Graliśmy w Factorio – szarobury tycoon nowej generacji - Strona 3
Czeskie Factorio jest dowodem na prawdziwość tezy, że to nie oprawa zdobi grę. Za szaroburymi sprite’ami niczym z połowy lat 90. kryje się bowiem jedna z najbardziej rozbudowanych gier ekonomicznych ostatnich lat.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Industrialny koktajl gatunków
Z powyższego opisu powoli wyłania się obraz Factorio, czyli gry mieszającej w sobie wiele elementów charakterystycznych dla różnych gatunków, tworząc z nich spójną i wciągającą całość. Z czym więc kojarzy się ta czeska produkcja?
- Rozbudowa elementów obronnych (wieżyczek, murów) – z grami typu tower defence.
- Widok z góry skupiony na naszej postaci, a także fakt, że wraz z jej śmiercią kończy się zabawa – z Don’t Starve (choć w Factorio można po prostu wczytać wcześniejszy zapis).
- Rozbudowa sieci kolejowej, transportującej różne towary, a także oprawa graficzna w stylu retro – z Transport Tycoon.
- Dwie z dostępnych kampanii, opierające się na zmodyfikowanych zasadach i sporych ograniczeniach – są niczym gry logiczne, w których każdy krok trzeba solidnie przemyśleć.
- Tworzenie skomplikowanych ciągów produkcyjnych – ze SpaceChem.
W zalewie prostych gier, opierających się na jednej, często znanej i wyświechtanej mechanice, Factorio wręcz szokuje liczbą różnych ? i to dość niebanalnych ? rozwiązań.
Ocean możliwości
Wyobraźcie sobie, że to, co opisałem powyżej – czyli tryb swobodny – to tylko jedna z metod grania. Wspomniane kampanie to w zasadzie inne tryby rozgrywki, w których zabawa przybiera bardziej logiczny charakter, bo musimy np. rozbudowywać się na ograniczonym terenie, a celem jest uzbieranie odpowiedniej sumy pieniędzy, w trybie swobodnym w ogóle niewystępujących. Możemy bawić się także w piaskownicy (sandbox), w której od razu dostępne są wszystkie technologie, a nasza postać znika z ekranu. Jest też tryb zaopatrzeniowy, w którym musimy produkować odpowiednie ilości surowców na czas – to ciekawe wyzwanie dla osób, które dość dobrze opanowały już podstawy rozgrywki, a brakuje im w zabawie dodatkowego dreszczyku emocji. Sam jednak freeplay modyfikować możemy pod wieloma kątami – ilości i bogactwa zasobów czy agresywności przeciwników. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby ułatwić lub utrudnić sobie zabawę, co znacząco zwiększa chęć ponownego rozpoczynania zabawy.
O skali rozbudowania Factorio najlepiej świadczy fakt, że w tym tekście wielu elementów zabawy w ogóle nie omawiam – można zaprogramować (!) maszynę logiczną z wyświetlaczem, która wykona np. podstawowe obliczenia (zjawisko fanom Minecrafta nieobce). Nie zabrakło również edytora map. Twórcy na tym wszystkim nie poprzestają: planują też pobudzające wyobraźnię rozszerzenia gry, np. o możliwość hodowania i badania obcych, wzbogacenie ciut banalnej mechaniki walki o elementy z RTS-ów czy produkcję żywności; oby wprowadzili chociaż część tych planów! Na żywotność Factorio pozytywnie wpływa również fakt, że czescy deweloperzy od początku wspierają twórców modów, a zaimplementowanie ich dzieł jest banalnie proste. Już teraz znajdziemy ich kilkaset, a modyfikują one… w zasadzie wszystkie elementy gry. Od dodatkowych kampanii, przez nowe technologie, budynki czy pojazdy. Nie zabrakło także opcji usprawnienia oprawy graficznej, przez którą Factorio najwięcej traci.