Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 19 stycznia 2017, 15:00

Graliśmy w Sniper Elite 4 – ale głupi ci naziści… - Strona 2

Na niecały miesiąc przed wyznaczoną na 14 lutego premierą testowaliśmy przez ponad dwie godziny Sniper Elite 4. To bezpieczna kontynuacja, która mimo kulejącej sztucznej inteligencji i braku poważniejszych zmian w mechanice spodoba się fanom serii.

Lekcje anatomii po niemiecku

Czasami nawet snajper musi sięgnąć po mniej celną, ale szybszą broń, gdy zrobi się zbyt gorąco.

Najlepsze momenty – które mimo wszystko przekonały mnie do tego, że to może być naprawdę przyjemna gra – Sniper Elite 4 nadal oferuje wtedy, gdy usadowimy się wygodnie na wieży i zaczniemy przetrzebiać szeregi wroga ze snajperki. Po wyeliminowaniu oficera idealnie wymierzonym strzałem z ponad dwustu metrów i obserwowaniu, jak jego podwładni bezsilnie miotają się, próbując nas namierzyć, trudno nie odczuć dzikiej satysfakcji. Tradycyjnie pomaga przy tym znak firmowy serii, czyli „killcam”, prezentujący nam z chirurgiczną dokładnością, jak nasza kula czyni spustoszenie w narządach wewnętrznych przeciwnika.

W czwartej części mechanika ta jest jednak wykorzystywana nie tylko przy trafieniach z karabinu snajperskiego, ale także przy zabójstwach na bliski dystans oraz eksplozjach. Na szczęście, w porównaniu do poprzednich odsłon cyklu oraz wersji z gamescomu, na miesiąc przed premierą „killcam” nie jest nadużywany: wcześniej potrafił skutecznie wytrącać z rytmu, teraz zaś stanowi po prostu efektowne, lecz niezbyt częste urozmaicenie szczególnie imponujących strzałów.

Graliśmy w Sniper Elite 4 – ale głupi ci naziści… - ilustracja #2

Niestety, za sprawą problemów technicznych nie miałem okazji zagrać w tryb wieloosobowy. Ten jednak ma być w Sniper Elite 4 wyjątkowo rozbudowany: pojawi się przede wszystkim możliwość przejścia całej kampanii w kooperacji z innym graczem. Ponadto dodano nastawiony bardziej na szybką akcję tryb Przetrwanie, w którym odpieramy kolejne fale nazistów – co prawda można w niego grać samemu, jednak największą frajdę sprawi, gdy połączymy siły z maksymalnie trojgiem towarzyszy. Na koniec zostają snajperskie potyczki z innymi graczami w trybie PvP. Nie ma więc obaw o to, że po ukończeniu kampanii nie będzie co robić.

Miałem dodatkowo okazję przetestować kolejną z zapowiadanych nowości, czyli mechanikę jeszcze na gamescomie buńczucznie nazywaną „parkourem”. Nie łudźcie się: do systemów z Assassin’s Creed (ani nawet zdecydowanie bardziej pod tym względem ograniczonego Watch Dogs 2), Sniper Elite 4 nawet się nie zbliża. Wspinanie się jest tutaj dostępne wyłącznie w ściśle wyznaczonych, stosunkowo rzadko występujących miejscach i stanowi raczej ciekawostkę niż naprawdę ważny element rozgrywki. Pod względem oprawy tytuł nie prezentuje się także jakoś wyraźnie lepiej od osadzonej w Afryce części trzeciej – oczywiście oprócz tego, że poziomy są zdecydowanie większe i bardziej otwarte. To nadal ten sam autorski silnik, nie spodziewajcie się zatem graficznych wodotrysków.

Przechodzenie kampanii w duecie może być całkowicie innym przeżyciem – zastosować będzie można zdecydowanie bardziej zaawansowane taktyki.

Oprócz kooperacji do trybów wieloosobowych dojdzie Przetrwanie, które jest jednak nastawione na zdecydowanie szybszą, mniej wyrafinowaną akcję.

