F.E.A.R.: First Encounter Assault Recon - test przed premierą - Strona 4
„Zakochałem się w tej grze. Nie pamiętam już, kiedy z równym zaangażowaniem spędzałem czas podczas wyrzynania przeciwnika. Jeśli przeznaczona do testów beta jest aż tak wciągająca, to co będzie się ze mną działo po premierze pełnej wersji gry...”
Przeczytaj recenzję F.E.A.R.: First Encounter Assault Recon - recenzja gry
SloMo
Wielu z Was z pewnością zastanawia się, jak w rozgrywkach multiplayer został wykorzystany znany z filmów Matrix efekt spowalniania otoczenia. Zacznijmy od tego, że opcja ta dostępna jest tylko na specjalnie oznaczonych serwerach (SloMo) i w tradycyjnych potyczkach nie występuje. Aby móc skorzystać z tzw. bullet-time, w trakcie gry należy wpierw znaleźć odpowiedni przedmiot, który w jednym egzemplarzu leży gdzieś w okolicy. O położeniu obiektu cały czas informuje nas strzałka w środkowej części ekranu, przy okazji podając odległość od celu poszukiwań.

Po wzięciu przedmiotu następuje procedura ładowania, która trwa dłuższą chwilę. Gdy wskaźnik znajdujący się z lewej strony ekranu rozbłyśnie na zielono, możemy uruchomić spowolnienie czasu. Efekt w równym stopniu rozkłada się na wszystkich graczy aktualnie biorących udział w rozgrywce. Przeciwnicy poruszają się w ślamazarnym tempie – wykonanie choćby najmniejszego kroku trwa całą wieczność. Gracz, w którego posiadaniu jest przedmiot również zostaje spowolniony, ale nie w takim stopniu jak wrogowie, co daje mu wyraźną przewagę. Nie muszę chyba wspominać, że stwarza to doskonałą okazję do anihilacji poruszających się żółwim tempem uczestników zabawy, najlepiej poprzez strzały w głowę. Warto zaznaczyć, że w trakcie gier zespołowych cała drużyna, w której posiadaniu jest artefakt, odczuwa korzyści z niego płynące, w przeciwieństwie do grupy przeciwnej.

Zdobycie i utrzymanie artefaktu ma fundamentalne znaczenie zwłaszcza podczas rozgrywek zespołowych. Drużyna, która jest w posiadaniu bonusu powinna stale ochraniać trzymającego przedmiot gracza. Korzyści z łatwej anihilacji przeciwników są po prostu ogromne i pozwolą niejeden raz wyraźnie odbić się w statystykach od rywalizujących z nami użytkowników. Żeby nie było zbyt łatwo, pozycja gracza trzymającego artefakt jest stale pokazywana na ekranie za pomocą czerwonej ikony. Jest to jedyny moment w F.E.A.R., kiedy program pokazuje nam lokalizację przeciwnika.
Parę słów na koniec...
Zakochałem się w tej grze. Nie pamiętam już, kiedy z równym zaangażowaniem spędzałem czas podczas wyrzynania żołnierzy przeciwnika w trybie multiplayer. Jeśli zamknięta i przeznaczona do testów beta jest aż tak wciągająca, to nie wyobrażam sobie, co będzie się ze mną działo po premierze pełnej wersji gry.
Cały czas pozostaje jednak pytanie, co F.E.A.R. zaoferuje nam w wersji dla jednego gracza. Jeśli potyczka z terrorystami będzie tak interesująca jak w trybie multiplayer, to szykuje się kandydat na jedną z najlepszych strzelanin tego roku. Czego sobie i Wam życzy...
Krystian „U.V. Impaler” Smoszna