Jakie zmiany do Teamfight Tactics wniesie Set 5? Już graliśmy - Strona 2
Każdy mecz powinien być inny. To kierunek rozwoju Teamfight Tactics obrany już jakiś czas temu. W jaki sposób Riot próbuje go zrealizować w najnowszym rozszerzeniu?
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Ogrom kombinacji?
Nie spędziłem wprawdzie z setem piątym zbyt wiele czasu, niemniej po kilku rozgrywkach oraz po tym, co zaprezentowali twórcy podczas zamkniętego pokazu, mogę jasno stwierdzić, że idea „mecze powinny być jak najbardziej zróżnicowane” przyświecała deweloperom również podczas przygotowywania najnowszej aktualizacji, i to najprawdopodobniej w stopniu, jakiego do tej pory nie widzieliśmy.
Przyjrzyjmy się najpierw głównej mechanice, czyli wspomnianym wcześniej „shadow items”. Według podanych przez autorów informacji do rozgrywki trafi łącznie aż 45 dodatkowych przedmiotów. Nie wiem, jak na Was, ale na mnie robi to ogromne wrażenie. Pomyślcie tylko, jak wiele pojawi się dzięki nim nowych decyzji do podjęcia w trakcie zabawy – mam nadzieję, że w większości przypadków wybory te nie będą zbyt oczywiste, co zresztą mają zagwarantować negatywne efekty odmienionych wersji tychże przedmiotów.
Świetnym przykładem jest tutaj Zeke’s Herald, który standardowo zapewnia prędkość ataku jednostkom w pobliżu, a w wersji „shadow” zabiera tę statystykę stojącym obok sojusznikom i przyznaje ją wyposażonemu w ów przedmiot bohaterowi. Obie wersje będą pasować do zupełnie różnych kompozycji, co w teorii sprawi, że dostępnych kombinacji ma być znacznie więcej.
Dodatkowo odniosłem wrażenie, że nowe synergie zostały zaprojektowane z myślą o tworzeniu bardziej elastycznych zestawów. Znajdziemy sporo wzajemnie uzupełniających się klas oraz postaci, które będzie można wykorzystać w wielu przypadkach. Co ważne, dzięki połączeniu rzadkiego artefaktu, jakim jest tzw. „Spatula”, i przedmiotów typu „shadow” będziemy w stanie uzyskać jeszcze więcej synergii, co znacznie usprawni budowanie wymarzonych kompozycji. Oczywiście, wszystko to wygląda pięknie na papierze, ale żeby zadziałało w praktyce, potrzebny będzie jeszcze jeden bardzo istotny element układanki – odpowiedni balans.
Najważniejszy będzie balans
Ci z Was, którzy już grali w TFT, doskonale zdają sobie sprawę z tego, że bywały w historii tego tytułu takie momenty, w których pewne kombinacje okazywały się po prostu zbyt silne. Nic w tym dziwnego – taki urok tego typu produkcji – ale w przypadku setu piątego spodziewajcie się jeszcze gorszych sytuacji. Wprowadzenie kilkudziesięciu nowych przedmiotów i zaprojektowanie elastycznych synergii nie sprawi, że całość stanie się łatwiejsza do zbalansowania. Nie zdziwię się, gdy z dnia na dzień pojawi się jakaś dziwna i bardzo silna kompozycja, którą ktoś odkryje przypadkiem. Przed deweloperami arcytrudne zadanie utrzymania wszystkiego w ryzach, aby faktycznie było to elastyczne i grywalne. Czas pokaże, czy uda się tego dokonać, aczkolwiek póki co jestem dobrej myśli.
Nauka wyciągnięta z poprzedniego setu
Rozmyślając nad setem piątym, poświęciłem także chwilę poprzedniemu rozszerzeniu. Zastanawiałem się, na co narzekali profesjonalni zawodnicy, a co podobało się zwykłym graczom? Musicie zrozumieć, że tworzenie gier sieciowych nie jest łatwym zadaniem. Z jednej strony trzeba sprawić, by rozgrywka była prosta i przyjemna dla każdego, a z drugiej należy zadbać, aby profesjonaliści także mieli pole do popisu. Set czwarty (oraz jego rozszerzenie 4.5) wraz z mechaniką wybrańców nie do końca sobie z tym poradził. Owszem tematyka i sam pomysł przyciągnęły do TFT wiele osób, ale ci gracze, którzy spędzali z tym tytułem znacznie więcej czasu, szybko zauważyli poważny problem – niektóre elementy podczas rozgrywki były zbyt często poza ich kontrolą.
Wszystko wskazuje jednak na to, że deweloperzy z Riot Games odrobili zadanie domowe i stworzyli znacznie mniej inwazyjną mechanikę, która na dodatek ma sprawić, że w trakcie potyczek będziemy zmuszeni do podejmowania znacznie większej liczby samodzielnych decyzji. Wyznam szczerze, że to coś, czego ogromnie mi brakowało. Grając przez ostatnie tygodnie, odnosiłem wrażenie, że w walce o bycie lepszym nie ma miejsca na kreatywność – założenia większości grywalnych kompozycji okazywały się proste i szczerze mówiąc, na dłuższą metę nudne.
Set piąty wydaje się więc być tym, czego szukam w TFT od dłuższego czasu – miejscem, gdzie najlepsi zawodnicy będą popisywać się kreatywnością i adaptacją do zmieniających się warunków. Nieprzypadkowo jednak napisałem „wydaje się”, bowiem na jakiekolwiek opinie jest jeszcze zdecydowanie za wcześnie, a nie chciałbym się zawieść przez zbyt duży optymizm. Pozostaje po prostu czekać, aż nowości trafią do nas na stałe (dla przypomnienia – 14 kwietnia set piąty pojawi się na serwerach testowych, a dwa tygodnie później na oficjalnych) i wtedy testować je na poważnie. Zatem do zobaczenia w grze!