autor: Asmodeusz
Graliśmy w World of Warships – Wargaming.net na dobrym kursie - Strona 2
World of Warships, najnowsza gra białoruskiego studia Wargaming.net, doczekała się otwartej bety. W artykule przyglądamy się zmianom, jakie zaszły od czasów pierwszych testów, i staramy się odpowiedzieć na pytanie: „czy warto zagrać?”.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry World of Warships – wrogie okręty w zasięgu dział
Ostatni typ okrętów z podstawowej trójki stanowią niszczyciele, będące odpowiednikami czołgów lekkich. W przeciwieństwie do swoich lądowych braci są wyposażone w jedną z najgroźniejszych broni w grze: torpedy. Kluczem do sukcesu podczas sterowania niszczycielem jest zbliżenie się niezauważonym do nieprzyjaciela, odpalenie salwy torped i ucieczka, gdyż nawet krążownik jest w stanie błyskawicznie zatopić nasz niewielki okręt. Na szczęście niszczyciele są niezwykle trudne do wykrycia, a zdolność stawiania zasłony dymnej zwiększa ich szanse przetrwania. Nowym bonusem jest możliwość tymczasowego poprawienia wydajności silników, co przekłada się na większą prędkość – niezmiernie przydatne podczas przeprowadzania ataków torpedowych. Warto też zapamiętać, że niszczyciele posiadają najlepszy współczynnik kamuflażu w grze, choć oczywiście prowadzenie ostrzału z artylerii pokładowej błyskawicznie go obniża. Z tego też powodu najlepiej korzystać wyłącznie z torped oraz zablokować działka przeciwlotnicze (domyślnie klawisz P).

Drzewko technologiczne USA; Japonia posiada drugie tyle okrętów. Drzewka rosyjskie i brytyjskie na razie zawierają tylko okręty premium.
Lotniskowce wyłamują się z powyższego systemu, gdyż z jednej strony potrafią pokonać każdego przeciwnika w grze, z drugiej zaś, jeśli zostaną odpowiednio szybko wykryte i przechwycone, stają się bezbronne jak małe dziecko. O ich sile decyduje lotnictwo pokładowe, czyli samoloty torpedowe, bombowce nurkujące oraz myśliwce, których doboru dokonujemy w doku przed bitwą, stąd musimy przygotować się na wszelkie ewentualności. Lotniskowce podczas gry pełnią rolę wsparcia: wysyłają bombowce i samoloty torpedowe w zagrożony rejon pola walki, osłaniają sojuszników przed wrogim lotnictwem za pomocą myśliwców i wykrywają nieprzyjacielskie okręty. Konieczne jest nieustanne zwracanie uwagi na zapas maszyn, gdyż po stracie wszystkich lotniskowiec stanowi łatwy cel.

Loteria kontra skill
Jednym z najczęstszych zarzutów pod adresem World of Tanks jest bardzo duża losowość gry: począwszy od dobierania graczy, poprzez celność naszych strzałów, możliwość penetracji wrogiego pancerza, na zadanych obrażeniach skończywszy. Sytuacja w World of Warships na pierwszy rzut oka wygląda podobnie, ale po dłuższym kontakcie z grą można jednak zauważyć, że zwycięstwa czy porażki są tutaj znacznie mniej loteryjne niż w „Czołgach”.
Po pierwsze – okręty cechuje znacznie większa wytrzymałość na ostrzał niż czołgi. Tam, gdzie w World of Tanks pojazd da się zniszczyć za pomocą trzech–pięciu trafień, w World of Warships nasz kolos potrafi wytrzymać trzydzieści czy czterdzieści uderzeń. Zmniejsza to znacząco wpływ pojedynczych „szczęśliwych” trafień, stawiając bardziej na prowadzenie nieustannego ostrzału powolutku uszczuplającego pulę punktów życia nieprzyjaciela. Dodatkowo, jako że pojedynki jeden na jednego są tu niezmiernie rzadkie, o wiele większe znaczenie ma zmysł taktyczny gracza i odpowiednie poruszanie się po polu walki. W momencie gdy dostaniemy się pod ostrzał trzech pancerników i pięciu niszczycieli, nie ma większego znaczenia, czy zadadzą nam one o 5 lub 10 procent większe obrażenia – skończymy zawsze tak samo: na dnie.