autor: Krzysztof Gonciarz
Władca Pierścieni: Bitwa o Śródziemie II - recenzja gry
EA rzadko aż tak dobitnie udowadnia, że potrafi wydać sequela z wyobraźnią. BfME2 jest nie tylko solidnym RTS-em, ale i gratką dla każdego, który na temat Śródziemia wie trochę więcej, niż zostało powiedziane w filmach.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Trzeba wykazać się nie lada wyobraźnią, by podjąć się stworzenia sequela do gry, która praktycznie wyczerpała zadany temat. Battle for Middle-Earth, wydana pod koniec 2004 roku, jawiła się właśnie tytułem nie pozbawionym wad, ale na swój sposób kompletnym. W specyficznej, zmodyfikowanej formule RTS-owej odtworzyć mogliśmy dzięki niej wszystkie najbardziej spektakularne wydarzenia kultowej trylogii, która trylogią poniekąd nie jest. I gdzie tu miejsce na jakikolwiek ciąg dalszy? Rozwiązanie znalezione przez EA zdaje się być jedynym słusznym wyjściem z sytuacji. Uzyskanie pełnej licencji na prace Tolkiena pozwoliło programistom na wykroczenie poza ramy przedstawione w filmach Petera Jacksona, co z kolei zaowocowało wyrysowaniem obrazu Śródziemia pełniejszego niż kiedykolwiek. Choć do znanych i lubianych scenerii w rodzaju Minas Tirith powrócimy w skirmishach oraz multiplayerze, tematem przewodnim tej części Bitwy uczyniono wojnę o ziemie na północ od Fangornu, toczącą się w cieniu perypetii Froda i reszty drużyny.
Przystępujące do wojny armie przeszły w stosunku do poprzedniczki gruntowny lifting. Po stronie dobra i zła występują po 3 rasy. Jasną stronę mocy reprezentują Ludzie, Elfy i Krasnoludy, podczas gdy zniszczenie i pożogę zza czarnej barykady niosą siły Mordoru, Isengardu oraz Goblinów. Poza dodaniem trzech całkiem nowych armii, rzuca się w oczy połączenie Gondoru i Rohanu w jedną całość (i idące za tym przytemperowanie siły uderzeniowej bojowych rumaków króla Theodena). Nowe siły dobra stanowią niezgorszą gratkę nie tylko dla fanów samej prozy Tolkiena, ale także wielbicieli innych światów fantasy – Krasnoludy są wyraźnym ukłonem w stronę Warhammera. Jeśli na widok dziesiątek brodatych krasnali z młotami w łapach reagujesz przyspieszonym biciem serca, przed tobą prawdziwa uczta. Krzaty (pozdro dla pana Łozińskiego, joł) są idealną rasą dla graczy nastawionych na defensywę i preferujących długie, rozbudowane partie. Ich jednostki są bardzo silne i wytrzymałe, ale najwolniejsze ze wszystkich. Braki w szybkości nadrabiają skutecznie dostępnym dla nich systemem tuneli, połączonym z dającymi surowce kopalniami (coś jak Kanały Nydusa ze StarCrafta). Nie znajdziemy też u poczciwych karłów żadnego rodzaju kawalerii, której brak rekompensuje nam kilka typów wielofunkcyjnych machin bojowych. Podstawową jednostką walczącą na dystans są tutaj axethrowerzy.