Far Cry 6 - trochę wojenny horror, trochę komedia dla nastolatków - Strona 2
Najnowszy Far Cry oferuje olbrzymi otwarty świat, okrutną wojnę domową na tropikalnej rajskiej wyspie oraz złożonego psychologicznie przeciwnika, z którym musimy się zmierzyć. A to jeszcze nie wszystko...
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Far Cry 6 - to dobra gra. Tylko dobra
I wtedy pojawił się krokodyl w dresie...
Na wcześniej bardzo atrakcyjny w moich oczach obraz pięknej i poważnej gry o walczących o wolność partyzantach nałożył się w pewnym momencie zupełnie inny Far Cry, taki bardziej w duchu Watch Dogs 2. Jako bojownik będziemy w grze współpracować z bardziej doświadczonym kolegą po fachu, który zapewnia dostęp do sprzętu. Jak się okazuje, ten człowiek trzyma jako chroniące go zwierzątko ubranego w dres krokodyla. W trakcie cutscenki mężczyzna wykonuje niedbały gest i jego pupil rzuca się na zamachowca jak pies obronny. Pojawia się też towarzysz w postaci jamnika na psim wózku inwalidzkim. Jest słodki, ale jakoś tak mi tu kontrastuje.
Nie odmówiłem sobie pytania wprost o to, dlaczego w grze znalazł się wielki drapieżny gad w sportowym ubraniu.
To wzięło się z rozmów z prawdziwymi partyzantami. Byliśmy na Kubie, rozmawialiśmy z nimi. Oni bardzo wyraźnie dali nam znać, że ta opowieść nie powinna być wyłącznie poważna. Oni puszczali muzykę w środku nocy, z bombowcami nad głową. Fascynujące było, tworząc fabułę, zgłębiać takie podejście. Chcieliśmy uhonorować to ich dążenie do radości.
Navid Khavari, narrative director
Oczywiście to nie koniec szaleństw. W grze pojawia się też broń stworzona ze śmieci i odpadów. Na przykład karabin w stylu M134 Miniguna, tyle że z surowców wtórnych. Widziałem też coś, co bardzo przypominało wyrzutnię płyt CD. To, rzecz jasna, nie wszystko. Mamy tu także specjalne plecaki, dające wyjątkowe możliwości.
W trakcie pokazu zauważyłem takowych dwa. Jeden był rodzajem systemu artylerii rakietowej albo – mówiąc wprost – noszoną na plecach katiuszą. Nasza postać pochyla się, po czym z plecaka strzela salwą rakiet, które niszczą na przykład czołg. Drugi model pozwalał latać. Raczej niezbyt wysoko, ale tak – to był po prostu jetpack.
O konnej szarży na przeciwnika, z koktajlem Mołotowa w ręce, nie ma nawet co wspominać. To wyjątkowo zwyczajne – na tle wymienionych wyżej elementów wyglądało w zasadzie normalnie.
To także jest częścią tej marki. Trzeba zachować balans i wydaje mi się, że nam się to udało.
Navid Khavari, narrative director
Ja sam powiedziałbym, że tego typu elementy nie tyle są częścią Far Crya, co się nią stają. Już wcześniej faktycznie dało się w tej serii dostrzec rys szaleństwa i luzu. W pewnym momencie, chyba w największym stopniu w części piątej, ich natężenie zwiększyło się, i to dość wyraźnie. To, co zobaczyłem, każe mi wierzyć, że Ubisoft po prostu kontynuuje żeglowanie kursem wyznaczonym przez poprzednią dużą odsłonę gry i wzmocnionym przez New Dawn. Powiem otwarcie – nie jestem fanem tego kierunku, ale nie znaczy to, że jest on zły.
Pamiętajmy, że częścią serii Far Cry, przynajmniej od drugiej jej odsłony, zawsze była swoboda. Może się okazać, że wolno nam zrezygnować z korzystania z jetpacka oraz z krokodyla i skupić się na tych bardziej poważnych wątkach.
Po tym, co widziałem, jestem jednocześnie zaniepokojony, bo wolałbym bardziej poważne podejście do gry, ale też pierwszy next-genowy, przynajmniej częściowo, Far Cry kusi mnie ogromem terenu i możliwości. Miasta, czołgi, stare samochody – na pewno dam tej grze szansę.
ZASTRZEŻENIE
Grę Far Cry 6 zobaczyliśmy na specjalnym, zamkniętym pokazie na zaproszenie firmy Ubisoft.