autor: Luc
Graliśmy w Divinity: Original Sin 2 - sequel bez uproszczeń - Strona 3
Odwiedziliśmy siedzibę belgijskiego studia Larian, aby przekonać się, w jakiej formie jest gra Divinity: Original Sin 2 przed rozpoczęciem kampanii kickstarterowej. Sequel jednego z najlepszych RPG ostatnich lat zapowiada się bardzo obiecująco.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Divinity: Original Sin II – RPG roku

Interesującą opcją wzbogacającą tak świat, jak i rozgrywkę jest fakt pojawienia się duchów. Te niekiedy samodzielnie wędrują po świecie, zaś innym razem wychodzą z ciał postaci, które właśnie uśmierciliśmy. Możemy z nimi porozmawiać (i dowiedzieć się czegoś więcej), ale także je wchłonąć. Zyskujemy wówczas punkty Źródła, które zużywamy na najpotężniejsze umiejętności, musimy wtedy jednak liczyć się z pogarszającą się reputacją. Inną metodą ich zdobycia jest między innymi wykorzystanie jednego z członków naszej drużyny jako „kanału” łączącego nas ze Źródłem.
Kolejne zmiany czekają nas w systemie walki. Ta szczęśliwie wciąż pozostaje turowa, jednak zamiast kilkunastu punktów akcji na pasku naszych postaci znajdziemy ich zaledwie kilka. Większość ataków oraz czarów zdaje się hołdować zasadzie „jedna akcja = jeden punkt”, a to z kolei prowadzi do o wiele bardziej taktycznych pojedynków. Kolejne ruchy trzeba planować z jeszcze większą dokładnością, a do tego należy uwzględnić całkowicie nowe kombinacje żywiołów. Możliwość łączenia na przykład kwasu z ogniem dla zwiększenia obrażeń już wcześniej stanowiła jeden z moich ulubionych elementów, a teraz aspekt ten ma zostać dodatkowo poszerzony. Jak bardzo – zależeć ma w dużej mierze od wyników kampanii na Kickstarterze, niemniej podczas rozmowy twórcy zdradzili, że plany są ambitne i Larian z pewnością nie zadowoli się dodaniem pojedynczych nowych kombinacji. Co ciekawe, do zestawu dołączą także akcje oparte na tak zwanych punktach Źródła. O tym, w jaki sposób można je pozyskać, przeczytacie w osobnej ramce, najistotniejsze jest jednak to, że ich potęga potrafi całkowicie odwrócić przebieg potyczki! Jednocześnie szybko dało się zauważyć, że jedna z głównych bolączek „jedynki”, czyli bardzo długi czas oczekiwania podczas większych starć na swoją kolej, nadal występuje.
Grzech ewolucyjny
Póki co żadnych większych zmian (w stosunku do wcześniejszego Divinity) nie da się odnotować w kwestii oprawy graficznej i interfejsu. Gra do złudzenia przypomina poprzednią część, ale w niedługiej przyszłości ma się to zmienić. Original Sin 2 korzysta obecnie w dużej mierze z assetów, modeli oraz rozwiązań z pierwszej odsłony, jednak po dopracowaniu silnika w wersji 3.0 (Original Sin bazowało na wersji 1.0, Enhanced Edition zostanie oparte na 2.0) wszystko ma nabrać odpowiednich barw i zyskać mroczniejszą estetykę. Na temat dźwięku oraz muzyki póki co również ciężko się jednoznacznie wypowiedzieć – prace są na wczesnym etapie i w tej materii przed premierą zmieni się jeszcze z pewnością bardzo wiele. Dobrą wiadomością jest to, że twórcy od początku rozważają nagranie wszystkich dialogów, ale biorąc pod uwagę fakt, jak wielkie ma być nowe Divinity – kwestię tę także rozstrzygnie sukces lub porażka kampanii na Kickstarterze.

Podsumowując to, co udało mi się zobaczyć w Ghent: Original Sin 2, co szczególnie nie dziwi, w dużej mierze bazuje na rozwiązaniach z „jedynki”, które pokochali gracze na całym świecie. Zamiast jednak bezpośrednio i w całości je kopiować, dodatkowo je rozbudowuje, wprowadzając tu i ówdzie modyfikacje, które diametralnie zmieniają charakter rozgrywki, nie wywracając przy tym wszystkiego do góry nogami. Produkcja ma być bardziej złożona, większa i po prostu lepsza niż wcześniejsza gra, a biorąc pod uwagę to, jak fantastycznie sprawdził się pomysł studia Larian poprzednio, grzechem byłoby nie trzymać kciuków, aby i tym razem się udało.