autor: Marcin Terelak
Faces of War: Oblicza Wojny - recenzja gry
Faces of War: Oblicza Wojny to jedna z najnowszych gier wojennych, osadzonych w realiach II Wojny Światowej. Jest to sequel wydanej w 2004 roku gry Soldiers: Ludzie Honoru, która zrobiła sporo zamieszania w światku graczy.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Wojna budzi w ludziach różne skojarzenia. Dla jednych jest piekłem na Ziemi. Dla innych okazją do zarobienia dużych pieniędzy. Niektórzy dostrzegają w niej wiele piękna. Dla innych to tylko roszady kolorowych pionków symbolizujących tysiące istnień. Są też jednak i tacy, dla których wojna łączy w sobie wszystko powyższe. Mowa tu o zwykłych żołnierzach. To oni kształtują oblicza wojny...
Faces of War: Oblicza Wojny to jedna z najnowszych gier wojennych, osadzonych w realiach II Wojny Światowej. Jest to sequel wydanej w 2004 roku gry Soldiers: Ludzie Honoru, która zrobiła sporo zamieszania w światku graczy.
Po jej wydaniu gracze podzielili się na fanów gry i na jej zagorzałych przeciwników. Fanów przekonywały możliwości, jakie oferowała, świetny model fizyczny i oprawa. Przeciwnicy zarzucali zaś całkowity brak realizmu historycznego, który w ich odczuciu niwelował wszelkie zalety. Obie strony pogodzili do pewnego stopnia moderzy, którzy wydali wiele różnych dodatków całkowicie zmieniających grę. Wydawało się, że Best Way zrobi użytek z wiedzy i zapału swoich graczy i zatrudni co zdolniejszych moderów w celu wzbogacenia następnej części gry. Niestety tak się nie stało. W efekcie FOW to bardziej gra akcji niż gra taktyczna.
Oferuje ona trzy kampanie dla jednego gracza (30 misji łącznie z treningowymi) i tryb gry wieloosobowej dla maksymalnie szesnastu graczy (Internet via GameSpy i LAN). Gracz może pokierować Aliantami, Niemcami i Sowietami. Fabuła misji krąży wokół historycznych wydarzeń, jakie miały miejsce w ostatnich latach wojny. Niestety o ile same w sobie misje są nawet zróżnicowane, o tyle w żaden sposób nie pasują do specyfiki zadań realizowanych przez oddział komandosów. W tym właśnie miejscu zacząć można wyliczankę błędów koncepcyjnych, którymi obarczona jest ta gra.
Główną jej wadą jest brak realizmu i to na tak wielu polach, że można byłoby to wymieniać stronami. Autorzy chwalą się na przykład wiernym odwzorowaniem modeli pojazdów. Odwzorowanie to miało objąć nie tyko wygląd, ale i kwestie techniczne. O ile wygląd jednostek można uznać za zadowalający, to cała reszta woła często o pomstę do nieba, a co wrażliwych pasjonatów uzbrojenia z tamtego okresu może przyprawić o chęć rwania włosów z głowy. Nie będę się zagłębiał w kwestie techniczne, bo jak już pisałem, podejdę do tej gry wyłącznie w kategorii gry wojennej, a nie symulatora. Poruszyć muszę jednak kwestie ogólne, które powinny być zachowane nawet w grze bardziej zręcznościowej niż taktycznej.
Kwestią taką są przede wszystkim zasady kierujące grą. Otóż w FOW nie ma żadnych zasad. Uzbrojenie nie jest opisane żadnymi parametrami. Żołnierze nie są scharakteryzowani żadnymi atrybutami, a pojazdy praktycznie różnią się tylko wyglądem. Nie jest też jasne to, jak działa mgła wojny ani pole widzenia. W efekcie po prostu nie wiemy, co decyduje o tym, iż czołg trafia w cel. Nie możemy też się skradać, bo po osiągnięciu z góry określonej odległości do przeciwnika, ten zaczyna reagować, mimo tego że np. stoi tyłem do czołgającego się wojaka. Nasi żołnierze nie są też ograniczeni limitem udźwigu. W efekcie mogą jak sprinterzy biegać z cekaemem wymontowanym z czołgu. Wymieniać mógłbym bardzo długo, ale szkoda na to klawiatury. To po prostu zręcznościówka wojenna w konwencji RTS, z domieszką taktyki i realiów II Wojny Światowej. Nic ponad to.