autor: Tomasz Kontny
Destroy All Humans! - zapowiedź - Strona 3
Gra umieszcza nas w skórze wielkogłowego szarego kosmity, daje w pomarszczone łapy potężny arsenał środków i wyznacza jasny cel – zniszczyć ludzkość. Będziemy dręczyć krowy, wycinać śmieszne napisy na polach kukurydzy i umieszczać sondy w tyłkach!
Przeczytaj recenzję Destroy All Humans! - recenzja gry
Cały ten zestaw zabawek przyjdzie nam również z pomocą, gdy nasze niecne podwędzanie mózgów przyciągnie uwagę policji, wojska i Facetów w Czerni, którzy z pewnością będą chcieli zamienić się z Crypto rolami oprawca – ofiara. Bądźmy bowiem szczerzy – Crypto jest jeden a potencjalnych ofiar 6 miliardów, któraś może się odgryźć. Jest to nawet całkiem prawdopodobne, bo z czasem Ziemianie okażą się nie tak bezbronni, jak mogłoby się wydawać... Na szczęście, nawet gdy splot pechowych okoliczności pozwoli Ziemianom pokonać Crypto Sporidium 137, wróci on po chwili sklonowany z numerkiem 138, 139, 140... Ziemski opór na dłuższą metę jest beznadziejny.

Swoją strukturą Destroy All Humans! przypominać będzie nieco GTA. W pięciu kolejnych środowiskach (farmach, miasteczkach, miastach) będziemy mieli dostęp do zestawu misji do wykonania – od przekradania się, po zasięganie informacji i szerzenie destrukcji. Prócz tego na każdym z dostępnych terenów będzie można poszukać poukrywanych minigier i sond, odpowiednika paczek z GTA.
Destroy All Humans! ma być utrzymane w stylistyce horrorów i filmów science fiction z połowy ubiegłego stulecia. Pojawią się wiec odpowiednie nawiązania graficzne do epoki, muzyczne tematy związane ze starymi filmami o, a jakże, inwazjach obcych, paranoicy owijający się folią aluminiową i obwiniani o wszystko komuniści. Ma być humorystycznie, parodystycznie i wybuchowo. Producentem gry jest studio Pandemic odpowiedzialne również za konsolowe hity tego pokroju co Star Wars: Battlefront, Full Spectrum Warrior czy Mercenaries, a więc wpadki być nie powinno. Czy macie jeszcze jakieś wątpliwości? Zresztą to bez znaczenia. I tak wszyscy zostaniemy zniszczeni.
Tomasz „Jim” Kontny