Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 2 czerwca 2008, 14:58

autor: Maciej Makuła

Ninja Gaiden II - recenzja gry

Przepis na Ninja Gaiden 2 okazał się bardzo prosty: ma być więcej i lepiej. Żadnych ryzykownych posunięć pokroju wymyślania czegoś na nowo. Pierwowzór został rozłożony na czynniki pierwsze, które potem trafiły w imadło, gdzie poddane zostały...

Recenzja powstała na bazie wersji X360.

Ach – xboksowy Ninja Gaiden: gra, która popłynęła pod prąd rzeki coraz mniej wymagających od gracza produkcji. Pokazywała, czym jest przemyślany system i wzorowo dopasowany doń poziom trudności. Nie było zmiłuj – nikt się tam z graczem nie patyczkował, nie prowadził za rączkę, nie ocierał łez. Była dla niego tak brutalna, jak jej główny bohater dla swoich wrogów. Niemniej potrafiła nagrodzić cały trud: jeśli tylko ktoś odnalazł się w końcu w gąszczu licznych zawiłości jej systemu – przeżywał katharsis.

Następowała wtedy ta piękna chwila, kiedy wszystko zaczynało wychodzić. Rozlegał się śpiew anielskiego chóru, przechodził gniew, nie liczył się zepsuty grzejnik i podniszczony pad, a planowany mord na ekipie studia Team Ninja zamieniał się w chęć wysłania bukietu kwiatów. O tak, Ninja Gaiden była produkcją magiczną. Przynajmniej taką zachowała się w mej pamięci. Z którymi to wspomnieniami musi się teraz zmierzyć jej druga część...

Naszym sekretem jest ciasto

Przepis na Ninja Gaiden 2 okazał się bardzo prosty: ma być więcej i lepiej. Żadnych ryzykownych posunięć pokroju wymyślania czegoś na nowo. Pierwowzór został rozłożony na czynniki pierwsze, które potem trafiły w imadło, gdzie poddane zostały... No właśnie, na większości widać pracę i precyzyjne szlify, trafiły się jednak też i takie, które najwyraźniej cały proces przeleżały gdzieś niezauważone. Po kolei.

Ilustracje do tekstu mogą sprawiać wrażenie bardzo podobnych. To jednak pozory.

Oskar w kategorii najlepszy scenariusz wędruje do...

Fabuła kontynuuje podejście poprzedniczki – jest stekiem luźno połączonych bzdur, a prowadzenie akcji nie ma zbyt wiele wspólnego z owianym mgłą legendy stereotypem drogi wojownika ninja (Ryu zawsze wchodzi frontowymi drzwiami, które wykopuje z zawiasów). Jednak gwoli jasności: wszystko rozbija się o kobietę imieniem Elizebet i członków klanu pająka, którzy postanowili obudzić cztery arcydemony. W tym celu przypuścili atak na rodzimą wioskę naszego bohatera, Ryu Hayabusy, będącą siedzibą jego klanu, gdzie skrywana była niezbędna do przeprowadzenia całego procesu statuetka. W trakcie ataku, oprócz wspomnianego posążka, ginie też ojciec Ryu. I z taką to właśnie listą rzeczy do pomszczenia wyruszamy za oprawcami w pościg po świecie. Historia taka sobie, prawda? Jednak założę się, że bardzo niewiele osób zakupi grę właśnie dla niej.

Zostań ninją – zwiedzisz świat

Tym razem część lokacji, które odwiedzimy, jest odzwierciedleniem znanych z rzeczywistości miejsc. I tak demony przebudzą się na ulicach Nowego Jorku i Wenecji, oprócz nich zwiedzimy też Tokyo oraz naturalnie krainy nie należące do świata ludzi. Postarano się też wyeliminować występowanie tzw. backtrackingu, czyli w praktyce bardziej otwartej architektury etapów, związanego z nią błądzenia i częstego powracania w te same miejsca. Całość skonstruowana została tym razem tak, że graczowi ciężko będzie się zgubić i wystarczy, że podążać będzie jedyną słuszną ścieżką. Czasami trafi się jakieś odbicie, niemniej o stanie uproszczenia niech świadczy fakt wyeliminowania możliwości wyświetlenia mapy. Wada? Ależ skąd, nie to jest w Ninja Gaiden najważniejsze, zresztą teraz wystarczy kierować się w stronę miejsc, które nie są ubabrane krwią.

To co najpiękniejsze w Ninja Gaiden 2 jest bowiem niewidoczne dla oczu.
Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y
Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y

Recenzja gry

Alone in the Dark to powrót nieco zapomnianej dziś marki, która 32 lata temu położyła fundamenty pod serie Resident Evil, Silent Hill i cały gatunek survival horrorów. I jest to powrót całkiem udany, przywołujący ducha oryginału we współczesnej formie.

Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności
Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności

Recenzja gry

Outcast: A New Beginning jest produkcją „bezpieczną”. Nie jest wybitny, ale też nie ma w nim nic, co by mnie odpychało. Problemy techniczne rzucają się jednak w oczy, a największą wadą tej gry okazuje się wysoka cena.

Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami
Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami

Recenzja gry

Helldivers 2 pokazuje, co może zrobić doświadczony zespół specjalizujący się w określonym gatunku gier, mając wsparcie dużego wydawcy pokroju Sony. Zdecydowanie nie sprawi, że serwery będą działać stabilnie po 14 dniach po premierze.