autor: Andrzej Zygmański
Warrior Kings - przed premierą
Jak można w kilku słowach nazwać pierwszą produkcję panów z Black Cactus? Chyba tylko nadchodzącym trzęsieniem ziemi. Osoby spodziewające się kolejnego RTS-a na wzór Warcrafta, czy Kindom Under Fire muszę srogo zawieść. To zły adres.
Przeczytaj recenzję Warrior Kings - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Jak można w kilku słowach nazwać pierwszą produkcję panów z Black Cactus? Chyba tylko nadchodzącym trzęsieniem ziemi. Osoby spodziewające się kolejnego RTS-a na wzór Warcrafta, czy Kindom Under Fire muszę srogo zawieść. To zły adres. Jeżeli natomiast jesteś graczem, śniącym nocami o budowaniu potężnych królestw, epickich bitwach z udziałem setek ciężko zbrojonych rycerzy i magicznych bestii, to Twoje marzenia już niedługo urzeczywistnią się na ekranie komputera. Właśnie dzięki „Warrior Kings”
Czytając zapowiedzi tej gry i oglądając galerię zdjęć odniosłem wrażenie, że mam do czynienia z hybrydą „Lords of the Realms 2” i „Shoguna”. Średniowieczne królestwo przedstawione we wspaniałej, trójwymiarowej oprawie zapowiada ucztę dla oczu, a stawiane przed nami zadania wysiłek dla szarych komórek. Początek oczywiście nie daje nam zakosztować wszystkiego. Można powiedzieć, że daje tylko niewielki przedsmak tego, co nas czeka. Zaczynamy jako mało znaczący władca na ruinach potężnego niegdyś królestwa. Tylko wspomnienia czasów wielkości i garstka poddanych motywują do rozwoju. Nie martwmy się jednak, wraz z rozwojem nasza mała mieścina stanie się potężnym zamkiem, a okolice rozkwitną polami uprawnymi. Autorzy wyszli ze słusznego założenia, że podstawą każdej potęgi militarnej jest dobrze prosperująca gospodarka. Nie jest problemem utworzyć armię z niedoświadczonych wieśniaków, ale utrzymać ją i wyszkolić. Dlatego początkowo skupiamy się głównie na rozwoju rolnictwa i handlu z sąsiadami. Podobnie jak w innych strategiach, naszym zadaniem jest stawianie farm rolniczych, kopalni, czy innych budowli. Tutaj jednak nie ma konieczności ciągłego nadzoru nad poddanymi. Tak, jak to miało miejsce w Majesty, czy Settlesach, każdy z nich doskonale zna swoje powołanie i bez naszej ingerencji wykonuje swoje zadania. O przywiązaniu do szczegółów niech świadczy interakcja ludzi z otoczeniem. Jeżeli na przykład zostaną zaatakowani, to nie będą stać jak osły czekając na śmierć, ale wezmą nogi za pas, a nawet chwycą za broń, aby chronić swe domostwa.
Rozwojowi naszego królestwa mają towarzyszyć kontakty z innymi nacjami i to nie tylko na płaszczyźnie handlowej. Autorzy zapowiadają silnie rozbudowane opcje dyplomacji, pozwalające na zawieranie sojuszy, paktów o nieagresji, czy szeroko pojętą działalność szpiegowską (zdobywanie informacji o siłach wroga, działania dywersyjne itp.).
Należy jednak pamiętać, że jak w większości gier strategicznych, tak i tutaj wszelkie zabiegi dyplomatyczne mają głównie na celu odsunięcie w czasie nieuniknionej konfrontacji. Czas pokoju pozwoli na odpowiednie wyszkolenie i przygotowanie wojsk, a rozwój technologiczny na dodatkowe ulepszanie dostępnych jednostek. A trzeba przyznać, że w kwestii militarnej „Warrior Kings” ma być niesamowicie rozbudowany.