autor: Krzysztof Rzemiński
Microsoft Flight Simulator X - przedpremierowy test - Strona 4
Chyba każdy, kto zna i stosuje tę frazeologię w wirtualnym lotnictwie, wie o nadchodzącej nowej, dziesiątej odsłonie Flight Simulatora. Microsoft kazał nam czekać trzy lata na nową wersję swojego symulatora – czy warto było tyle czekać?
Przeczytaj recenzję Microsoft Flight Simulator X - recenzja gry
Misje
W poprzedniej wersji symulatora mieliśmy możliwość wykonania szeregu różnych misji, w których poza satysfakcją z ich wykonania, nie otrzymywaliśmy nic, MS postanowił to naprawić i w nowej wersji programu misje są bardziej zróżnicowane, przy czym teraz czekają nas zarówno atrakcje typu ratowanie wiertaczy z płonącej platformy wiertniczej (swoją drogą platforma nie paliłaby się w taki sposób, ale widocznie zabrakło funduszy na zapytanie do eksperta) czy lądowanie na rozpędzonym samochodzie. Również nieco poważniejsze w typie przelotu samolotem pasażerskim według zasad IFR. W misjach IFR mamy wirtualnego drugiego pilota, który prowadzi komunikację z kontrolerami lotu, naszym zadaniem jest tylko sterowanie maszyną. Niestety komunikacja jest zapisana i nagrana na sztywno, więc powtarzając misję może się nam wręcz nudzić.
Misje te mają zróżnicowany czas trwania, najkrótsze można wykonać w około 10 minut, najdłuższa jest przewidziana na półtorej godziny. Nagrodą za ich wykonanie są różne odznaki, które również zdobywamy wykonując normalne loty, jak na przykład odznaka za pierwsze lądowanie. Nie zauważyłem, żeby ilość odznaczeń wpływała na przebieg lotu.
W wersji Standard otrzymamy około 30 misji, w wersji Deluxe liczba ta wzrośnie do okolic 50, oraz zostanie nam udostępniony edytor misji, dzięki któremu będziemy mogli samemu stworzyć misję, niestety nie będziemy mogli wykonywać tych misji w trybie multiplayer.
ATC
Skoro mowa o kontroli powietrznej w wykonaniu komputera, to w pod tym względem można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z poprzednią wersją symulatora. W dalszym ciągu mamy do czynienia z amerykańskimi przepisami, więc dalej mamy podział na wysokości i poziomy lotu na 18.000 stóp. Przypomnę, że w Polsce mamy Transition Altitude na wysokości 6.500 stóp i Transition Level na wysokości FL080. W dalszym ciągu po odczytaniu zgody nie mamy możliwości poproszenia o wypychanie i uruchamianie, tylko od razu kołowanie na próg pasa. Dla latających offline będzie to spory minus.
Multiplayer
Niestety, w testowej wersji tryb multiplayer nie był dostępny, więc przytoczę tylko garść suchych, wyczytanych faktów.
Podobnie jak w poprzednich, również w dziesiątej wersji symulatora mamy możliwość polatania z przyjaciółmi w sieci LAN lub przez Internet. Zasadniczym dodatkiem względem FS2004 będzie możliwość wspólnego lotu jako pilot i drugi pilot, pilot i instruktor lub też jako pilot i kontroler. Tak, w wersji Deluxe mamy możliwość zasiąść w wirtualnej wieży na jednym z 3100 lotnisk, z której możemy kontrolować samoloty w trybie multiplayer. Dokumentacja funkcjonowania wieży ma zostać w pełni opisana w systemie pomocy. Co istotne, możemy kontrolować loty za pomocą komend głosowych, dzięki wsparciu technologii Voice-Over-IP.
Fakt możliwości wspólnego przelotu dwóch osób ucieszy pewnie spore grono osób, jednak nadepnie na odcisk firmie gates.to i jej produktowi Copilot. Za plus rozwiązania od MS należy uznać wbudowanie tej funkcji w symulator, dzięki czemu możemy się spodziewać pełnej synchronizacji dwóch maszyn, od położenia przyrządów, przez wskazania przyrządów, aż do oświetlenia samolotu. Copilot miewał czasem z tym problemy, jeśli FS z dodatkowymi samolotami będzie dalej zapewniał taką synchronizację, to szykuje się gwóźdź do trumny dla produktu gates.to.