Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać

Borderlands 2 Recenzja gry

Recenzja gry 18 września 2012, 09:49

Recenzja gry Borderlands 2 - tak powinno się robić sequele!

Gra Borderlands 2 startowała z zupełnie innej pozycji niż jej poprzedniczka i miała trudniejsze zadanie. Fani pierwowzoru nie muszą mieć jednak powodu do obaw – Gearbox ofiarował im kontynuację z prawdziwego zdarzenia, sequel totalny.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

PLUSY:
  • fabuła, narracja, bohaterowie niezależni;
  • niczym nieskrępowana swoboda działania;
  • masa odjechanych questów;
  • czterech bohaterów do wyboru, duże możliwości ich rozwoju;
  • mnóstwo broni, mechanika strzelania;
  • zróżnicowani wrogowie;
  • zapadający w pamięć bossowie;
  • masa nowinek poprawiających komfort zabawy;
  • kapitalne, zróżnicowane wizualnie lokacje;
  • dobra zarówno dla samotników, jak i zwolenników kooperacji;
  • pierwszorzędny humor;
  • oprawa audiowizualna.
MINUSY:
  • słabo zrealizowany system szybkiej podróży;
  • wspólny loot.

Nieczęsto zdarza się, by reprezentujący nową markę produkt osiągnął tak spektakularny sukces komercyjny, jaki stał się udziałem Borderlands. Z prawie pięcioma milionami sprzedanych egzemplarzy grze firmy Gearbox Software ta trudna sztuka niewątpliwie się udała, a uzyskany wynik pozwolił Amerykanom poważnie myśleć o stworzeniu pełnoprawnego sequela. Dziś, blisko trzy lata po premierze pierwowzoru, oczekiwana przez wielu kontynuacja oficjalnie debiutuje na rynku. I już na wstępie zdradzę, że jest to kontynuacja ze wszech miar udana, a główna w tym zasługa licznych usprawnień, jakie deweloper postanowił poczynić w opracowanej przez siebie formule.

Wspomniane usprawnienia widać na wielu płaszczyznach, ale ich najbardziej jaskrawym przykładem jest fabuła. W pierwowzorze opowieść stanowiła jedynie tło dla wydarzeń na ekranie, co w dużej mierze zawdzięczaliśmy sposobowi jej prezentacji – narracja praktycznie nie istniała i po kilku godzinach niczym nieskrępowanej rzezi w zasadzie zapominaliśmy, po co właściwie przemy naprzód. W „dwójce” problem ten został całkowicie wyeliminowany. Zadania z tablicy ogłoszeń zeszły praktycznie do podziemia, większość misji dostajemy od bohaterów niezależnych, którzy zawsze poświęcają chwilę na wprowadzenie w niezbędne szczegóły, oszczędzając nam tym samym czytania suchego tekstu.

Twórcy zrobili też lepszy użytek z samych zleceniodawców. Najważniejsze osoby dramatu towarzyszą nam niemal przez całą grę, nie mamy więc wrażenia ciągłego skakania z kwiatka na kwiatek, tak jak w „jedynce”, gdzie odbębniało się questy od dopiero co poznanego typa i leciało dalej, do kolejnej lokacji. Na jakości zyskała też wreszcie sama intryga. Główny wątek jest naprawdę interesujący, scenariusz trzyma się kupy i zachowuje ciągłość, od początku do samego końca. Są tu nawet zwroty akcji! Nie robią one co prawda może tak wielkiego wrażenia, jak w innych tytułach, ale w porównaniu z totalnie okaleczonym pod tym względem pierwowzorem różnica jest ogromna. „Dwójka” mówi więcej o przygodach Bricka, Lilith, Rolanda i Mordecaia niż jej poprzedniczka i już samo to powinno dać do myślenia, jaka przepaść dzieli obie gry pod tym względem.

Na dzień dobry boss. Przygodę w Borderlands 2 zaczynamy od ubicia Yeti. Co będzie dalej?

Mocno popracowano też nad zadaniami. Autorzy wyraźnie ograniczyli questy polegające na odnajdywaniu przedmiotów, które z niewiadomych względów zostały rozrzucone w różnych dziwnych miejscach (wszelkiej maści audiologi czy fragmenty pukawek), zamiast tego twórcy urozmaicili standardowe dla Borderlands zlecenia, czyli zabójstwa i misje kurierskie. Na liście warunków do spełnienia pojawiły się dodatkowe, opcjonalne wytyczne, uwzględnienie których skutkuje większą liczbą punktów doświadczenia. Ponadto wprowadzono ograniczenia czasowe, zmuszające niekiedy do działania w pośpiechu, oraz dodano opcję wyboru nagrody. Mało tego, zdarza się, że zadanie można odfajkować u jednej z dwu różnych osób. W takich przypadkach nigdy nie wiemy, co dostaniemy za nasze starania.

Najbardziej jednak cieszy nie to, co twórcy poczynili w konstrukcji misji, ale w ich treści. Questy są nie tylko interesujące, ale przede wszystkim zabawne, a momentami wręcz totalnie odjechane. Scenarzyści pobawili się konwencją, wykazując się przy tym ogromnym poczuciem humoru. Tutaj niczego nie można traktować do końca serio, o czym przekonacie się sami, szukając inspiracji do listu miłosnego Scootera lub ustalając, który z członków grupy poszukiwaczy skarbów podwędził odnalezione przez nich pieniądze. Nie brakuje w grze scen śmiertelnie poważnych i zmuszających do refleksji, zwłaszcza w niektórych misjach głównego wątku fabularnego, ale zadania poboczne to już jazda na całego, gdzie często absurd goni absurd. Wspomnicie te słowa po spotkaniu z Face’em McShootym.

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej

Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności
Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności

Recenzja gry

Outcast: A New Beginning jest produkcją „bezpieczną”. Nie jest wybitny, ale też nie ma w nim nic, co by mnie odpychało. Problemy techniczne rzucają się jednak w oczy, a największą wadą tej gry okazuje się wysoka cena.

Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami
Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami

Recenzja gry

Helldivers 2 pokazuje, co może zrobić doświadczony zespół specjalizujący się w określonym gatunku gier, mając wsparcie dużego wydawcy pokroju Sony. Zdecydowanie nie sprawi, że serwery będą działać stabilnie po 14 dniach po premierze.

Recenzja gry Pacific Drive - to najdziwniejszy, najbardziej wciągający survival od dawna
Recenzja gry Pacific Drive - to najdziwniejszy, najbardziej wciągający survival od dawna

Recenzja gry

Pacific Drive udowadnia, że w oklepanym gatunku survivali jest jeszcze miejsce na nowe, świeże doświadczenia, nawet gdy składają się na nie znane pomysły. W żadnej innej grze nie poczujecie tak silnej więzi ze swoim samochodem – starym kombi!