autor: Asmodeusz
Graliśmy w World of Warships – Wargaming.net na dobrym kursie - Strona 3
World of Warships, najnowsza gra białoruskiego studia Wargaming.net, doczekała się otwartej bety. W artykule przyglądamy się zmianom, jakie zaszły od czasów pierwszych testów, i staramy się odpowiedzieć na pytanie: „czy warto zagrać?”.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry World of Warships – wrogie okręty w zasięgu dział
Celowanie w poszczególne elementy konstrukcji okrętów, takie jak nadbudówka czy działa, oraz dobór amunicji mają tu pierwszorzędne znaczenie. Amunicja odłamkowo-burząca doskonale spisuje się przy ostrzale pokładu: uszkodzenie za jej pomocą superstruktury zada większe obrażenia niż ostrzał burt pancernika. Z drugiej strony amunicja przeciwpancerna jest o wiele bardziej sytuacyjna niż w World of Tanks. Ponieważ pojedynki odbywają się na dużym dystansie, pociski często uderzają w cel pod kątem, tracąc większość energii i nie czyniąc dużych szkód, stąd też amunicji przeciwpancernej używa się najczęściej jedynie w walce na krótkim dystansie i tylko w starciach z przeciwnikami tej samej klasy lub słabszymi. Aczkolwiek pocisk lecący „lobem” i przebijający pokład jest w stanie wyrządzić olbrzymie szkody wewnątrz okrętu.
Czym strzelać i w co strzelać?
Dobór amunicji w zależności od celu ma decydujące znaczenie w World of Warships. Domyślnie (i jeśli nie mamy pewności) będziemy używać amunicji odłamkowo-burzącej. Jeśli jednak chcemy oglądać spektakularne eksplozje i wychodzić zwycięsko z pojedynków pomiędzy dwoma pancernikami, warto zapamiętać kilka zasad dotyczących stosowania amunicji przeciwpancernej.
Przede wszystkim wykorzystujemy ją głównie do atakowania słabiej opancerzonych jednostek. Dowodząc pancernikiem, użyjemy jej przeciwko krążownikom, te natomiast zastosują ją przeciwko niszczycielom. Działa małego kalibru nie będą w stanie nawet zadrasnąć lepiej opancerzonego wroga, stąd też niszczyciele powinny sobie odpuścić amunicję przeciwpancerną. Dodatkowo najlepiej używać jej jedynie na krótkim dystansie lub strzelając blisko zasięgu maksymalnego dział – pociski spadną wtedy na pokład wrogiego okrętu od góry i przebiją go – w innym przypadku odbiją się od pancerza albo zrykoszetują od pokładu.
Oczywiście w grze nadal zdarzają się trafienia krytyczne uszkadzające silniki i wieże, podpalenia (możemy śmiało założyć, że podczas pojedynku artyleryjskiego nasz okręt zostanie kilkakrotnie podpalony) czy nawet trafienia w magazyn amunicyjny, ale istnieją dodatkowe metody zapobiegania im.

Przeciwnik używa amunicji odłamkowo-burzącej, my zaś przeciwpancernej. Jedno dobre trafienie powinno go zatopić.
Garść nowości
Jedną z najciekawszych nowinek są flagi sygnałowe, których kombinacje możemy zawiesić na naszych okrętach. Dają one różnorakie bonusy, począwszy od o 5% zwiększonej prędkości maszyny, przez bonusowe zarobki kredytów i doświadczenia (prawie jak podwójne konto premium), a skończywszy na całkowitej odporności na eksplozję magazynu amunicyjnego! W czym tkwi haczyk? Flagi sygnałowe zużywają się po każdej bitwie i za każdym razem konieczne jest zdobycie nowego zestawu. Uczynić to można jedynie podczas rozgrywki – wraz z otrzymywanymi osiągnięciami (np. za zniszczenie przeciwnika jedną salwą czy za otrzymanie kilku trafień) dostaniemy również flagi, które będziemy mogli zamocować na naszych okrętach.
Otwarta beta startuje również z dwoma pełnymi drzewkami okrętów: amerykańskim i japońskim, każde składa się z lotniskowców, pancerników, krążowników i niszczycieli aż do dziesiątego poziomu. Różnice między poszczególnymi nacjami są wyraźne: Japonia stawia na torpedy (w przeciwieństwie do amerykańskich japońskie krążowniki posiadają po kilka wyrzutni), zaś USA dysponuje lepszym lotnictwem i znacznie lepszym uzbrojeniem przeciwlotniczym. Dodatkowo na horyzoncie widać zapowiedź rosyjskiego (a jednocześnie sowieckiego) oraz brytyjskiego drzewka technologicznego za sprawą okrętów premium: Aurory, Murmańska i HMS Warspite’a.
Czy grać?
Jeśli podobały nam się „Czołgi”, ale mieliśmy dosyć losowości oraz zależy nam na nieco mniejszym tempie zabawy – tak! Tytuł oferuje od groma maszyn do odblokowania i zdobycia; już w tej chwili dostępnych jest ponad 70 różnych okrętów. Sama rozgrywka, mimo że odrobinę wolniejsza niż w World of Tanks, okazuje się równie wymagająca i stawiająca bardziej na orientację w sytuacji na polu walki i poprawne ustawienie naszego okrętu niż nieustanne wyczekiwanie na pojawienie się przeciwnika w celowniku. Jako że produkcja ta jest w pełni darmowa, niczym nie ryzykujemy. Na zakończenie warto również wspomnieć, że wszystkie okręty odblokowane podczas otwartej bety zostaną z nami w finalnej wersji tytułu.