Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 3 września 2002, 13:01

autor: Borys Zajączkowski

Frontline Attack: War over Europe - zapowiedź

Frontline Attack: War over Europe to strategia czasu rzeczywistego pozwalająca graczom na wzięcie udziału w zmaganiach jednostek pancernych i zmechanizowanych, które miały miejsce w czasie II Wojny Światowej na przestrzeni lat 1941 – 1944.

Przeczytaj recenzję Frontline Attack: War over Europe - recenzja gry

Artykuł powstał na bazie wersji PC.

Najbardziej obfotografowanym człowiekiem na świecie jest Karol Wojtyła. Tak mówią i pewnie tak jest – ja w to wierzę. Do miana najczęściej wykorzystywanych engine’ów 3D zaś pretendowałyby zapewne te z kolejnych „Quake’ów” oraz z „Unreal Tournament”. Nieszczególnym zapałem pałam, by to sprawdzać i zliczać, lecz diabełek i tak mi podpowiada, że guzik prawda – jest nim engine z „Earth 2150”, którego rozwój wyznaczyły takie kamienie milowe jak: sam „Earth 2150”, „Moon Project”, „World War III”, „Heli-Heroes”, coś tam jeszcze, dodatkowe misje i obecnie „Frontline Attack”. Trochę się tego uzbierało... Obsłużył bitwy w dalekiej przyszłości na Ziemi, w niedalekiej przyszłości na Ziemi i w dalekiej przyszłości na Księżycu. Przyszła kolej na niedaleką przeszłość na Ziemi, czyli na Drugą Wojnę Światową. Piszę te słowa oczywiście nie bez odrobiny ironii w palcach, lecz nie zmienia to faktu, że kolejne erteesy powstające na tym wysłużonym silniku mają się dobrze, a i on sam w każdej swojej kolejnej odsłonie oferuje coraz milsze oku doznania. Idą z tym w parze rosnące wymagania sprzętowe, ale do tego akurat wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni. W końcu w samym życiu też jest nie inaczej – niepodobna mieć dziewczyny jednocześnie pięknej, wiernej i dobrej. W końcu wszystkie trzy się spotkają i skończy się to katastrofą.

Oczywiście w przypadku oprogramowania dobrze się dzieje, gdy jego wymagania spotykają się z odpowiadającym ich sprzętem, ale wcale nie staram się w ten sposób twierdzić, jakoby „Frontline Attack” miała te wymagania szczególnie wyrafinowane. Wręcz przeciwnie – jeśli jakakolwiek obecna trójwymiarowa gra zechce pójść na wybranym komputerze, to z całą pewnością ta będzie na nim hulać. A wówczas każdy miłośnik erteesów, któremu dane było zagrać w którąś z produkcji krakowskiego TopWare’u (obecnie: Reality Pump) zapewne poczuje się jak w domu. A może nawet lepiej, gdyż przypuszczam, że nie jestem odosobniony w swoim przywiązaniu do rzeczywistości. Owszem bawi mnie strzelanie z obrotowych działek plazmowych, ale gdy tylko sytuacja nie zmusza mnie do korzystania ze zdobyczy trzydziestowiecznej techniki, wówczas z przyjemnością sięgam po Desert Eagle’a, AK-47, pierwszego lepszego shotguna, snajperkę i granaty – żeby wymienić tylko te ulubione. Co by na korzyść wszelkich ręcznych broni masowego rażenia nie rzec, przyjemność strzelania z realnych pukawek jest największa. Dlatego cieszyć się należy, że ujrzy za chwilę światło dzienne gra strategiczna, w której boje przyjdzie toczyć nie za pomocą antygrawitacyjnych grossepanzeriwyparuj, lecz klasycznych Tygrysów czy T-34.

Ale na zaczerpniętych z historii czołgach nie kończą się zmiany wobec poprzednich gier ze stajni Reality Pump i zapewne dlatego będąca w produkcji gra przestała się nazywać „World War II: Panzer Claws”, a zaczęła „Frontline Attack: War over Europe”. Drugą Wojnę Światową wygrały (i przegrały – punkt widzenia zależy od punktu siedzenia) nie tylko czołgi, ale i lotnictwo, i piechota. Szczególnie ta ostatnia stanowi nowość, a ponadto jej funkcje nie ograniczają się li tylko do wymiany ognia z piechotą przeciwnika w oczekiwaniu na przybycie cięższych jednostek, które położą kres niesnaskom. Przede wszystkim piesze oddziały różnią się między sobą znacznie swoim zastosowaniem w walce. Jedne nadają się wyłącznie do walki z piechotą przeciwnika, inne, wyposażone w broń przeciwpancerną doskonale radzą sobie z czołgami, najatrakcyjniej zaś prezentują się spadochroniarze. Widok przeprowadzanego na tyłach wroga desantu, najprościej rzecz ujmując, podnosi morale i daje chęć do walki – powoli osuwające się ku ziemi czasze spadochronów, pojedynczy żołnierze grupujący się w oddziały i podejmujący walkę z zaskoczenia.

Po co komu nowe Heroes of Might and Magic, skoro nadchodzi Songs of Conquest
Po co komu nowe Heroes of Might and Magic, skoro nadchodzi Songs of Conquest

Przed premierą

W niszy, która powstała po porzuceniu przez Ubisoft serii Heroes of Might and Magic sukcesy odnosić mogą mniejsi twórcy, tacy jak Lavapotion. Ich Songs of Conquest może być najlepszą grą w stylu „hirołsów” od czasów kultowej trójki.

STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?
STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?

Przed premierą

W jednym z „fałszywych” zakończeń gry S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla bohater wyraża życzenie: „Chcę, by Zona zniknęła”. I rzeczywiście, cykl, który dał nam Strefę, zaginął na lata – aż teraz nagle zapowiedziano jego kontynuację. Czy to może się udać?

Graliśmy w My Summer Car – samochodowy survival dla wytrwałych
Graliśmy w My Summer Car – samochodowy survival dla wytrwałych

Przed premierą

Lato, urlop, własna bryka – My Summer Car brzmi jak lekka, wakacyjna przygoda, ale w rzeczywistości to hardkorowy symulator dla wytrwałych.