autor: Szymon Liebert
Testujemy Kholat - polski horror i symulator eksploracji... góry - Strona 3
W Bielsku-Białej powstaje horror inspirowany Dear Esther i tajemniczą tragedią sprzed lat. Czego można spodziewać się po Kholacie? Graliśmy, więc możemy udzielić odpowiedzi.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Kholat - tylko dla fanów Dear Esther i Zaginięcia Ethana Cartera
Obłędny klimat i parę potknięć
Jest jedna sprawa, która trochę psuła mi frajdę z obcowania z Kholatem. To w zasadzie połączone ze sobą elementy: sterowanie postacią i nieczytelność niektórych fragmentów lokacji. Bohater może chodzić, biec sprintem przez kilka sekund, ale nie potrafił skakać. Kicanie niczym wariat nie jest mi potrzebne do szczęścia, pod warunkiem, że poziomy zostaną perfekcyjnie dopracowane. W testowanej wersji nie zawsze były, przez co parę razy nie potrafiłem określić, czy mogę dostać się w dane miejsce. Jeden z producentów wyjaśnił mi później, że w pewnym stopniu może to wynikać ze sztucznych ograniczeń narzuconych na demo, w którym odblokowano tylko fragment całego terenu. Część blokad i niejasności powinna zniknąć. Brakowało mi też możliwości pobawienia się w Jasia z bajki, czyli jakiegoś oznaczania miejsc, w których już byłem. Jak wspomniałem, parę razy gubiłem się w lesie i wracałem do punktu wyjścia. Wszystko dlatego, że w prawdziwych górach są profesjonalne oznaczenia szlaków!
Mimo to do samego końca dostępnego czasu byłem mocno zaangażowany w wydarzenia z Kholata. Głównie za sprawą oprawy audiowizualnej, która naprawdę robi spore wrażenie. Po trosze ze względu na swoją odmienność, bo przecież nieczęsto zmagamy się z tak ciężkimi zimami w grach (na myśl przychodzi seria Lost Planet i Cryostasis). Brawa należą się też grafikom, bo niemal wszystkie efekty wyglądają świetnie i są sugestywne. Kolejną atrakcją jest sama tematyka i korzystanie z pewnej symboliki. O jakości fabuły wypowiadać się jeszcze nie będę, wspomnę tylko, że mnie zaciekawiła – tekstami i obrazami o ukrytym znaczeniu, prezentowanymi często z niezłym rozmachem. Tajemnicza grota z podziemnym bajorem pogrążonym w mroku, las z gorejącymi wysokimi drzewami, droga nad zamarzniętą rzeką prowadząca do jej źródła – pomysły na te miejsca i samo ich wykonanie zachwycają. Chciałbym zobaczyć tego więcej i poznać kolejne odsłony historii.
Czas ruszyć w góry
W góry z Kholatem ruszymy w kwietniu tego roku. Autorzy nie mają już więc czasu na radykalne zmiany w konstrukcji gry. Na szczęście takowe potrzebne nie są. Kholat wymaga za to ostatniego szlifu i wyeliminowania błędów – w takiej produkcji nawet małe potknięcia irytują bardziej niż chociażby w grze akcji. Jeśli to się uda, otrzymamy naprawdę intrygujący horror, oparty na świetnie wyglądającym świecie i umiejętnie budowanym klimacie odosobnienia, pomnożonym przez poczucie potęgi natury i okultystyczną mistykę.
Czy pójdzie za tym dobra i błyskotliwa fabuła? O tym się jeszcze przekonamy, ale wierzę, że ekipa z IMGN.pro da radę. To ludzie z gestem – jeszcze raz dziękujemy za zaproszenie – i poczuciem humoru. Gdy zapytałem Kubiaka o jego oczekiwania sprzedażowe, zażartował, że liczy na „17 milionów sprzedanych egzemplarzy”. Mają ambicję – i tyle.