Graliśmy w Paragon – MOBA nowej generacji na Unreal Enginie 4 - Strona 2
Kiedy wydawało się, że na rynku sieciowych gier akcji nie ma miejsca na nowego gracza, pojawił się Paragon, który ma do zaoferowania dużo więcej niż tylko fantastyczną oprawę graficzną...
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
To jednak nie jedyna różnica względem klasycznych, dwuwymiarowych gier MOBA. W Paragonie w trzech alejach nie ma krzaków, w których można się ukryć – pułapki zastawia się zatem, chowając się np. za skałą czy wybiegając ze znajdującej się poniżej dżungli. Oto kilka innych nowych rozwiązań:
- w paru miejscach na mapie obie drużyny mogą zainstalować specjalne ekstraktory, które produkują doświadczenie, warto więc je kontrolować i od czasu do czasu odwiedzać;
- każdy z bohaterów może też w dowolnym momencie odpalić szybką podróż, czyli coś na kształt wierzchowców z Heroes of the Storm. Przydaje się to m.in. w czasie zasadzek;
- ciekawie wygląda również system kart – zastąpiły one tradycyjne przedmioty w sklepiku, w trakcie meczu możemy je levelować, a między starciami układać indywidualne talie.
Największą jednak różnicą jest położenie nacisku na zręcznościowy charakter gry. W Paragonie każdy atak to tzw. skillshot, a więc musimy go poprawnie wymierzyć, aby trafić. Nie ma ciosu, który w 100% dosięgnie przeciwnika – jeśli ten wykona unik, nasz pocisk po prostu minie jego postać. Taki styl zabawy zbliża nową produkcję Epic Games do gier akcji, gdzie umiejętności odgrywają decydującą rolę. Wszystkie te różnice względem klasycznych MOB powodują, że Paragon sprawia autentycznie świeże wrażenie – a wyznam, że naprawdę wiele tego typu produkcji już poznałem.
Jest pięknie i... poważnie
Różnice w mechanice, kamera zza pleców – ktoś powie: to już było. Ale tak efektownej grafiki w grach MOBA jeszcze nie było! Paragon powstaje na sztandarowym produkcie studia Epic Games, czyli na Unreal Enginie 4. Trudno się więc dziwić, że twórcy silnika potrafili wycisnąć z niego piękną, niemal fotorealistyczną oprawę – w końcu robią w ten sposób przy okazji świetną reklamę swemu dziełu. W efekcie wybuchy wyglądają, jakby w ich tworzeniu brał udział sam Michael Bay, modele i ruch postaci są dopracowane niczym w dobrych, konsolowych produkcjach AAA, a projekt mapy prezentuje się po prostu rewelacyjnie. Jakby tego było mało, Paragon nawet w obecnej wersji nie przeraża jakimiś przesadnymi wymaganiami sprzętowymi. Tym, co jednak ujęło mnie najbardziej, jest dojrzałość tej gry, objawiająca się w projekcie postaci czy lokacji.