Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać

Sniper Elite 4 Recenzja gry

Recenzja gry 13 lutego 2017, 14:00

Recenzja gry Sniper Elite 4 – strzelec wyborowy w formie, choć z zadyszką

Sniper Elite 4 zabiera nas do tak wytęsknionych w strzelankach czasów II wojny światowej… i czyni to w charakterystycznym dla siebie stylu – bardzo dobrym, ale podobnym do tego z poprzedniej gry Rebellionu.

Recenzja powstała na bazie wersji PC. Dotyczy również wersji PS4, XONE

PLUSY:
  1. świetnie zaprojektowane, klimatyczne i zróżnicowane lokacje;
  2. ogromna swoboda w rozgrywce i w podejściu do celów misji;
  3. interaktywne otoczenie, pozwalające ingerować w niektóre obiekty;
  4. w końcu dalekie strzały na pół kilometra i zerowanie lunety;
  5. sporo możliwości dostosowania poziomu trudności;
  6. więcej sposobów na unikanie i likwidację wrogów.
MINUSY:
  1. w niektórych aspektach gra za bardzo podobna do poprzedniej części;
  2. nierówna, czasem trochę przestarzała oprawa graficzna;
  3. niezbyt inteligentni przeciwnicy;
  4. uboższe niż poprzednio opcje modyfikacji broni;
  5. standardowe karabiny armii USA tylko w DLC.

Według słów jednego z twórców Battlefielda każda kolejna gra z serii powinna być lepsza i dłuższa oraz mieć o wiele bardziej atrakcyjną i obszerną zawartość. Przy pracy nad czwartą już produkcją z cyklu Sniper Elite przyjęto ciut inne założenie, zgodne ze słynnym cytatem z filmu Rejs: „Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem”.

Dostaliśmy bowiem praktycznie to samo, co w trzeciej części, okraszone jedynie odrobiną nowości i świeżości. Sniper Elite 4 jest jak kolejny sezon tego samego serialu, jak iPhone 5 po iPhonie 4s – może trochę większy, ale nadal ten sam. Nie stanowi to dużej wady gry, bo zabawa nadal potrafi sprawić sporą frajdę, jednak oczekiwania względem tytułu wydanego wyłącznie na ósmą generację konsol i peceta były chyba nieco większe.

Jak w Sapienzie Agenta 47

Wizytówka serii, czyli rentgenowska kamera pokazująca przelot kuli przez ludzkie wnętrzności, choć zapewne ma swoje grono stałych fanów, to powoli staje się jedynie nużącym dodatkiem, który i tak prędzej czy później wyłączymy, by nie psuć sobie rozgrywki ciągłym jej przerywaniem. Autorzy nie poczynili tu żadnych znaczących usprawnień wizualnych – odniosłem nawet wrażenie, że „killcam” bez rentgena działa odrobinę gorzej niż w trzeciej odsłonie, często prezentując ujęcia pod dziwnym kątem lub np. rozmazane. Jedyną nowością jest dodanie animacji penetrowania ciała odłamkami po eksplozji czy zabójstwie nożem. Można zerknąć, ale jako umiarkowany fan podziwiania ludzkich bebechów szybko wyłączyłem rentgenowski bajer.

Próżno szukać w „czwórce” takich dzisiejszych oczywistości jak chociażby dynamiczna zmiana pogody czy pór doby. Największą nowością jest przeniesienie akcji do malowniczych Włoch, co po raczej jednokolorowych i monotematycznych lokacjach w Afryce stanowi odczuwalne urozmaicenie. Italia z 1943 roku imponuje różnorodnością krajobrazów oraz obiektów. Odwiedzamy zarówno śródziemnomorskie miasteczko, leśne ostępy w górach czy klasztor, jak i typowo wojskowe budowle – bunkry, umocnienia na wybrzeżu oraz tajną fabrykę.

Italia… Tu się oddycha!

Jak Sapienza, tylko w latach 40.

