autor: Maciej Hajnrich
Ghost Master - przed premierą - Strona 2
Ghost Master to strategia czasu rzeczywistego, w której możemy wcielić się w postać zjawy - Mistrza Duchów. Zostaliśmy przywołani z zaświatów i sprowadzeni do miasteczka Gravenville z zadaniem terroryzowania i straszenia jego mieszkańców.
Przeczytaj recenzję Ghost Master - recenzja gry
Świat w Ghost Master żyje własnym życiem i pod tym względem jest bardzo podobny do rzeczywistego. Ludzie wykonują codzienne czynności, pracują, oglądają telewizję, rozmawiają ze sobą (ogólnie rzecz biorąc reagują na cztery bodźce: wzrok, słuch, węch, temperaturę) co bardzo przypomina The Sims (zresztą od strony graficznej także) – każdy lokator jest indywidualny i może różnie zareagować na dany bodziec. Ta swego rodzaju sielanka, rzecz jasna, prędzej czy później zostanie przerwana za sprawą gracza, a to natychmiast wpłynie na zachowanie postaci. Próbując naprawić powstałe szkody biegają po domu i szukają przyczyny. Autorzy nie ukrywają, że efekt zamarzania pokoju czy przeciekania ścian nie będzie wyglądać realistycznie, albowiem pod tym względem popuszczą wodze swojej fantazji (z zachowaniem zdrowego rozsądku, jak myślę).
Ektoplazma to swego rodzaju surowiec w Ghost Master – im bardziej i dłużej wystraszone są nasze ofiary, tym więcej ektoplazmy na naszym koncie. A potrzebna jest do użycia sił specjalnych, o których wspomniałem wyżej. Najlepszym widokiem, przynajmniej dla duchów, jest obłąkany człowiek, ale nie zawsze straszenie będzie jedynym celem w grze. Łącznie dostępnych będzie 20 misji z czego znaczna część nawiązuje do znanych thrillerów, jak chociażby The Evil Dead, The House on Haunted Hill czy też Harvey. Przykładowo pierwsza misja polega na uwolneniu ducha uwięzionego w odkurzaczu - tu pomocny okaże się wspomniany już gremlin. Zadanie na pozór łatwe, ale aby je wykonać trzeba trochę pomyśleć. Im dalej tym zagadki są bardziej powykręcane. Albo jak zmusić mieszkańców, aby wyszli z danego pokoju lub wezwali policję?
Wystarczy jeden rzut oka na screeny z gry aby przekonać się, iż nie będzie to nic w stylu Dungeon Keepera, z którym można by ją porównać. Grafika jest bardzo kolorowa, istnie „cartoonowa” a poziomy stosunkowo duże i urozmaicone. W ten sposób gra nie należy do poważnych i raczej trudną porównać ją np. z Resident Evil – czy znaczy to tyle samo, co zawężenie grona odbiorców? O tym przekonamy się dopiero po premierze, bowiem grywalności za nic w świecie nie da się ocenić po samych statycznych obrazkach. Część audio programu będzie utrzymana w podobnych klimatach przywodząc na myśl muzyczki z Królika Bugsa. Ale z umiarem, bowiem gra z pewnością nie powinna trafić w ręce najmłodszych graczy. O tym, że trybu multiplayer nie będzie, wiemy już na pewno. O ile wymaga to przystosowania gry do takiej zabawy i na pewno przedłużyło by to czas produkcji, o tyle jest to świetny pretekst do stworzenia pierwszego oficjalnego dodatku. Walka nie o ropę czy złoto, ale o ludzi? Straszenie i szykowanie podstępów, zamiast zbrojnego ataku na bazę wroga? Brzmi co najmniej ciekawie!
Maciej „Valpurgius” Hajnrich