Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 25 sierpnia 2012, 15:00

Diablo III patch 1.04 – testujemy zmiany w dziele Blizzarda

Diablo III doczekało się pierwszych, poważnych zmian, które mają przyciągnąć z powrotem do gry zawiedzionych fanów. Blizzard walczy i wydaje się, że jest na dobrej drodze do sukcesu.

Diablo III dostępne jest na rynku od trzech miesięcy i choć o większości popularnych tytułów zdążylibyśmy w tym czasie już dawno zapomnieć, to jednak ostatnie dzieło Blizzarda jest przypadkiem szczególnym. Produkty amerykańskiej firmy mają status długowiecznych, dlatego zauważalne zniechęcenie miłośników Rogatego do „trójki” już po kilku miesiącach funkcjonowania gry należy potraktować jako porażkę. Na szczęście przez lata „Zamieć” przyzwyczaiła nas do tego, że dba o swoich fanów i mimo początkowych zapewnień, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, postanowiła w końcu przyznać się do błędu i zastosować plan ratunkowy.

Remedium na postępującą chorobę miała okazać się nowa łata, oznaczona cyferkami 1.0.4. Długo oczekiwany patch zadebiutował w połowie tygodnia i faktycznie przyniósł sporo zmian, w istotny sposób wpływających na rozgrywkę. Oczywiście trudno w tak krótkim czasie ocenić, czy zastosowane lekarstwo wystarczy, aby udobruchać zawiedzionych fanów – już teraz można jednak obiektywnie stwierdzić, że Diablo III po liftingu przedstawia się nad wyraz interesująco.

Do mistrzostwa droga daleka

Bez wątpienia największym novum, jakie wprowadza ostatnia łatka, jest system tzw. Mistrzostwa (ang. Paragon), nagradzającego eksterminację przeciwników po osiągnięciu maksymalnego, 60 poziomu doświadczenia. Po zdobyciu każdego nowego levelu, a jest ich w sumie 100 (!), bohater nie tylko nadal zwiększa swoje podstawowe cechy, ale otrzymuje także specjalny, trzyprocentowy dodatek do znajdowania złota i magicznych przedmiotów. Niestety, Blizzard absolutnie pojechał tu po całości i już teraz wiadomo, że zdobycie pełnego bonusu (+300%) nie przyjdzie łatwo. Wszystko wskazuje na to, że będziemy musieli intensywnie rzezać stwory przez kilka miesięcy, bowiem liczba punktów doświadczenia niezbędnych do kolejnych awansów jest absolutnie absurdalna. Dość powiedzieć, że pierwszy poziom Mistrzostwa wymaga, bagatela, 7,200,000 pkt, a ostatni aż 322,560,000 pkt!

Zamiast żółtego paska niebieski – zmiana nie jest jednak czysto kosmetyczna.

Oczywiście pompowanie statystyk ma w odświeżonej wersji gry duży sens. Autorzy dopracowali wypadanie magicznych przedmiotów z zabijanych przeciwników i różnica pomiędzy tym, co było, a tym, co mamy obecnie, jest widoczna gołym okiem. Aż czterokrotnie zwiększono szansę na pojawienie się żółtych i niebieskich broni po zlikwidowaniu zwykłych oponentów, w rezultacie do miasta wracamy wyraźnie częściej niż przed instalacją nowego patcha. Cieszy również to, że potwory elitarne oraz bossowie nieco rzadziej wyrzucają bezużyteczny, biały sprzęt, w zamian oferując kolorowe graty z niezłymi statystykami. Wystarczyło kilka godzin zabawy w pierwszym akcie na infernalnym poziomie trudności, by mój Barbarzyńca wzbogacił się o dwa interesujące elementy zbroi, które swoimi parametrami przewyższały to, co kupiłem wcześniej w domu aukcyjnym, oraz o legendarną broń dwuręczną, najlepszą jaką kiedykolwiek miałem w rękach w „trójce”. Doprawdy imponujące, bo nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek wcześniej założył coś z lootu, odkąd rozpocząłem zakupy w wewnętrznym sklepie gry, czyli tuż po jej premierze.

