autor: Adam Włodarczak
Football Manager 2005 - recenzja gry
„Football Manager 2005” jest grą bardzo dobrą. Ponad dziesięcioletnie doświadczenie w pracach nad serią „Championship Manager”, stary sprawdzony i unowocześniony silnik, a także cała masa opcji – to są elementy, które mówią same za siebie.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Społeczność CeeManiaków, innymi słowy mówiąc zbiorowisko fanów serii Championship Manager, to swoisty fenomen. Tysiące graczy z całego globu (w tym z Polski – nie bójmy się tego powiedzieć – rodzima scena należy do jednej z bardziej rozwiniętych) w różnym wieku (od 10- po 40-latków) fascynuje się stosem tabelek, po brzegi wypełnionych ciągami znaków alfanumerycznych. O co w tym wszystkim chodzi? Nie wiem, ale szczerze mówiąc, osobiście również czuje się tym zjawiskiem zainfekowany. Żeby nie było niejasności, wcale się tego nie wstydzę!
Ojcowie tego niewątpliwego sukcesu, prężnie funkcjonujące studio programistyczne Sports Interactive oraz w ostatnich miesiącach wręcz skazane na pożarcie brytyjskie konsorcjum wydawnicze – Eidos Interactive, przez wiele lat wspólnymi siłami pracowali na potęgę serii CM. Udało się, jednak mimo to drogi obu spółek rozeszły się wraz z premierą ostatniego prawdziwego Championship Managera, datowanego na sezon 2003-04. Oficjalnie mówiono o rozbieżnych wizjach co do przyszłości serii, nieoficjalnie – również. Rozpad wspólnego pożycia zakończył się dość nieoczekiwanie. Pomysłowi programiści zachowali prawa do wszelkich baz danych, kodów źródłowych wcześniejszych edycji itp.; wydawcy z Wysp – wyłącznie prawa do magicznej, przez niektórych bezkrytycznie czczonej nazwy – Championship Manager. SI zajęło się tworzeniem Football Managera 2005, pierwszej części nowej sagi, a Eidos – od zera rozpoczął prace nad piątą odsłoną Championshipa.
Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej
Pozbawienie praw do nazwy zmusiło ekipę Sports Interactive do znacznego odświeżenia dotychczasowego interfejsu. Kwestie prawne po prostu nie pozwoliły na zachowanie starego wyglądu. Choć całość odbiega od poprzednich edycji Championship Managerów dość znacznie, już na pierwszy rzut oka (a raczej po pierwszych piętnastu minutach grania) czuć tu fachową rękę twórców serii CM. Główny „jadłospis” z lewej strony powędrował w centralną część ekranu, a wspomnianą lewą część zapełniło podmenu (listy rozwijane, przyciski akcji, itp.) z takimi sekcjami jak trening, taktyka czy też finanse. Moim subiektywnym zdaniem rozwiązanie to sprawdza się co najmniej bardzo dobrze, a całość nie sprawia problemów w opanowaniu.