autor: Szymon Liebert
Graliśmy w Elex - najambitniejszą grę twórców serii Gothic i Risen - Strona 5
Piranha Bytes pokazała nam swoją grę, która łączy elementy Gothica z zupełnie nowym, najbardziej złożonym uniwersum w historii studia.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Elex – Gothic odrodził się w nowych szatach
Po głównej prezentacji mogliśmy chwilę pobiegać po udostępnionym fragmencie świata i wyżyć się na paru przeciwnikach – od zmutowanych szakali przez ludzi aż po mechy. Drapieżniki były stosunkowo szybkie i ruchliwe, ludzie stosowali rozmaite taktyki, a mechy, jak to mechy, wypluwały z siebie plazmowe pociski i korzystały z silników. W najpotężniejszym ataku stalowa bestia podlatywała na parę metrów do góry, by później z impetem spaść na bohatera. W podobny sposób można będzie wykorzystać i nasz sprzęt, by zaatakować wroga z powietrza – przynajmniej w teorii, bo w praktyce sterowanie i animacje były jeszcze niedopracowane, więc obsługa gry nie należała do najłatwiejszych. W samej akcji kluczowe znaczenie ma obserwowanie paska wytrzymałości (staminy) oraz sekwencji ciosów (combo). Każdy ruch – uskok, atak czy blok – kosztuje wytrzymałość, bez której naturalnie stajemy się bezbronni. Na tym też zasadza się wiele walk, bo sukces odniesiemy, jeśli uda nam się obniżyć wytrzymałość wroga i tym samym przełamać jego obronę. Wspomniany pasek sekwencji napełnia się, gdy zadajemy ciosy rytmicznie. Po osiągnięciu odpowiedniego poziomu możemy osobnym przyciskiem wykonać atak specjalny – na przykład naskok z mieczem nad głową, powodujący większe obrażenia.
Wszystko to brzmi jak całkiem solidny system walki, ale na razie, szczerze mówiąc, trudno go ocenić. Jak zapewne sami doskonale wiecie, dotychczasowe produkcje Piranhii Bytes były pod tym względem dość drewniane. Zwykle deweloperowi udawało się uzyskać co najmniej znośne rezultaty w zakresie obsługi gry, lecz chyba zgodzimy się, że mechanika zadawania ciosów nigdy nie należała do największych zalet jego dzieł. Granie we wczesną wersję Elexa było tym bardziej bolesne – wyraźnie dało się odczuć, że potrzeba jeszcze sporo pracy, by doszlifować sterowanie, żeby w ogóle móc mówić o satysfakcjonującym wykorzystaniu punktującego rytmiczne uderzenia systemu combo. Studio musi też przemyśleć kwestie interfejsowe, bo obserwowanie jednocześnie paska staminy umieszczonego w lewym górnym rogu ekranu i paska combo znajdującego się w lewym dolnym rogu było nieco uciążliwe. Na plus na pewno wypada zaliczyć fakt, że przeciwnicy rzeczywiście chętnie korzystali z rozmaitych taktyk i widzieliśmy wrogów zachowujących się inaczej w starciach – jeśli uda się to osiągnąć, trzeba będzie naprawdę mocno kombinować. Niewiele jesteśmy w stanie powiedzieć o oprawie audiowizualnej, bo także w tym aspekcie Piranha Bytes ma jeszcze sporo do zrobienia – rewolucji raczej spodziewać się nie należy, chociaż z drugiej strony chyba w tym przypadku akurat nie jest ona potrzebna.
Czy jest szansa na nowego Gothica lub remake starszych odsłon? Rozmawiając z ludźmi z Piranhii Bytes, nie sposób nie poruszyć tematu kultowej serii tego dewelopera. Autorzy potwierdzili, że posiadają prawa do marki i mogą stworzyć następną część cyklu. Problem leży w tym, że Piranha nie ma jasnego pomysłu na nową grę w tym uniwersum. „Jeśli zapytasz pięciu fanów o to, co stanowi podstawę Gothica, otrzymasz dziesięć opinii” – wytłumaczył nam Pankratz, który dodał, że nowa gra musi spełnić wygórowane oczekiwania. Na następną odsłonę serii przyjdzie więc poczekać. A czy jest szansa na remake starszych gier? Pankratz przyznaje, że studio rozważa takowy pomysł, lecz tu problem jest inny. Taki projekt wymagałby zaangażowania całego zespołu, bo Gothic po prostu bardzo się postarzał. Na razie skromna, bo tylko trzydziestoosobowa, ekipa skupia się na dokończeniu Elexa.
Gothic wiecznie żywy
Jeśli miałbym krótko określić moje wrażenia po pokazie gry Elex, powiedziałbym, że zobaczyłem to, czego się spodziewałem. Owszem, Piranha Bytes wymyśliła sobie zupełnie nowe uniwersum, dzięki czemu twórcy ci mogą złapać oddech po paru częściach Gothica i Risena. Teraz na ekranie mają szansę pojawić się jednocześnie wojownicy uzbrojeni w miecze, zmutowane kreatury, magowie, a także potężne mechy. To dobry pomysł, tym bardziej że otwiera on drogę nie tylko do nowych rodzajów przeciwników, ale też innych rozważań ideologiczno-filozoficznych, jakie da się podjąć w kontekście fabuły. Z drugiej jednak strony Elex jest wciąż bardzo silnie zakorzeniony w rodowodzie niemieckiego dewelopera – dzieli z poprzednimi grami podejście do budowania opowieści, walki i wielu innych aspektów. Musicie sami odpowiedzieć sobie na pytanie, czy taka oferta Wam odpowiada. Ja bardzo chętnie jeszcze raz zagram w „grę by Piranha Bytes”, mając nadzieję, że tym razem Niemcom uda się doszlifować wszystkie elementy rozgrywki w jak największym stopniu. Produkcje tego dewelopera mają bowiem pewien czynnik wspólny z tytułowym pierwiastkiem elex – uzależniają. Na szczęście z tego, co mi wiadomo, nie wiąże się z tym degeneracja ciała i umysłu, do jakiej prowadzi nadużywanie tajemniczego surowca z kosmosu.
Szymon Liebert | GRYOnline.pl