POZIOMY MISTRZOWSKIE – JAK TO DZIAŁA?

Nowy system uaktywnia się, kiedy prowadzony przez nas bohater osiągnie maksymalny, 60 poziom. Przed wprowadzeniem łaty postać przestawała w tym momencie zbierać punkty doświadczenia. Teraz gromadzi je nadal, ale zamiast żółtego paska, widocznego w interfejsie u dołu ekranu, napełnia nowy – niebieski. Sam proces przebiega identycznie. Każdy poziom mistrzostwa wymaga zdobycia określonej liczby punktów, a gdy wreszcie przekroczymy granicę, zwiększamy podstawowe umiejętności (siła, zręczność, inteligencja i witalność), jak również otrzymujemy stały bonus do znajdowania złota i magicznych przedmiotów – każdorazowo +3%.

Poziomów mistrzostwa jest w sumie 100, co oznacza, że po zakończeniu szkolenia postaci będzie ona dysponować aż trzystuprocentowym bonusem do cech ułatwiających poszukiwanie złota oraz cennych gratów i jest to wartość ostateczna, jaką można uzyskać z rozwoju postaci/afiksów przedmiotów magicznych. Opracowany przez autorów system nie wpłynął jednak w żaden sposób na Męstwo Nefalemów. Wskaźnik ten nadal jest w grze obecny i tak jak poprzednio nabijamy go poprzez likwidowanie potworów elitarnych.

Przykłady nowych (podrasowanych) i oryginalnych przedmiotów legendarnych.
LEGENDARNE ZMIANY:
  • poziom niektórych przedmiotów podniesiono do 63, dzięki czemu charakteryzują się one afiksami o najwyższych wartościach, np. obrażeniami zadawanymi przez broń;
  • zlikwidowanie degradacji wartości kolejnych afiksów, obecnej przed łatką 1.0.4;
  • unikatowe parametry, niespotykane wśród żółtych i niebieskich przedmiotów;
  • więcej cech pompujących mniej popularne zdolności poszczególnych klas;
  • nowe przedmioty, w tym niektóre nawiązujące do Diablo i Diablo II.

Skoro o ekwipunku mowa, warto nadmienić, że duże zmiany zaszły też wśród przedmiotów legendarnych. Blizzard ugiął się w końcu i przyznał rację fanom gry, od dawna narzekającym, że unikaty są wyjątkowo nieatrakcyjne i wyraźnie ustępują zwykłemu orężowi. W rezultacie otrzymały one różne parametry, których próżno szukać w opisach niebieskich i żółtych klamotów. Część afiksów została zaimportowana wprost ze zdolności potworów elitarnych i np. miecz Maximus pozwala teraz przyzwać przykutego do bohatera ognistym łańcuchem demona, który walczy po stronie gracza, a Kolec Czarownika tworzy na placu boju doskonale znane z wyższych poziomów trudności zamrażające kule. Blizzard postarał się również o bardziej fantazyjne efekty. W trakcie używania Cięcia Niebios dostajemy szansę na odwiedziny anioła, również przydatnego sojusznika, a Dręczyciel potrafi zauroczyć wrogów po trafieniu.

Legendarne przedmioty po instalacji łaty przestały też straszyć statystykami. Sporo broni ma 63 poziom, co oznacza, że podczas losowania afiksów ich wartości są naprawdę wysokie i stają się mocno konkurencyjne dla rzadkiego oręża. Autorzy gry przestali wreszcie degradować kolejne cechy i uczynili brązowe i zielone rzeczy (te z zestawów również mają status legendarnych) naprawdę potężnymi. Dobrym przykładem jest tu znaleziony przeze mnie topór Rozpruwacz Messerschmidta, który wcześniej był słabszy o kilka klas. Niestety, patch nie ingeruje w żaden sposób w statystyki przedmiotów zdobytych przed jego instalacją. Stare unikaty można jednak bez trudu rozpoznać w domu aukcyjnym, bo z automatu otrzymują w nazwie dopisek „Antyk”.

