Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 6 czerwca 2002, 10:00

autor: Maciej Wisialski

Destroyer Command - recenzja gry

Destroyer Command to symulator niszczyciela z czasów II Wojny Światowej, który ponadto oferuje możliwość zmierzenia się z wilczymi stadami z gry „Silent Hunter II”.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

* * *

... - Uwaga na wyrzutniach! - padł rozkaz.

Brytyjski niszczyciel „Glowworm” wyskoczył z lepkiego, duszącego mroku. W odległości 2,5 mili wyraźnie rysowała się sylwetka potężnego niemieckiego krążownika „Admiral Hipper”. Niestety, był on obrócony dziobem w kierunku brytyjskiego niszczyciela, a więc znajdował się w najmniej korzystnej dla ataku pozycji.

Mimo to dowódca niszczyciela, kapitan Roope zdecydował się wystrzelić salwę pięciu torped. Zdawał sobie sprawę, że tak nierówny pojedynek nie może trwać długo i nie wiadomo, czy nadarzy się jeszcze okazja do ponownego ataku.

- Ognia!

Pięć torped opuściło wyrzutnie i z pluskiem wpadło do wody. Pięć pienistych śladów wskazywało ich drogę w kierunku wroga.

Prawo na burt!

Niszczyciel odsłonił teraz całą swą burę na ogień artylerii nieprzyjaciela.

Z tak małej odległości nie można było nie trafić.

Potężny pocisk strzaskał podstawę działa ,,A”. Cała jego obsługa zginęła na miejscu. Złamany u podstawy maszt spadł na pokład górnej kondygnacji. Pociągnięta masztem linka włączyła syrenę, której przeraź1iwy, nieustanny ryk pogłębił jeszcze grozę sytuacji.

Kapitan Roope nasłuchiwał pilnie, czy nie dobiegnie go huk eksplozji.

Daremnie! Salwa była całkowicie niecelna!

„Glowworm” nawrócił po raz trzeci!

Okaleczony niszczyciel wysunął się z dymu. Potężna sylwetka „Hippera”, którego Roope rozpoznał po charakterystycznej czapie na kominie, ciemniała w odległości już tylko półtorej mili.

- OGNIA!

Znowu w wodę wpadły torpedy. Niestety tylko trzy opuściły pokrzywione, uszkodzone wybuchami wyrzutnie. Dwie ugrzęzły w tubach.

Ostatnia szansa!

Ale na niemieckim okręcie czuwają. Gwałtowny zwrot! Potężny okręt kładzie się na wodę

w nagłym wirażu przy pełnej prędkości.

Działa „Hippera” nie przestawały strzelać. Na „Glowwormie” umilkła wieża „B” trafiona ciężkim pociskiem. Tory torped minęły o kilkanaście metrów stalowe burty kolosa.

Znów pudło!

Ostatnia szansa zawiodła! „Glowworm” w tym momencie jest już praktycznie bezbronny,

bo jego pozostałe dwie stodwudziestki niewiele szkody mogą wyrządzić potężnemu pancerzowi przeciwnika. Po nieudanym, ostatnim ataku niszczyciel znów zniknął w dymie.

W tej sytuacji kapitan Roope podjął samobójczą decyzję taranowania niszczycielem krążownika. Wydał rozkaz ponownego nawrotu w stronę nieprzyjaciela i zwiększenia prędkości do maksymalnie możliwej.

Gdy „Glowworm” wynurzył się zza zasłony dymnej gnał prosto w plujący ogniem wielu dział okręt wroga.

Przeraź1iwy zgrzyt rozdzieranej blachy zagłuszył huk dział. Potworny wstrząs rzucił wszystkich na pokład. Stalowe cielsko „Hippera”, idącego wciąż “cała naprzód”, ciągnęło przez jakiś czas wbity w kadłub niszczyciel. Dopiero po dłuższej chwili oba okręty rozłączyły się.

Kapitan Gerald Roope, ranny i potłuczony, podniósł się z trudem i zwrócił się do pierwszego oficera Ramsey’a.

- Teraz to już naprawdę koniec. Ogłosić rozkaz opuszczenia okrętu i zająć się ewakuacją załogi.

„Glowworm” pochylał się coraz bardziej na lewą burtę. Po prawej, wynurzonej, zsuwali się marynarze, pogrążając się w ciemną, wzburzoną wodę, pokrytą tłustymi zaciekami oliwy

i ropy wydobywającej się z popękanych zbiorników. Kapitan Roope stał spokojnie na pokładzie tonącego okrętu. Widział rozdarty na przestrzeni kilkudziesięciu metrów bok niemieckiego krążownika.

- Niech pan skacze do wody, poruczniku - zwrócił się do Ramsey’a - może was „Hipper” wyłowi.

„Glowworm” powoli zsuwał się rufą w głąb wzburzonego morza...”

Fragment przebiegu walki (ujawnionej dopiero po wojnie!) „Hipper” - „Glowworm” jaka miała miejsce 08.04.1940 r. na północny zachód od Trondheim w Norwegii.

Marek Perepeczko “Burza nad Atlantykiem” tom I W-wa 1999

Recenzja gry Expeditions: A MudRunner Game - stop, panie kierowco, proszę dmuchnąć w QTE
Recenzja gry Expeditions: A MudRunner Game - stop, panie kierowco, proszę dmuchnąć w QTE

Recenzja gry

Expeditions: A MudRunner Game to powolna jazda w terenie dla cierpliwych kierowców. Świetną mechanikę jazdy ze SnowRunnera opakowano tu jednak w nudną otoczkę ekspedycji naukowych, które głównie irytują prymitywnymi minigrami.

Recenzja gry House Flipper 2 - kreatywna przygoda z duszą
Recenzja gry House Flipper 2 - kreatywna przygoda z duszą

Recenzja gry

Tytułowe "flippowanie" domów to tylko część atrakcji oferowanych przez najnowszą grę studia Frozen District, część wcale nie najważniejsza. House Flipper 2 zaskoczył mnie bowiem osobistym podejściem do tematu.

Recenzja gry Farming Simulator 22 - wciągająca orka na ugorze
Recenzja gry Farming Simulator 22 - wciągająca orka na ugorze

Recenzja gry

Najnowszy Farming Simulator to z jednej strony najlepsza odsłona wirtualnego rolnictwa, z drugiej – poprzednia część w ładniejszej oprawie i z dodatkiem uwielbianych modów. Sami musicie wybrać, po której stronie (płotu) staniecie.