autor: Daniela Nowopolska
Inhabited Island: The Earthling - zapowiedź - Strona 2
Jeśli przyjemna dla oka fotorealistyczna grafika, którą mamy okazję ujrzeć na screenach, i intrygująca fabuła bazująca na podstawie popularnej powieści, stanowią jakąś zachętę, to gra ta może być wspaniałym dodatkiem do kolekcji fana przygodówek.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
The Island: The Earthling znana także jako Inhabited Island: The Earthling bazuje na kanwie powieści Przenicowany świat (w wersji oryginalnej: Obitajemyj ostrow, a jej tytuł anglojęzyczny to Prisoners of Power lub The Inhabited Island). Najwyraźniej zapanowała moda na braci Strugackich, bo to już druga gra powstała na kanwie jednej z ich książek. Pozycję tę zaprezentowano w listopadzie zeszłego roku na zorganizowanym przez ekipę Adventure Europe (wcześniej The Inventor) internetowym spotkaniu fanów z autorami tradycyjnych przygodowych tytułów.
Twórcy gry mówią o niej jako o klasycznej przygodówce, w trybie single player, przedstawiającej świat z widoku pierwszej osoby, graficznie podobnej do Myst IV. W przeciwieństwie jednak do serii Myst, bohater będzie podróżował samotnie tylko na początku. Akcja toczyć się ma w około 100 niepowtarzalnych lokacjach (a to jakaś pustynia, a to las, to znów spotkamy Kammerera pośród miejskiego zgiełku). I tak przez zaplanowanych 10 rozdziałów, podczas przechodzenia których gracze nie raz zostaną nieźle zaskoczeni, nim znajdą odpowiedzi na nurtujące ich pytania.
Generalnie autorzy pozostali w miarę wierni książce i starali się zachować jej klimat, ale wprowadzili pewne innowacje. Zapowiadają też niespodzianki, jak możliwość odkrycia alternatywnego zakończenia czy zdobycie dodatkowych informacji o świecie gry (np. znalezienie sekretnego dziennika jednego z wrogów Maksima). Natomiast na kontynuację raczej nie ma co liczyć – wprawdzie jest i druga część powieści (Żuk w mrowisku, oryginalny tytuł to Żuk w murawiejnikie, a angielski – Beetle in the Anthill), ale główny bohater pojawia się w niej tylko epizodycznie.
Grę uprzyjemniać ma nam znakomita ścieżka stworzona przez zawodowych rosyjskich muzyków i ciekawe efekty dźwiękowe (dźwięk 3D). Jeśli chodzi o interfejs, zastosowano tzw. system węzłów, co oznacza, że poruszać się będziemy po planszach skokowo – w sposób znany z Secret of the Lost Cavern czy z Atlantis. No i jak w typowej przygodówce – posługując się myszką, zbieramy przedmioty, używamy ich i rozwiązujemy zagadki. Standard.
Co do wymagań to nie są one jeszcze znane, ale wiadomo, że The Island: The Earthling była testowana na procesorze 2 GHz, karcie GeForce 5 i 512 MB pamięci operacyjnej. Twórcy zaręczają jednak, że minimalne wymagania będą jeszcze dwukrotnie mniejsze.
Jeśli przyjemna dla oka fotorealistyczna grafika, którą mamy okazję ujrzeć na screenach, i intrygująca fabuła bazująca na podstawie popularnej powieści, stanowią jakąś zachętę, to gra ta może być wspaniałym dodatkiem do kolekcji fana przygodówek. Producenci twierdzą, że podobnie, jak chętnie wracamy do dobrych książek (jak ta, na podstawie której gra powstała), tak i chętnie powrócimy do tej gry i to nie raz, i nie dwa. Pozostaje mieć nadzieję, że to obiecujące zapewnienie nie jest tylko elementem kampanii reklamowej.
Daniela „sybi” Nowopolska
NADZIEJE:
- ciekawa oprawa graficzna;
- orkiestrowa ścieżka dźwiękowa;
- interesująca fabuła;
- sporo nawiązań do powieści.
OBAWY:
- nieduża ilość animacji;
- jak na razie brak planów wydawniczych w Polsce;
- mało zagadek logicznych;
- niewielu NPC-ów.