autor: Fajek
Tom Clancy's Splinter Cell - przedpremierowy test - Strona 2
Splinter Cell to chyba najdoskonalszy aktualnie przedstawiciel gatunku FPS, czyli First Person Sneaker. Gra koncepcyjnie jest mocno podobna do takich tytułów jak Metal Gear Solid. A co ja od nich odróżnia?
Przeczytaj recenzję Tom Clancy's Splinter Cell - recenzja gry
W becie dostępne są 4 misje, które to zostały zlokalizowane w kilku odmiennych miejscach.
Pierwsza z nich to misja, w którą mieliśmy okazję zagrać w demie – Tbilisi – jest chyba dla fanów Splinter Cella znana jak własna kieszeń (albo i lepiej). Naszym zadaniem jest dotarcie do osób przetrzymywanych w kompleksie laboratoryjnym i uwolnienie ich. Jak się okazuje, pomoc przychodzi zbyt późno i osoba, którą mamy wydostać niestety już nie żyje.
Kolejna misja również ma miejsce w Tbilisi, tyle, że tym razem chodzi o odkrycie sekretu jednego z wysoko postawionych rosyjskich wojskowych. Dwóch naszych agentów, którzy chcieli się zbliżyć do podejrzanego, zostało zlikwidowanych. Misja ta daje nam możliwośc sprawdzenia kilka gadżetów, w które jest wyposażony Sam oraz takich sztuczek jak wskakiwanie przez okna schodząc na linie po ścianie budynku.

Misja numer trzy polega na wydostaniu z niewoli amerykańskich żołnierzy, którzy zostali złapani na jednej z akcji. Wreszcie do naszych rąk trafia sławny karabin SC-20 K z całym mnóstwem możliwości do wykorzystania. Mi do gustu przypadła „sticky kamera” wystrzeliwana z karabinu i przyczepiająca się gdziekolwiek. Dzięki niej możemy np. zobaczyć jak sami wyglądamy w trybie termowizji.

Ogromne wrażenie wywarło na mnie ogólne stworzenie klimatu i sama koncepcja gry. Cały czas miałem wrażenie „kulenia” się na fotelu w celu uniknięcia wykrycia.