Widzieliśmy The Long Journey Home – kosmiczny miks survivalu, strategii i roguelike'a - Strona 2
Podczas Daedalic Days w Hamburgu mieliśmy okazję zobaczyć w akcji The Long Journey Home – debiutancką produkcję studia Daedalic West. I choć survivali nie brakuje, omawiana produkcja wzbudza zainteresowanie przede wszystkim dużym naciskiem na dyplomację.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry The Long Journey Home – space-sim dla wytrwałych
Ale powrócić na Ziemię nie da się, jeśli nie nawiążemy kontaktów z innymi, obcymi rasami, i to właśnie one zapowiadają się na creme de la creme w debiutanckim dziele Daedalic West. Wiele czynników wpływa na to, w jaki sposób nastawieni będą do nas rozmówcy: zachowując się agresywnie, możemy zaimponować wojowniczym kosmitom, ale już inny gatunek uzna to za otwarte wypowiedzenie wojny. Opcje dialogowe zostały tutaj pogrupowane według słów kluczowych, co w zamyśle twórców ma pozwolić na znaczne zwiększenie znaczenia rozmów. Zresztą na postawę Obcych wobec nas będzie wpływać nasze zachowanie: jeśli na przykład zadokujemy w nieznanej przystani z włączonymi tarczami, niektóre rasy pochwalą nas za ostrożność, inne z kolei posądzą o nieufność.
Galaktyka ma zresztą być przepełniona zależnościami pomiędzy różnymi nacjami Obcych, a wszystkie zachodzące tam antagonizmy oraz sympatie będzie można wykorzystać. Przykład? W Hamburgu zaprezentowano nam misję, podczas której napotkaliśmy kosmitę, obiecującego złote góry, jeśli tylko oddamy go w ręce jego pobratymców. Zanim jednak się to udało, załoga natrafiła na statek należący do innej rasy – rasy, dodajmy, wrogiej w stosunku do tej, którego przedstawiciela mieliśmy na pokładzie. Szybko padła oferta, byśmy sprzedali swojego pasażera za sporą sumę. Wiadomo jednak, że w takim przypadku los tego osobnika nie byłby zbyt ciekawy. Co więc zrobić? Ryzykować życiem własnym i kolegów z zespołu (którzy zresztą mogą wyrażać dezaprobatę z powodu zabrania Obcego na statek), czy może pójść na łatwiznę, zabić wyrzuty sumienia i pożegnać się z perspektywą prawdziwej fortuny? Takie wybory mają być w The Long Journey Home chlebem codziennym i szczerze mówiąc, zapowiadają się na tyle ciekawie, że nie obraziłbym się, gdyby na ich korzyść zmniejszono znaczenie walki czy ekonomii.
To jeden z niewielu elementów, który wyróżnia produkcję Daedalic West pośród zatrzęsienia wszelkiego rodzaju survivali i roguelike'ów – ale jeśli studio z Düsseldorfu dobrze ten aspekt rozgrywki wykorzysta, możemy otrzymać ciekawą propozycję, która zachęciłaby do siebie fanów kilku różnych gatunków. Jest tutaj całkiem spory potencjał; dla mnie The Long Journey Home, obok The Devil's Men, jest zdecydowanie najbardziej ekscytującym projektem, jaki Daedalic Entertainment ma obecnie w planach.