Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 14 grudnia 2004, 10:56

autor: Krzysztof Gonciarz

The Matrix Online - przed premierą

Trzy frakcje. Ludzie, Maszyny i poplecznicy Merowinga. Tymi pierwszymi są gracze, sterujący losami osób odłączonych od Matrixa już po zakończeniu wojny. Pozostałe dwa ugrupowania są... sztuczną inteligencją.

Moda na Matrixa przechodzi. W chwili, kiedy to piszę, mija dokładnie rok i jeden dzień od wielkiej premiery trzeciego, zamykającego trylogię filmu. Rok w odniesieniu do takich zjawisk kultury masowej, jakim bez wątpienia były produkcje braci Wachowskich, to bardzo dużo. Najwyższy czas, by uniwersum Macierzy zostało podkręcone czymś nowym. The Matrix Online tuż za pasem. „Jack me in”.

Kiedy świat usłyszał, że dalszy ciąg losów zniewolonej przez maszyny ludzkości zostanie nam podany w formie Massive Multiplayer Online Role-Playa, zdania były podzielone. Mamy perspektywę wejścia do sieci w najpełniejszym możliwym stopniu. Gra, w ten prosty sposób, może stać się niemalże namacalnym, prawdziwym Matrixem, wirtualną rzeczywistością, w której to gracze z całego świata istnieją pod postaciami swoich alter-ego. Przecież tak było w filmie! Z drugiej jednak strony, naturalne są obawy o warstwę fabularną. Wydawać się może, że nie dowiemy się niczego nowego o losach ludzi i maszyn, o zimnej wojnie, która nastąpiła po zawarciu rozejmu na skutek interwencji Neo u najwyższej instancji maszynowej władzy. Takie przecież są gry masowe: gracze oddziałują między sobą, rozwijają swoje postacie, a jednak otaczający świat stoi w miejscu. Jeśli wierzyć zapowiedziom twórców, ten stereotyp gry online możemy już zaliczyć do przeszłości.

Trzy frakcje. Ludzie, Maszyny i poplecznicy Merowinga. Tymi pierwszymi są gracze, sterujący losami osób odłączonych od Matrixa już po zakończeniu wojny. Pozostałe dwa ugrupowania są... sztuczną inteligencją, heh. Zaczynając grę, jesteśmy związani bezpośrednio z Zionem i pierwsze misje wykonamy właśnie dla ostatniego bastionu wolnych ludzi. Z czasem jednak, kuszeni będziemy ofertami z innych stron. Od nas tylko zależeć będzie, z którą frakcją zwiążemy się najbliżej. Fabuła, o którą obawiano się w światku graczy, ma przyjąć zupełnie rewolucyjne tory. Otóż w świecie, w którym przyjdzie nam „żyć”, wciąż będą zachodzić zmiany natury globalnej. Układy między poszczególnymi frakcjami zmieniać się będą wskutek decyzji zbiorowości graczy, a wszystko będzie dodatkowo nakręcane przez comiesięczne, fabularne cut-sceny. Napędzać one będą fabułę nie lada środkami, bowiem głosów w nich użyczać będą odtwórcy wszystkich ważniejszych postaci z filmów. No, może poza Neo i Trinity, chociaż tak naprawdę – kto wie? W tej chwili autorzy twierdzą, że mają przygotowany ogólny zarys fabuły na mniej więcej rok. Robi wrażenie? Robi, robi... Rodzi się tylko pytanie: co z graczami, którzy ubłagają rodziców, by ci opłacali 10 dolarów miesięcznie dobrych kilka miesięcy po oficjalnym uruchomieniu serwerów? Jak twiedzą autorzy, fabularne kwestie osobnik taki będzie musiał nadrobić sam, czytając strony fanowskie (oraz The Daily Sentinel, gazetę ukazującą się w świecie Matrixa), rozmawiając z innymi graczami, a także śledząc archiwalne filmiki. Mając na uwadze, że docelowo fabuła gry ciągnąć ma się latami, jest to do przebolenia. Zwłaszcza że najprawdopodobniej zabawa warta będzie takich niewielkich poświęceń.

