autor: Maciej Jałowiec
Call of Juarez - przedpremierowy test - Strona 3
„Call of Juarez” ponownie pod lupą, czyli test kolejnej wersji beta najnowszego dzieła programistów Techlandu....
Przeczytaj recenzję Call of Juarez - recenzja gry na PC
„Ochy” i „achy”
Oprócz tego, że gra wygląda naprawdę nieźle (kłaniają się jednak wysokie wymagania sprzętowe, gdzie GeForce 6600 to absolutne minimum…) i zaskakuje świeżymi pomysłami, nie można wspomnieć choćby słowem o ścieżce dźwiękowej. Ta zaś jest naprawdę niczego sobie. Świetnie pasuje do klimatu „brudnego” Dzikiego Zachodu. Dodatkowo, zmienia się ona w zależności od tego, czy panuje spokój czy też akurat prowadzimy wymianę ognia.
Zastosowany w grze rag-doll sprawdza się po prostu znakomicie. Przeciwnicy padają nadzwyczaj realistycznie. Dodam jeszcze, że upadek i zarazem zastosowanie fizyki poprzedzone jest animacją – trafieni wrogowie w pełnej agonii dotykają czerwonych plam na swoich ubraniach, symbolizujących miejsca postrzału. Wygląda to nader przekonywująco i idealnie pasuje do nieco mrocznego klimatu gry.

Utyskiwania
Pozostaje jeszcze napisać o tym, co wyjątkowo przeszkadza w wersji beta. Najbardziej rzucającym się błędem jest to, że lektorzy wypowiadający kwestie bohaterów mówią za cicho. Muzyka nie milknie, a postacie między sobą szeptają. Gdyby nie napisy, w ogóle bym się nie domyślił, o czym dyskutują rewolwerowcy. Innym trudnym do przełknięcia babolem są nieprzerywalne cut-scenki. Polecam na przyszłość zapisywać stan gry po wstawce filmowej, gdyż te są długie i nawet ciekawe, ale nie wtedy, gdy ogląda się je setny raz. Dziwi mnie również obecność Biblii w ekwipunku pastora Raya. Nie służy ona do walki, nie przywraca zdrowia… pozwala jedynie na odsłuchanie jakiegoś fragmentu Pisma Świętego. O ile lektor zechce wyrazić się głośniej i przekrzyczeć muzykę…
W grze pojawia się również walka wręcz. Nie występuje ona często, dlatego też jej niski stopień skomplikowania nie przeszkadza za bardzo. Nie da się jednak nie wspomnieć o tym, że lewy prosty, prawy sierpowy i dodatkowe małe combo to jednak troszeczkę za mało, nawet jak na grę o rewolwerowcach. Dodatkowym problemem CoJ jest to, że od czasu do czasu musi doczytać etap. Trwa to, niestety, dość długo, podobnie jak samo wczytywanie kolejnego epizodu.
Techland zapowiada, że zaprezentuje swoje dzieło szerszemu gronu graczy już we wrześniu. Jak już pisałem, Call of Juarez wydaje się być tytułem, który dobrze jest ukończyć tylko jeden raz. Możliwe, że tryb multiplayer przedłuży żywot gry. Miejmy taką nadzieję.
Maciej „Sandro” Jałowiec
NADZIEJE:
- wyjątkowo ciekawy sposób prowadzenia walki;
- oszałamiająca grafika;
- dobra muzyka.
OBAWY:
- wysokie wymagania sprzętowe;
- kilka nielogiczności;
- gra na jeden raz