Wszędzie występuje mnóstwo ukrytych przejść, zakamarków, otwartych domów piętrowych, piwnic czy tuneli. Mapy są co najmniej dwukrotnie większe od tych z poprzedniej części i w końcu mamy szansę wyzerowania lunety nawet do 500 metrów, trafiając niekiedy na miejsca pozwalające oddawać strzały na takie właśnie lub nawet dalsze odległości.

Dzięki większym mapom czuć swobodę w szukaniu drogi do celu, przykładowo mniej strzeżonej, ale zaminowanej. Mimo to hucznie zapowiadane nowe możliwości poruszania się Karla zupełnie nie znalazły zastosowania. Nadal potrafi on wdrapywać się tylko na nieliczne, wybrane elementy mapy i to samo dotyczy nowości, czyli pokonywania różnych gzymsów i krawędzi. Przechodząc grę, nie znalazłem zresztą wielu takich miejsc, wręcz przeciwnie – tam, gdzie aż się prosi, by dostać się do dogodnego gniazda snajperskiego, program zupełnie na to nie pozwala.

W hubach przed misją porozmawiamy z postaciami z gry.

Lokacje potrafią same opowiadać jakąś historię – szkoda, że brakuje w nich cywilów.

Pomimo ograniczeń poziomy stały się dużo bardziej interaktywne (choć budynki nadal opierają się wszelkim eksplozjom). Nasze beztroskie poczynania mogą teraz przykuć wzrok obserwatora dającego znak artylerii, a do likwidowania nazistów da się wykorzystać już nie tylko wybuchające ciężarówki, ale i wspomnianą artylerię, wiszące na dźwigach ciężkie ładunki, ustawione w stosy pnie drzew, generatory, a także ciała poległych żołnierzy – montując w nich odpowiednią minę. Zwolenników skradania się z pewnością ucieszy opcja gaszenia strzałami latarni i żarówek w nocnych misjach.

Dariusz Matusiak

Dariusz Matusiak

Autor tekstów. Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Gracz od czasów świetności Amigi. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu recenzji i publicystki GOL-a. Czasem pisze też o filmach i technologii. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów.

więcej

Oceny redaktorów, ekspertów oraz czytelników VIP ?

Adrian Werner Ekspert 24 września 2018

(PC) Dobry skradankowo-snajperski sandbox. Nowości tutaj tyle, co kot napłakał, ale gra się w to bardzo fajnie, a nic podobnego i tak nie ma na rynku. Jeśli Rebellion będzie po prostu co kilka lad dostarczało zestaw nowych poziomów to będą zadowolony.

7.5

dziadekwiewslaw VIP 15 marca 2017

(XONE) jestem z 1946r. lubie grać w gry z drugiej wojny mam je prawie wszystkie na x360 ,lub xone .gram zawsze sam bo mam wolne łącze .jak dla mnie jest rozległa terenowo ,ale tylko 8 poziomów.

7.5
Recenzja gry Redfall - lepsze wampiry znajdziecie w Zmierzchu
Recenzja gry Redfall - lepsze wampiry znajdziecie w Zmierzchu

Recenzja gry

Redfall miał być nowym, lepszym Left 4 Dead, ale wyszedł z tego raczej uboższy Far Cry. Tylko czasem daje się gdzieś dostrzec przebłysk geniuszu w budowaniu światów charakterystyczny dla Arkane, które tym razem poległo w nowym dla siebie gatunku.

Recenzja Dead Island 2 - warto było czekać 9 lat
Recenzja Dead Island 2 - warto było czekać 9 lat

Recenzja gry

Na Dead Island 2 czekaliśmy długo, ale warto było tyle poczekać. To nieskomplikowana, przeurocza rzeźnia zombie w luźnym stylu filmów akcji, która nie stawia przed moralnymi dylematami, stawia po prostu na dobrą zabawę!

Recenzja Resident Evil 4 Remake - arcydzieło zostało zredefiniowane
Recenzja Resident Evil 4 Remake - arcydzieło zostało zredefiniowane

Recenzja gry

Jedna z najważniejszych gier branży wraca po raz kolejny. Remake Resident Evila 4 przenosi nas na stare śmieci, ale robi to w tak świeży i fantastyczny sposób, że nikt nie powinien mieć mu tego za złe.