Graliśmy w grę Sniper Elite 4 – ogromne poziomy i malutkie nowości - Strona 2
Sniper Elite 4 na kilka miesięcy przed premierą wygląda na bezpieczną kontynuację serii. Rewolucji w rozgrywce brak – w zamian za to dostaniemy znacznie większe mapy z wieloma misjami pobocznymi oraz swobodą w ich wykonywaniu.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Sniper Elite 4 – strzelec wyborowy w formie, choć z zadyszką
Podobnie jak w poprzedniej części, twórcy poza zabawą dla pojedynczego gracza umożliwią także rozgrywkę wieloosobową. Główny projektant SE4 zdradził, że otrzymamy dwuosobową kooperację, w ramach której przejdziemy całą fabularną kampanię, i ujawnił, że w grze pojawi się na pewno multiplayer zmuszający snajperów do rywalizacji pomiędzy sobą. Nie wiemy jednak, czy będzie on w takiej samej formie, jak w poprzedniej odsłonie, czy może deweloperzy pokuszą się o jakieś ciekawe nowinki.
Jako snajperska skradanka Sniper Elite 4 zdecydowanie nie zawodzi. Sposobów na eliminowanie wrogów bez jednoczesnego wystawiania się na nieprzyjacielski widok jest tutaj masa – od inteligentnego rozstawiania min oraz pułapek, poprzez ataki z zaskoczenia przy użyciu pistoletu z tłumikiem, aż po snajperskie creme de la creme, czyli siedzenie w krzakach i wybijania przerażonych i zdezorientowanych faszystów z odległości stu kilkudziesięciu metrów. Dzięki opcji wspinaczki na niektóre obiekty pojawi się też więcej możliwości przekradania się przez włoskie szeregi. Oczywiście o parkourze rodem z Assassin's Creed nie ma nawet co marzyć, ale miło, że będziemy mogli zaskoczyć żołnierzy wyglądających przez okna wieżyczki czy spaść na nich z położonej wyżej platformy. Szkoda tylko, że w obecnej postaci produkcja robi wrażenie nieco zbyt łatwej – co jest w dużej mierze zasługą kulejącej sztucznej inteligencji. Przeciwnikom zdarza się nie zauważyć gracza nawet wtedy, gdy ten przebiegnie zaledwie kilka metrów dalej, a zanim wyślą patrole do miejsca, z którego akurat czyścimy karabinem snajperskim cały wrogi oddział, mamy czas na wystrzelanie nawet kilkunastu żołnierzy. W ostatecznej wersji oczywiście możemy spodziewać się poprawek, na razie jednak jest pod tym względem kiepsko.
Co prawda sami twórcy twierdzą, że ich dzieło jest „skradanką akcji”, nic nie stoi na przeszkodzie, by porzucić pierwszy człon tego określenia, i w mniej wyrafinowany, ale za to bardzo efektowny sposób wykonać misję w stylu Johna Rambo. Do dyspozycji oddano graczowi masę narzędzi do siania destrukcji – granaty, miny, pułapki, pistolety i karabiny maszynowe – co pokazuje, że słowo „snajper” w tytule jest zaledwie wskazówką. Wymiany ognia nie wyróżniają się niczym z tłumu, jednak dają dostatecznie dużo przyjemności, by usprawiedliwić chwilowe porzucenie cichego przekradania się na rzecz radosnego siania chaosu. Tym bardziej, że kamera X-Ray, będąca jedną z głównych atrakcji serii, teraz przestała ograniczać się do strzałów z karabinu snajperskiego i w krwawych detalach prezentuje też obrażenia zadawane przy walce wręcz oraz eksplozjach. Niestety, ma to też swoje złe strony – przy natłoku kolejnych brutalnych ujęć szybko przestają one robić większe wrażenie i zwyczajnie wybijają z rytmu walki.
Sniper Elite 4 wygląda w obecnej postaci na bardzo bezpieczną kontynuację serii. Rebellion ma już swoją grupę fanów i to do nich kierowane jest ich dzieło – poprawione pod wieloma względami, ale nie wprowadzające rewolucji w żadnym elemencie. Martwi jedynie poziom trudności – możliwość oznaczenia każdego przeciwnika na mapie i śledzenia jego ruchów, połączona z momentami kiepską sztuczną inteligencją, zdecydowanie nie daje poczucia prawdziwego wyzwania. Ale do premiery zostało jeszcze kilka miesięcy i pozostaje liczyć na to, że w tym czasie Brytyjczycy przysiądą nad niepowalającymi na chwilę obecną elementami. Ostatecznie leży to w ich interesie – bo jeśli Sniper: Ghost Warrior 3 rzeczywiście okaże się godnym przeciwnikiem dla Sniper Elite 4, czeka nas zacięta walka o prym w gatunku gier snajperskich.
Jakub Mirowski | GRYOnline.pl