autor: Krzysztof Gonciarz
Fallout 3: Broken Steel - recenzja gry
Trzeci dodatek do Fallouta 3 to przede wszystkim upragnione podwyższenie limitu doświadczenia i możliwość dalszej zabawy po ukończeniu gry. Ale czy opłaca się go kupić?
Recenzja powstała na bazie wersji X360. Dotyczy również wersji PS3
Todd Howard, główny projektant Fallouta 3, zapytany w jednym z wywiadów o lekcję wyniesioną z tej gry, odparł bez wahania – nie można wprowadzać limitu doświadczenia w RPG. Pozornie trudno się z nim nie zgodzić, ale problem nie tkwi przecież w samym limicie. Fallout 3 był po prostu słabo zbalansowany: 20 poziom osiągało się zbyt szybko i gra robiła się wtedy zbyt łatwa. Bethesda w końcu próbuje skorygować ten błąd, wypuszczając na rynek trzeci pakiet DLC do zeszłorocznego hitu, pt. Broken Steel. Wniosek? Jeśli jeszcze nie kupiliście żadnego DLC do Fallouta – zacznijcie od tego.

Broken Steel to scenariusz, w skład którego wchodzą 3 dość rozbudowane misje główne, kilka pobocznych, a także pewna liczba dodatków i zmian w świecie gry. Miło jest usłyszeć np. nowe audycje w Galaxy News Radio, bo chyba wszyscy mają już dość ostrzeżenia o bandytach czy informacji o drzewach rosnących na północy. Akcja dodatku toczy się po zakończeniu wątku fabularnego podstawki Fallouta 3. Epilog zaczyna się trochę dziwnie, ale nie ma się co czepiać – grunt, że możemy grać dalej. Po upływie 2 tygodni od wydarzeń wieńczących grę budzimy się z powrotem w Cytadeli, gdzie Bractwo Stali przeorganizowuje swe szyki, by pozbyć się niedobitków Enklawy. Nasz bohater oczywiście odegra w tej operacji kluczową rolę, ba, w pojedynkę rozniesie w pył wszystko, co pozostało po dystopijnych rządach prezydenta Edena.