Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 21 kwietnia 2006, 12:28

autor: Paweł Surowiec

True Crime: New York City - recenzja gry

W True Crime: New York City wcielamy się w czarnoskórego glinę Marcusa Reeda. Jego przeszłość jest równie ciemnawa jak odcień skóry...

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Pamiętacie taki serial pt. Nowojorscy gliniarze (NYPD Blue)? To jeden z moich ulubionych (przed serią Kryminalne zagadki). Podoba mi się w nim to, że zamiast durnych strzelanin i samochodowych pościgów większy nacisk położono na narysowanie portretów psychologicznych postaci i same śledztwa. Zawsze też fascynował mnie w tym filmie Nowy Jork, miasto, które nigdy nie zasypia, ze swoimi bez cenzury pokazanymi melinami i mieszkańcami, z których nie jeden miał swoje za paznokciami. Ciekaw byłem, jak ta metropolia z (jeszcze do niedawna) wysokim wskaźnikiem przestępczości wyglądałaby przeniesiona w wirtualny świat jakiejś mocnej, męskiej gry. Aż wreszcie pojawiła się True Crime: New York City. Zainteresowany, jak wypada konfrontacja na linii realia-wirtualia? No to czytaj dalej... Tylko bynajmniej nie licz na to, że w tej grze akcja jest równie wartka i efektowna jak we wspomnianym przeze mnie serialu TV, oj nie...

W True Crime: New York City wcielamy się w czarnoskórego glinę Marcusa Reeda. Jego przeszłość jest równie ciemnawa jak odcień skóry – poznajemy go w chwili, gdy z bronią w ręku (jeszcze bez policyjnej odznaki) bierze krwawy odwet na zbirach, którzy próbowali „sprzątnąć” jego samego i jego tatusia. Nie byłoby chyba nad czym płakać, gdyby im się udało, bo musicie wiedzieć, że tatko Marcusa to nie byle kto tylko gangster trzęsący całą okolicą, a i sam Mareczek nie ma oporów przed pomaganiem mu w prowadzeniu interesu. No, ale wtedy kierowalibyśmy poczynaniami Marcusa-zombie, a gra zamieniłaby się w... Od konsekwencji dokonanej na początku gry anihilacji Marcusowi uwolnić się pomaga detektyw Terry Higgins, stróż prawa i jednocześnie przyjaciel rodziny bohatera. Pomaga dość skutecznie, bo zapewnia chłopakowi nowe zajęcie – nowojorskiego gliniarza. Przyszłość naszego herosa również zatem nie jawi się w jasnych barwach – cały czas zadawać się będzie z wszelakiej maści szumowinami.

Dzień dobry państwu, witam na ulicach Nowego Jorku. Nazywam się Marcus Reed i jestem tutaj największym... ziomalem.

Ten dualizm – mroczna, gangsterska przeszłość i teraźniejsza służba po drugiej stronie barykady – znajduje korelację z dwoistością poczynań głównej postaci. Nasz ‘pies’ może walczyć z przestępczością ogarniającą Nowy Jork jak grzeczna dziewczynka, aresztując kryminalistów przy minimalnym użyciu siły (za co dostaje punkty dobrego gliniarza) albo też bezlitośnie wysyłać ich jak leci – jednego po drugim – na tamten świat z użyciem swojej służbowej 38-ki (zły glina). Obierając tę drugą drogę możemy także posługiwać się wymuszeniami, podkładać Bogu ducha winnym obywatelom trefny towar podczas ich przeszukiwania czy wreszcie sprzedawać dowody znalezione na miejscu przestępstwa w lombardach na mieście. Mnie ten drugi sposób postępowania wydał się zdecydowanie atrakcyjniejszy bo – jak wiadomo nie od dziś – zło pociąga. ;-P Szkoda tylko, że komenda policji będąca naszą bazą operacyjną jest miejscem, w którym niewiele się dzieje, a nasi przełożeni to tylko statyści w grze. Przydałby się jakiś pokój przesłuchań, w którym moglibyśmy „dokręcić śrubę” podejrzanemu czy możliwość przeprowadzenia konfrontacji... Także wspomniane przeze mnie wymuszenia, oparte na wymierzeniu paru „klapsów” i straszeniu delikwenta bronią, nie sprawiają nam niestety większych trudności.

Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y
Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y

Recenzja gry

Alone in the Dark to powrót nieco zapomnianej dziś marki, która 32 lata temu położyła fundamenty pod serie Resident Evil, Silent Hill i cały gatunek survival horrorów. I jest to powrót całkiem udany, przywołujący ducha oryginału we współczesnej formie.

Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności
Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności

Recenzja gry

Outcast: A New Beginning jest produkcją „bezpieczną”. Nie jest wybitny, ale też nie ma w nim nic, co by mnie odpychało. Problemy techniczne rzucają się jednak w oczy, a największą wadą tej gry okazuje się wysoka cena.

Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami
Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami

Recenzja gry

Helldivers 2 pokazuje, co może zrobić doświadczony zespół specjalizujący się w określonym gatunku gier, mając wsparcie dużego wydawcy pokroju Sony. Zdecydowanie nie sprawi, że serwery będą działać stabilnie po 14 dniach po premierze.