Jeszcze raz to samo

Ostatecznie więc Sniper Elite 4 to bezpieczna kontynuacja. Gdyby nie otwartość map oraz tryb kooperacji, mogłaby być bez przeszkód nazywana odgrzewanym kotletem. Trudno to oczywiście mieć deweloperom za złe: przez poprzednie trzy ciepło przyjęte odsłony serii wyrobili pewną formułę, której nikt w studiu nie ma zamiaru drastycznie zmieniać. Mimo to brakuje w „czwórce” czegoś, co mogłoby przyciągnąć graczy takich jak ja, którzy w poprzedniczkę pograli parę godzin, nieźle się bawili, ale nigdy do niej nie wrócili.

Dla miłośników gier snajperskich to oczywiście nadal pozycja obowiązkowa – zapowiada się solidny przedstawiciel gatunku, nieco kulejący z powodu momentami tragicznej sztucznej inteligencji, ale i tak oferujący przyjemne doświadczenia. Rewolucji nie ma, bo i być jej nie powinno – seria Rebellion, w przeciwieństwie do chociażby Sniper: Ghost Warrior, dość dawno temu odnalazła swoją tożsamość i tej tożsamości się trzyma. Szkoda tylko, że za cenę postępującej stagnacji.

O AUTORZE

Podczas wizyty w Warszawie spędziłem ze Sniper Elite 4 ponad dwie godziny, grając na PlayStation 4 zarówno w pierwszą misję kampanii na standardowym poziomie trudności, jak i w tryb Przetrwanie. Wcześniej produkcję Rebellion miałem okazję przetestować podczas ubiegłorocznego gamescomu. Moja przygoda z cyklem Sniper Elite rozpoczęła się – i jak na razie zakończyła – na trzeciej części, która jednak nie wciągnęła mnie na tyle, bym dotarł do jej końca.

ZASTRZEŻENIE

Wyjazd autora na pokaz Sniper Elite 4 w Warszawie opłacił polski wydawca gry, firma Cenega.

Jakub Mirowski | GRYOnline.pl

Jakub Mirowski

Jakub Mirowski

Z GRYOnline.pl związany od 2012 roku: zahaczył o newsy, publicystykę, felietony, dział technologiczny i tvgry, obecnie specjalizuje się w ambitnych tematach. Napisał zarówno recenzje trzech odsłon serii FIFA, jak i artykuł o afrykańskiej lodówce low-tech. Poza GRYOnline.pl jego materiały na temat uchodźców, migracji oraz zmian klimatycznych publikowane były m.in. w Krytyce Politycznej, OKO.press i Nowej Europie Wschodniej. W kwestii gier jego zakres zainteresowań jest nieco węższy i ogranicza się do wszystkiego, co wyrzuci z siebie FromSoftware, co ciekawszych indyków i tytułów typowo imprezowych.

więcej

STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?
STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?

Przed premierą

W jednym z „fałszywych” zakończeń gry S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla bohater wyraża życzenie: „Chcę, by Zona zniknęła”. I rzeczywiście, cykl, który dał nam Strefę, zaginął na lata – aż teraz nagle zapowiedziano jego kontynuację. Czy to może się udać?

Valheim to jeden z najlepszych survivali, w jaki kiedykolwiek grałem!
Valheim to jeden z najlepszych survivali, w jaki kiedykolwiek grałem!

Przed premierą

Na rynku jest już mnóstwo gier tego gatunku, ale mało która startując z pułapu Early Access szturmem podbiła serca graczy, uzyskując 96% pozytywnych opinii spośród niemal 17 tysięcy wystawionych recenzji. Czy Valheim zasłużył na ten zachwyt?

Inner Chains - nadciąga nowy, polski i mroczny FPS
Inner Chains - nadciąga nowy, polski i mroczny FPS

Przed premierą

Debiutancka produkcja studia Telepaths’ Tree kusi klimatycznym światem wykorzystującym potencjał silnika Unreal Engine oraz obietnicą połączenia horroru z wartką akcją i interesującą opowieścią.