autor: Piotr Deja
The Bard's Tale: Opowieści Barda - zapowiedź - Strona 3
„The Bard’s Tale” to absolutna klasyka, która doczekała się dwóch części i dodatku. Jednak nowy TBT to nie będzie po prostu czwarta część, jego autorzy chcą tchnąć powiew świeżości w skostniały rynek cRPG-ów, przedstawić historię zrywającą ze schematami.
Przeczytaj recenzję The Bard's Tale: Opowieści Barda - recenzja gry
Prócz nowatorskich zmian, produkt inXile będzie posiadał i zwyczajne elementy gier cRPG, np. współczynniki (Siła, Żywotność, Charyzma, Zręczność), do których dołączy specjalny – tzn. „wyczucie rytmu”. Im większe, tym lepiej grasz i śpiewasz. A przypomnijmy, że bohater jest bardem, więc muzyka będzie jedną z głównych jego broni, obok mieczy i łuków. Przeznaczając na nią punkty doświadczenia, śpiewać i grać będziemy coraz lepiej, co pozwoli nam np. przyzywać lepsze monstra, które przyłączą się do nas (na początku jest to tylko malutki szczur). Także plecak został usprawniony, a raczej uproszczony. Znany pewnie stereotyp (mi osobiście trudno się będzie od niego odzwyczaić) – napakowani magicznym sprzętem, najróżniejszymi zbrojami i bronią z trudem doczłapujemy się do sklepu, by zamienić to wszystko na kasę. W „The Bard’s Tale” jest to automatyczne – np. zdobywamy słabszą broń, niż tą, którą trzymamy w dłoniach, to od razu zamienia się ona na pieniążki. A jeśli znajdziemy lepszą – to ona wpada do rąk, a słabsza ląduje w plecaku w postaci złota. Dla wygodnych graczy będzie to na pewno ulepszenie.
Autorzy zrezygnowali z typowych okien dialogowych, możesz za to rozmawiać wybranym przez siebie tonem – przyjaznym lub aroganckim. Każda z twoich odpowiedzi uaktywnia inny tekst – i tak toczy się rozmowa. Twórcy mówią, iż chcieli by było prosto – w innych grach jest wiele odpowiedzi, ale wszystkie prowadzą do tego samego punktu (mi jakoś to urozmaicenie wcale nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie). Każda kwestia będzie wypowiadana. Głos lub tekst będzie można wyłączyć, w zależności od upodobań gracza. Jeśli zaś chodzi o sam tekst, to samych tylko dialogów ma być 40 000 linijek. Gra będzie posiadać narratora, który razem z twoim graniem będzie komentował lub opisywał wydarzenia. Zaproponuje on także dalszą drogę bohaterowi, którą gracz może zignorować – wtedy narrator będzie próbował przekonać gracza, zwracając się bezpośrednio do niego ;). Jak już wspomniałem, za pomocą muzyki można przyzywać różne istoty. Wraz ze zwiększaniem się tzw. „summoning slots” (wolne tłumaczenie: „miejsca przywoławcze”) bard może przyzywać gigantyczne potwory, żywiołaki, istoty atakujące bezpośrednio lub na odległość, a także te rzucające czary. Jeśli stworzymy istotę, a nie będzie dla niej miejsca (patrz: „summoning slots”), to zacznie ona walczyć z tymi, które już ci akompaniują – przy czym zostaje tylko zwycięzca. Prócz tego na drodze spotkamy kilku NPC-ów, którzy będą mogli się do nas przyłączyć – wystarczy tylko ładnie ich o to poprosić (aroganckie zachowanie nic Ci nie da, więc lepiej być grzecznym i usłużnym).
Brian Fargo obiecuje ponad 30 godzin grania (hm... niedużo raczej, porównując do „GTA: San Andreas”, gdzie godzin grania ma być 150), świat podzielony został na 14 regionów, każdy z jednym do czterech poziomów/map. Walka ma odbywać się w czasie rzeczywistym, podobnym do tego z „Baldur’s Gate: Dark Alliance”. Skoro już o tym mowa, to gra jest robiona właśnie na zmodyfikowanym silniku „Dark Alliance” (z niego też korzystał „Champions of Norrath”). Co prawda na konsolach „The Bard’s Tale” wygląda nieźle, to nie wiadomo jednak, jak przedstawi nam się pecetowa wersja. I choć screeny i trailer prezentują się całkiem nieźle, ostateczny werdykt wydam dopiero wtedy, gdy gra zagości na moim komputerze.
Niestety, gra jest nadal daleko od daty wydania (październik 2004 dla PS2 i Xbox’a, wiosna 2005 dla PC). Co więcej, Brian Fargo i jego ekipa nie zamierzają trzymać się terminów. Ich celem jest wydanie gry nowatorskiej, wyjątkowej, w którym pierwsze skrzypce ma grać fabuła i humor, aniżeli grafika i dźwięk. Co prawda i na dwa ostanie aspekty autorzy zwrócili baczną uwagę, by nie odbiegały one od poziomu (jest nawet utwór do ściągnięcia – piosenka z karczmy), ale widać, że i oni – razem z rzeszą graczy – znużeni są stereotypami. Cóż, pozostaje tylko czekać.
Piotr „Ziuziek” Deja