autor: Marcin Terelak
UFO: Afterlight - Bitwa o Marsa - zapowiedź - Strona 3
Ludzkość od zawsze patrzyła w niebo. Zaczęło się od ludów czczących Słońce. Potem pojawił się Ikar. Pierwszy samolot. Statki kosmiczne. Bazy orbitalne. Plany kolonizacji planet. Ludzkość od zawsze patrzyła w niebo. Tyle z woli poznania, co z woli podboju.
Przeczytaj recenzję UFO: Afterlight - Bitwa o Marsa - recenzja gry
Wyniki terraformingu mają być nie tylko widoczne gołym okiem, ale i wpływać na możliwości taktyczne (np. zwiększenie mobilności, możliwość użycia nowych broni itd.). Postępy w terraformingu mają tez oddziaływać na sferę strategiczną. Twórcy gry deklarują nie tylko mikroskalę, ale i minimalizację wszelkiej innej aktywności poza planami wojennymi. Trudno jednak wytłumaczyć, co dokładnie ma to znaczyć. Z jednej strony zapowiedzi twórców mówią jasno o przywiązaniu do surowców, nikłych zasobach na Marsie, silnym nacisku na zarządzanie załogą głównej bazy, badaniami i produkcją, a z drugiej możemy przeczytać również o tym, iż chcą oszczędzić graczom przywiązywania wagi do zbyt dużej liczby szczegółów. Osobiście mam nadzieję, iż nie skończy się to tym, że gracz otrzyma do dyspozycji kilkunastu ludzi, których rozwój będzie automatyczny, a gra nie będzie oferowała niczego poza walką i liniowym drzewem wynalazków.
Poza nową planetą, nowymi wynalazkami, wrogami i uzbrojeniem autorzy chwalą się też przebudowanym systemem dyplomacji. Co ciekawe wygląda na to, że wykazują się tu krótką pamięcią. Jego atutem ma być to, iż gracz będzie mógł zawrzeć przymierza z jedną z „obcych” ras. Korzyścią z takiego przymierza ma być tworzenie mieszanych oddziałów i obustronne wykorzystywanie charakterystycznych cech każdej z nacji. Wspomniałem o krótkiej pamięci, bowiem coś podobnego obserwowaliśmy już w obu wcześniejszych częściach gry i sprawowało się to niespecjalnie. Szczególnie uprzywilejowaną rasą mają być tu Retikulianie. Tyle, że w obu wcześniejszych częściach Psionicy byli łudząco podobni do Retikulianów i niewiele z tego wynikało. Cóż, może teraz będzie lepiej...

Szczerze mówiąc jako recenzenta, który grał we wszelkie odmiany UFO i tego „starożytnego” i tego „nowożytnego”, zapowiedzi autorów Afterlighta mocno mnie niepokoją. Z jednej strony mamy obietnice intrygującej mikroskali i przywiązania gracza do ograniczonych zasobów, a z drugiej deklaracje, iż gracz nie będzie musiał się przejmować zbyt wieloma detalami. Stąd i moje obawy. Aftershock był krokiem we właściwym kierunku właśnie dzięki temu, że było coś ponad walką. Aftermath był grą ubogą przez wyłączne skupienie się na toczeniu walk i przywiązaniu do liniowego drzewa technologicznego. Po wydaniu ostatniej części gry byłem przekonany, iż kolejne UFO będzie jeszcze lepsze i być może już bardzo bliskie prehistorycznemu już UFO: Enemy Unkown czy UFO: Terror from the Deep. Niestety po zapoznaniu się z tym, co mówią o swym nowym dziele przedstawiciele Altara przestawiłem się na niepewność. Oby zupełnie nieuzasadnioną.
Marcin „jedik” Terelak
NADZIEJE:
- szansa na dobry model fabularny i rpg dzięki przywiązaniu gracza do niewielkich zasobów;
- szansa na wątek fabularny przedstawiających ludzi jako najeźdźców.
OBAWA:
- duże prawdopodobieństwo powrotu do wad, jakimi obdarzone było UFO: Aftermath.