Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 31 marca 2005, 09:20

autor: Jacek Hałas

BlowOut: Military Fighting Unit - recenzja gry

Przez pierwszych 5 minut zabawy „BlowOut” daje jeszcze nadzieję bycia czymś więcej niż tylko głupiutkim shooterem. Okazuje się jednak, iż jest to tylko niezbyt atrakcyjny tutorial. Może chociaż grafika stoi na przyzwoitym poziomie?

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Tym razem będzie nieco krócej niż zazwyczaj. BlowOut nie zalicza się do gier, o których jakości można byłoby debatować całymi godzinami. Ten niezwykle prosty shooter odsłania wszystkie karty już po kilkunastu minutach zabawy. Ci, którzy liczyli na nowoczesną strzelankę z ciekawym wątkiem fabularnym, zaskakującym przebiegiem rozgrywki czy efektowną oprawą audiowizualną srodze się rozczarują. BlowOut powinien natomiast zainteresować miłośników takich klasyków jak Abuse czy BlackThorne. Powstaje jednak pytanie – czy zaliczasz się do tej, będącej właściwie na wymarciu, grupy osób? Niezależnie od udzielonej odpowiedzi zapraszam do zapoznania się z tekstem. Ostrzegam jednak, iż nie przewiduję żadnej taryfy ulgowej. :-) Mamy XXI wiek, technologia poszła do przodu, zmieniły się też same gry. Krwawa i niezbyt inteligentna rzeźnia to zdecydowanie za mało, aby przyciągnąć współczesnego gracza.

Wszystkie screeny zostały rozjaśnione wyłącznie na potrzeby tej recenzji. :-)

Prześladuje mnie chyba pech, gdyż większość tytułów, z którymi miałem ostatnio do czynienia pozbawiono fabuły. Pewien wątek w trakcie zabawy się oczywiście zawsze się przewijał, ale element ten w żaden sposób nie wpływał na samą rozgrywkę. Nie inaczej będzie w przypadku opisywanego BlowOuta. Wcielamy się w postać typowego mięśniaka (John „Dutch” Cane, gdyby kogoś to interesowało) wysłanego na stację Honour Guard w celu usunięcia okupujących ten obiekt hord wrogo nastawionych Obcych. Gra naturalnie nie wyjaśnia, w jaki sposób doszło do zakażenia, nie dowiadujemy się też nic na temat samych najeźdźców ani otaczającego świata. Tego, że akcja BlowOuta osadzona została w odległej przyszłości, można się jedynie domyślać.

Tak jak już wspomniałem, w trakcie właściwej zabawy fabuła nie odgrywa praktycznie żadnego znaczenia. Jej obecność ograniczono do niezbyt wyszukanego intra oraz kilku rozmów pomiędzy Johnem a jego kolegą obserwującym wydarzenia z jakiegoś bezpiecznego miejsca. Pragnę Was również pozbawić wszelkich złudzeń – na żadną pomoc nie można liczyć. John musi zająć się wszystkim osobiście. Nie potrafię więc zrozumieć, dlaczego zdecydowano się dodać do zabawy odzywającego się przez radio pomocnika, gdyż kolejne poziomy można byłoby ukończyć bez jego zbędnych instrukcji. Jeśli już ktoś decyduje się na niezbyt inteligentny produkt, to powinien tego wyboru konsekwentnie się trzymać. :-)

Przez pierwszych 5 minut zabawy BlowOut daje jeszcze nadzieję bycia czymś więcej niż tylko głupiutkim shooterem. Okazuje się jednak, iż jest to tylko niezbyt atrakcyjny tutorial. Z racji tego, że gra nie ma zbyt dużo do zaoferowania, po kilku chwilach rozpoczyna się właściwa rozwałka. Zanim jednak przejdę do dalszych kwestii, wypadałoby powiedzieć kilka słów na temat tego, w jaki sposób to wszystko zostało zaprezentowane. Główny bohater BlowOuta, niczym w klasycznych platformówkach w rodzaju Flashbacka, obserwowany jest z boku. Wciśnięcie odpowiedniego klawisza kierunkowego powoduje, iż zaczyna biec w tym kierunku (najczęściej w lewo lub w prawo). Korzystając z okazji warto wspomnieć o dość przyjemnym w obsłudze plecaku odrzutowym, dzięki któremu można przedostać się na wyższe poziomy. Główny bohater nie może jednak dłużej pozostawać w powietrzu (jedynym wyjątkiem są walki z bossami), na szczęście odnalezienie platform, na których można byłoby na chwilę przycupnąć, nie stanowi większego problemu. O wiele częściej od plecaka korzysta się jednak z tradycyjnych wind.

Jacek Hałas

Jacek Hałas

Z GRYOnline.pl współpracuje od czasów „prehistorycznych”, skupiając się na opracowywaniu poradników do gier dużych i gigantycznych, choć okazjonalnie zdarzają się i te mniejsze. Oprócz ponad 200 poradników, w swoim dorobku autorskim ma między innymi recenzje, zapowiedzi oraz teksty publicystyczne. Prywatnie jest graczem niemal wyłącznie konsolowym, najchętniej grywającym w przygodowe gry akcji (najlepiej z dużym naciskiem na ciekawą fabułę), wyścigi i horrory. Ceni również skradanki i taktyczne turówki w stylu XCOM. Gra dużo, nie tylko w pracy, ale także poza nią, polując – w granicach rozsądku i wolnego czasu – na trofea i platyny. Poza grami lubi wycieczki rowerowe, a także dobrą książkę (szczególnie autorstwa Stephena Kinga) oraz seriale (z klasyki najbardziej Gwiezdne Wrota, Rodzinę Soprano i Supernatural).

więcej

Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y
Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y

Recenzja gry

Alone in the Dark to powrót nieco zapomnianej dziś marki, która 32 lata temu położyła fundamenty pod serie Resident Evil, Silent Hill i cały gatunek survival horrorów. I jest to powrót całkiem udany, przywołujący ducha oryginału we współczesnej formie.

Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności
Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności

Recenzja gry

Outcast: A New Beginning jest produkcją „bezpieczną”. Nie jest wybitny, ale też nie ma w nim nic, co by mnie odpychało. Problemy techniczne rzucają się jednak w oczy, a największą wadą tej gry okazuje się wysoka cena.

Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami
Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami

Recenzja gry

Helldivers 2 pokazuje, co może zrobić doświadczony zespół specjalizujący się w określonym gatunku gier, mając wsparcie dużego wydawcy pokroju Sony. Zdecydowanie nie sprawi, że serwery będą działać stabilnie po 14 dniach po premierze.