Graliśmy w Factorio – szarobury tycoon nowej generacji - Strona 2
Czeskie Factorio jest dowodem na prawdziwość tezy, że to nie oprawa zdobi grę. Za szaroburymi sprite’ami niczym z połowy lat 90. kryje się bowiem jedna z najbardziej rozbudowanych gier ekonomicznych ostatnich lat.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Optymalizacja – to słowo kluczowe. Największą bowiem przyjemność w Factorio daje wymyślanie sprawnie działających ciągów produkcyjnych. Choćbyśmy jednak poświęcili im masę czasu, zawsze istnieje możliwość usprawnienia ich działania. A to zasobów dociera zbyt mało, a to jeden z nich trzeba wywieźć w inne miejsce na taśmociągu, na który może już brakować miejsca. Zdarza się też, że nowsze wersje budynków zajmują więcej przestrzeni (np. piece węglowe są formatu 2x2, ale już elektryczne 3x3), więc jeśli nie wzięliśmy tego pod uwagę przy projektowaniu, to w pewnym momencie czeka nas sporo zabawy. W Factorio bowiem ciągle coś poprawiamy, przebudowujemy i planujemy. W międzyczasie odkrywamy kolejne technologie, a te dają nam nowe możliwości… modernizowania. Nie zmienia to faktu, że ta – może niezbyt porywająca w opisie – zabawa jest szalenie wciągająca.
Bob wojowniczy
Naszą fabrykę tworzymy w ogromnej skali – już na początku kopalni potrzeba co najmniej kilku, pieców nawet kilkunastu, a automatów montażowych, które rozpoczną tworzenie pierwszych produktów, jeszcze więcej. Szybko zorientujemy się, że aby odkrywać technologie, musimy stale tworzyć nowe kompleksy produkcyjne (tworzące kolejne produkty), a te wymagają całej masy zasobów czy zasilania. W oka mgnieniu nasze fabryki zajmą obszar wielu ekranów, a konkretne skupiska budynków specjalizować będą się w różnych rzeczach (w jednym wydobywamy i przetapiamy rudy, w innym tworzymy „punkty nauki”, a jeszcze gdzie indziej produkujemy broń i amunicję). A trzeba także wspomnieć o tym, że rozbudowa nie odbywa się bezboleśnie, gdyż nasze poczynania nie pozostają bez echa – interesuje się nimi fauna obcej planety. Fabryki emitują zanieczyszczenia, a gdy te dotrą do gniazda insektów, zostaniemy zaatakowani. Z czasem także i my będziemy inicjować walki, gdyż pewne surowce zdobędziemy tylko niszcząc siedziby obcych.
Z karabinem wśród obcych
Poczucie stałego zagrożenia nadaje Factorio pewnych cech survivalu. Jeśli bowiem nie zadbamy o bezpieczeństwo swoich fabryk, zostaną one zniszczone przez obcych; zginąć może też nasza postać.
Przeciwnicy w toku gry stają się coraz silniejsi; wraz z każdym zabitym stworem czy odkrytą przez nas technologią rośnie zagrożenie z ich strony. Na szczęście nie musimy bezczynnie czekać na atak – nic nie stoi na przeszkodzie, aby produkować czołgi czy wyrzutnie rakiet i nękać wrogów w ich gniazdach. Zdecydowanie nie jest to gra dla miłośników natury czy zagorzałych obrońców ginących gatunków zwierząt.