Seria Matrixowych filmów z pewnością nie osiągnęłaby tak spektakularnego sukcesu, gdyby nie ich niesamowita warstwa wizualna. I nie mam tu na myśli tylko i wyłącznie efektów specjalnych. Czy oglądając film zauważyliście kiedyś, że świat przedstawiony ma większy sens, gdy patrzymy nań niczym na miliony linii kodu programistycznego? Ta swoista sztuczność otoczenia, nieuchwytna sterylność i chłód, mówiący nam, że to co widzimy nie jest prawdziwym światem, a jedynie iluzją, stworzoną przez maszyny na podstawie suchych danych o kulturze przełomu XX i XXI wieku. W grze również zostało to osiągnięte. Gigantyczne miasto, będące faktyczną areną naszych działań (nazwane po prostu The City), emanuje charakterystyczną dla serii paletą barw i architekturą. Zwróćcie uwagę, że da się zauważyć bardzo delikatny, zielonkawy filtr obrazu – to samo mieliśmy w filmach. Skoro już o mieście mowa, warto powiedzieć, że do naszej dyspozycji oddane zostaną cztery dzielnice: The Slums, The Barrens, (te dwie są dzielnicami biedniejszymi) International (stylizowane na nowojorskie Chinatown) i Downtown (wypełnione znanymi z trylogii wieżowcami). Wnioskując ze screenów i informacji prasowych, różnice między nimi będą zupełnie naturalne. Różne style budownictwa, różna skala, jednak wszystko w jednej konwencji. Jak w życiu.

Silnik stworzony na potrzeby gry – RichWorld – zapowiada się naprawdę potężnie. Ulice mają tryskać życiem, być wypełnione ludźmi (ci nie odłączeni od Matrixa odgrywają rolę NPC-ów), samochodami, kurzem i gołębiami. Jeśli dodać do tego fakt, że będziemy mogli wejść do praktycznie każdego budynku w mieście... Czas wziąć czerwoną pigułę. Podobne wrażenie robić ma system walki, odmienny od tego, do czego przyzwyczailiśmy się do tej pory. Nasz wpływ na zachowania naszej postaci będzie ograniczony do kilku tylko poleceń, a przebieg starcia rozstrzygać się będzie na płaszczyźnie statystyk i nabytych umiejętności. Teoretycznie nic w tym nadzwyczajnego, ale takie rozwiązanie umożliwia prawdziwą, graficzną ucztę. Uderzenia nie będą oddawane w powietrze, całe pojedynki mają wyglądać realistycznie i naturalnie (oczywiście, z dodatkiem klasycznych, matrixowych obrotów kamery i zwolnień czasu). Zapowiedzi autorów są, jak widzimy, naprawdę buńczuczne. Zobaczymy, co będzie.

Jednym z najważniejszych aspektów Matrixa jako elementu popkultury jest lansowana przez filmy, specyficzna moda. Kto w 99. nie marzył o zapinanych na nosie okularach przeciwsłonecznych a la papa Morfeusz? Sutanna Keanu z następnych części nie cieszyła się już takim uznaniem, ale i tak spełniała swą funkcję nadania The One oryginalnego i maksymalnie efektownego wyglądu. Jak łatwo się domyślić, stroje w grze także są bardzo ważnym elementem. Wybór ma być iście gigantyczny na tyle, że spotkanie dwóch identycznie wyglądających postaci (oczywiście nie licząc przypadków celowego upodabniania się do siebie) graniczyć będzie z cudem. Skórzane ciuchy, płaszcze, modne okulary, nakrycia głowy, buty – tylko od nas zależy, co wybierzemy dla swojego „residual self image”. Im bardziej doświadczona będzie nasza postać, tym więcej gadżetów będziemy mieli do wyboru. Chociaż, nie wiem, czy zapchane ubranymi w skórę kozakami ulice będą wyglądać realistycznie.

Jeśli wszystko to, co mówi się o The Matrix Online, okaże się prawdą, jedyną przeszkodą, która stanie nam na drodze będzie abonament za dostęp do serwera. Problem ten towarzyszył grom MMORPG od samego początku, a w Polsce z oczywistych względów sytuacja była i jest wciąż niewesoła. Fakt jednak, że w najbliższych miesiącach użytkowników masowych rolplejów w naszym kraju przybędzie na pewno. Zarówno za sprawą Matrixa, Everquesta 2, jak i World of Warcraft. Znając Polski rynek, zwłaszcza z tą trzecią pozycją należy wiązać nadzieje, gdyż firma CD Projekt potrafi wypromować swoje tytuły tak, jak żaden inny rodzimy dystrybutor. Szykują się zmiany na lepsze.

Y... The machines are digging. Musiałem skończyć jakimś cytatem.

Krzysztof „Lordareon” Gonciarz

The Matrix Online

The Matrix Online