Cyberpunk 2077 – czego spodziewać się po RPG większym niż Wiedźmin 3? - Strona 5
Choć temat Cyberpunka 2077 nie schodzi z naszych ust od ponad czterech lat, mamy bardzo mało informacji o tym, czym będzie nowa gra RPG studia CD Projekt RED. Nie brakuje jednak przesłanek, które dają wyobrażenie, czego możemy oczekiwać.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Cyberpunk 2077 - samuraju, masz świetne RPG do ogrania
Tak czy inaczej podział na role pokazuje, że bohaterowie w świecie Cyberpunka mogą zajmować bardzo odmienne miejsca w społeczeństwie i niekoniecznie muszą mieć wysokie kompetencje bojowe. Czy równie szerokiego spektrum opcji możemy oczekiwać w grze „RED-ów”? W końcu odmienne role to nie tylko różnice w statystykach i umiejętnościach – powinna za nimi iść bogata gama metod rozwiązywania problemów (czyt. wielka dowolność w kształtowaniu stylu rozgrywki), nie mówiąc o różnorodności w odgrywaniu postaci, czyli dużej liczbie kwestii dialogowych do wyboru.
Zasady, którymi powinien kierować się każdy cyberpunk:
- Styl ponad istotą – „Nie ma znaczenia, jak dobrze coś robisz, dopóki sprawiasz wrażenie, że robisz to dobrze”.
- Poza jest wszystkim – „Jeśli myślisz niebezpiecznie, jesteś niebezpieczny”.
- Żyj na krawędzi – „Rzucaj się w wir niebezpieczeństw i nadstawiaj głowę”.
Cóż, nawet w oldskulowych RPG, które opierają się w głównej mierze na tekście, odmienności między poszczególnymi klasami postaci czy biografiami nie gwarantują wielkich różnic w przebiegu zadań czy dialogów. Tym bardziej nie można się ich zatem spodziewać w grze, w której każda linia mówiona wymaga animowania i nagrywania (i to dla dwóch płci). Jeśli system ról zostanie zachowany w jakiejkolwiek postaci, najpewniej będzie mieć kosmetyczny wpływ na przebieg przygody. Zresztą nie sposób całkowicie wykluczyć, że koniec końców CD Projekt RED zrezygnuje z rozbudowanego kreatora postaci, by „wcisnąć” nam gotowego bohatera (lub bohaterkę), podlegającego personalizacji w relatywnie małym zakresie – w odniesieniu np. do zdolności i wyglądu – ale nadrabiającego odgórnie ustalone cechy bardziej wyrazistym charakterem. Ostatnio jest to coraz powszechniejsze rozwiązanie w gatunku RPG (zwłaszcza wśród gier AAA).

Zamiecie czy nie zamiecie?
Podsumujmy. Choć teoretycznie podręczniki Mike’a Pondsmitha mówią całkiem sporo na temat tego, czym może i czym powinien być Cyberpunk 2077, tak naprawdę o kolejnym dziele studia CD Projekt RED nie wiemy wciąż prawie nic. Już choćby osadzenie akcji w roku 2077 sprawia, że nie możemy być pewni nawet wizji uniwersum, które przyjdzie nam zwiedzić. Tak samo nie jesteśmy w stanie zakładać czegokolwiek w kwestii jakości tej gry. Wiedźmin 3 był świetny, ale ogrom doświadczenia wyniesionego przez „RED-ów” z jego tworzenia może się na niewiele zdać, gdy przyjdzie zastępować pseudośredniowiecze światem cyberprzyszłości, szermierkę strzelaniem, konie samolotami, a utopce robotami.
Oczywiście CD Projekt RED nie zhańbi się wypuszczeniem gry, której nie uzna za naprawdę dobrą. Jednak możliwości warszawskiego dewelopera w zakresie cyberpunkowej quasi-strzelanki mogą okazać się inne niż w przypadku quasi-slashera fantasy. Zapewne w tym miejscu nazwiecie mnie czarnowidzem, ale po prostu wolę zachować trochę dystansu i sceptycyzmu nawet wobec mistrzów niż przeżywać kolejną Mafię III. Na szczęście do twórców Wiedźmina walą tłumnie światowej sławy eksperci, którzy mają doświadczenie przy shooterach, więc aż tak bardzo martwić się nie trzeba. Byle tylko na cyfrową adaptację Cyberpunka 2020 i 203x nie przyszło nam czekać do roku 2020... ani tym bardziej do 203x.