Moc jest z Tobą

Diablo III po ostatniej łacie wydaje się być grą odrobinę łatwiejszą. Przeprowadzona korekta umiejętności poszczególnych klas, a także obniżenie poziomu zdrowia czempionów i zadawanych przez nich obrażeń ma swoje przełożenie na rozgrywkę – grind idzie znacznie sprawniej niż wcześniej. Blizzard od dłuższego czasu starał się zmniejszyć przepaść dzielącą potwory zwykłe od elitarnych, dlatego w wersji 1.0.4 te pierwsze wzmocnił, a te drugie osłabił. Efekt przeprowadzonych zmian jest, szczerze mówiąc, zadowalający, choć normalni oponenci nadal nie stanowią zbyt wielkiego wyzwania. Z kolei ci kolorowi budzą odrobinę mniejszy respekt. Poprzednio zdarzało się, że grając solo, dostawałem od czempionów tęgie baty i takie starcia często kończyły się zgonem, teraz na Inferno idzie mi zaskakująco sprawnie. Zobaczymy, czy ta tendencja się utrzyma w III i IV akcie, które dla Barbarzyńcy były piekielnie trudnym wyzwaniem.

KOMENTARZ SOLNICY

Łatka 1.0.4 to krok w dobrym kierunku, jednak zaledwie jeden z wielu, jakie Blizzard powinien jeszcze wykonać na drodze ku doskonałości swojej gry. Statystyki na przedmiotach wciąż są czasami nieprzyzwoicie losowe, w mało sensownych i nadających się do czegokolwiek kombinacjach, jednak dzięki nowemu systemowi ich dystrybucji, który zaowocował zwiększoną częstotliwością wypadania rzadkich rzeczy, przynajmniej jest teraz w czym przebierać.

Cieszą również zmiany umiejętności postaci, co nie jest takie dziwne, gdyż w większości przypadków polegają one na zwiększeniu ich mocy, przez co – w połączeniu z lekkim tuningiem poziomu trudności przeciwników – nasza postać wydaje się bardziej mocarna.

Brakuje za to większej różnorodności lub losowości obszarów gry. Osoby, które będą chciały dotrzeć za parę miesięcy na maksymalny, setny poziom doświadczenia mistrzowskiego, z pewnością bardzo by się ucieszyły, gdyby nie musiały wciąż biegać po niemal identycznych obszarach.

Oczywiście lista zmian na opisanych wyżej nowościach się nie kończy. Blizzard udoskonalił zaskakująco wiele elementów gry, a także sam dom aukcyjny, który teraz pozwala nie tylko sprawniej wyszukiwać interesujące nas przedmioty, ale też anulować aukcje – funkcji tej oczekiwaliśmy od początku istnienia wewnętrznego sklepu. Szczegółowe raporty dotyczące wszystkich usprawnień można bez problemu znaleźć na oficjalnej stronie Diablo III.

Podobnie jak wielu innych fanów, również i ja poczułem jakiś czas temu znużenie, gdy okazało się, że masakrowanie stworów w „trójce” jest sztuką dla sztuki i nie sprawia żadnej satysfakcji. Dzięki nowej łacie powróciła chęć do składania kolejnych wizyt w Sanktuarium i – co ważne – nareszcie czuję, że jestem sowicie wynagradzany za nieustanny grind fest. Nie wszystko w ostatnim dziele Blizzarda funkcjonuje jeszcze jak należy – marzę wręcz o większej różnorodności poziomów – ale amerykański deweloper zdaje się być na dobrej drodze i zamiast twierdzić, że „jest super, tak miało być!”, wreszcie wziął się porządnie do roboty. Czekamy na PvP, kolejne innowacje i pełnoprawny dodatek.

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej