Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 20 grudnia 2005, 10:07

autor: Krzysztof Gonciarz

From Russia with Love - recenzja gry

W 42 lata po premierze, licencja na drugą część filmowych przygód Jamesa Bonda odgrzebana zostaje przez EA, ale gry stworzonej na jej podstawie nie ratuje nawet udział Sir Seana Connery’ego.

Recenzja powstała na bazie wersji PS2. Dotyczy również wersji XBOX

Dobrych kilka lat temu ktoś wpadł na to, jak rozpocząć grę osadzoną w realiach Star Treka tak, by z miejsca dać graczom potężnego kopa i maksymalnie wkręcić w klimat filmowego pierwowzoru. Padło oczywiście na holodeck. Uczestniczymy w jakiejś morderczej akcji w samym środku sześciennego okrętu wojennego Borga, przyjaciele giną, kapitan zostaje zasymilowany, sytuacja powoli wymyka się spod kontroli, a tu nagle bum – otoczenie znika i znajdujemy się w pustym pomieszczeniu wraz z pozostałymi załogantami, którzy zaczynają jak gdyby nigdy nic omawiać przebieg szkolenia. Ha! Ekipa programistów z EA Redwood Shores, twórcy najnowszej części konsolowych przygód Jamesa Bonda, na samym starcie atakują nas równie filmowym prequelem właściwej zabawy. Włączamy grę, a tu od razu trzęsienie ziemi. Londyn, porwana córka brytyjskiego oficjela, organizacja terrorystyczna, wielka strzelanina, wybuchy. A gdy po 15 minutach udaje nam się wreszcie odbić wdzięczną niewiastę, ubrany w nienagannie biały smoking Bond na pełnym luzie odlatuje wraz z nią w siną dal za pomocą jetpacka. Wszystko milknie, a za chwile naszym oczom ukazuje się charakterystyczna czołówka, wchodzi legendarny motyw muzyczny. Pam pam pam pam, pampampam pam pam pam pam. Przechodzą nas ciarki. Szkoda, że pierwszy i ostatni raz w trakcie zabawy z tym tytułem.

Londyn, Jetpack, smoking i wdzięczna dziewczyna w ramionach. To może być tylko Bond.

From Russia With Love (pl. Pozdrowienia z Rosji) to drugi po Dr. No odcinek ciągnącego się od prawie 45 lat cyklu opowiadającego o poczynaniach legendarnego agenta 007. Fabuła filmu, a co za tym idzie gry, emanuje przez to klasycznym oldschoolem rodem z lat 60, przejrzystymi czarnymi charakterami i kobietami o całkiem już niedzisiejszym typie urody. Bond, James Bond zostaje wysłany to Istambułu, celem skontaktowania się z rosyjską łączniczką i przechwycenia maszyny kodującej o nazwie Lektor. Szybko okazuje się, że cała ta operacja jest pułapką zastawioną przez zawistną organizację terrorystyczną SPECTRE (z niewyjaśnionych przyczyn w grze przemianowaną na Octopus). Ot, wszystko to, z czego jakiś czas temu wyśmiewała się gra Evil Genius, tylko na poważnie.

Jeśli w ciągu ostatnich kilku lat oglądaliście filmowy pierwowzór tego tytułu i pamiętacie fabułę chociaż piąte przez dziesiąte, prawdopodobnie nie przeżyjecie w czasie zabawy żadnego zaskoczenia. Ot, taka już droga została obrana przez EA, kontrastująca z tym, co zaprezentowano nam przy okazji Everything or Nothing (przygody Bonda napisane specjalnie na potrzeby gry przez scenarzystę tych „nowożytnych” części). Najciekawszym rodzynkiem związanym z przygotowaniem 100-procentowego remake’u kultowego starocia jest bezpośredni udział w grze Seana Connery’ego, podkładającego agentowi głos oraz użyczającego mu swej przystojnej sylwetki. Zabawne, że sir Connery powraca do swej kreacji 42 (!) lata później, próbując oszukać czas i ponownie wcielić się w przystojniaka w średnim wieku. Wychodzi mu to ze zmiennym szczęściem, gdyż czuć, że barwa głosu już do końca nie ta. Ale, ale. Czy ktoś wyobraża sobie tę grę bez udziału Szkota? Bez szans.

Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y
Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y

Recenzja gry

Alone in the Dark to powrót nieco zapomnianej dziś marki, która 32 lata temu położyła fundamenty pod serie Resident Evil, Silent Hill i cały gatunek survival horrorów. I jest to powrót całkiem udany, przywołujący ducha oryginału we współczesnej formie.

Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności
Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności

Recenzja gry

Outcast: A New Beginning jest produkcją „bezpieczną”. Nie jest wybitny, ale też nie ma w nim nic, co by mnie odpychało. Problemy techniczne rzucają się jednak w oczy, a największą wadą tej gry okazuje się wysoka cena.

Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami
Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami

Recenzja gry

Helldivers 2 pokazuje, co może zrobić doświadczony zespół specjalizujący się w określonym gatunku gier, mając wsparcie dużego wydawcy pokroju Sony. Zdecydowanie nie sprawi, że serwery będą działać stabilnie po 14 dniach po premierze.