podobne do tego z czasów stalinizmu. Podczas gdy oddziały brytyjskiego SAS-u (Special Air Service) uwikłane zostaną w skomplikowaną operację na terenach byłego Związku Radzieckiego, amerykańscy Marines toczyć będą boje z pewną grupą terrorystyczną na Bliskim Wschodzie. My, jako gracze, przypuszczalnie skakać będziemy z jednego frontu na drugi, krok po kroczku wgryzając się w tę polityczną intrygę. Od czasu do czasu wcielimy się nawet w postać zupełnie oderwaną od fabularnego trzonu.

Efekty dymów i wybuchów zapierają dech w piersi – strach myśleć o wymaganiach sprzętowych (a prezentowana wersja na Xboksa działała idealnie, więc…)
Jeśli mowa o postaciach, warto zwrócić uwagę na powrót Price’a, czyli bohatera znanego już weteranom serii. Grant Collier (prezes Infinity Ward) sam stwierdził, że tym razem protagoniści powinni lepiej zapadać graczom w pamięć i wzbudzać w nich więcej sympatii, niż dotychczas. I słusznie. Instytucja nieznanego żołnierza ma co prawda wojenne uzasadnienie, ale mimo wszystko dobrze jest czuć pewną więź z kierowaną postacią.
Ważnym elementem w zróżnicowaniu rozgrywki będą pojazdy. Wiadomo, że zasiądziemy za sterami wspomnianego AC-130, a także czołgu typu Abrams (prawdopodobnie na tym się nie skończy). Zaznaczono też, że tego typu sprzęt pojawi się tylko w kampanii single-playerowej, gdyż przeniesienie go na arenę multi mogłoby skończyć się niezdrowym zaburzeniem równowagi rozgrywki. Arsenał broni będzie w 100% oparty na autentycznych giwerach, odwzorowanych z dbałością o szczegóły godną BLACK-a z PS2. Do naszej dyspozycji niewątpliwie oddane zostaną też innego rodzaju hi-tech zabaweczki (noktowizja wygląda świetnie), ale póki co cisza na ten temat.
Jak łatwo się domyśleć, bardzo ważną rolę będzie pełnił w tej grze tryb multiplayer. Zdecydowano, że użytkownicy Pecetów oraz Xboksów nie będą mogli ze sobą współzawodniczyć – chyba wszyscy wiemy, dlaczego. Na tej pierwszej platformie CoD4 obsługiwać będzie rozgrywkę dla 32 osób jednocześnie, a na konsoli Microsoftu limit wyniesie od 12 do 16 osób (będzie także split-screen dla 4 graczy oraz system link).
Ważnym dla autorów patentem jest wprowadzenie klas postaci. Decydując się na jedną z nich, gracz określi preferowane przez siebie rodzaje broni, a także specjalne „perki”, którymi charakteryzować się będzie jego postać. Te ostatnie samodzielnie skomponować będziemy mogli we własną klasę, odrzucając proponowane przez developerów schematy.