Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 14 stycznia 2011, 10:27

autor: Remigiusz Maciaszek

Czego zabrakło w Kataklizmie?

Od premiery World of WarCraft: Cataclysm minął już miesiąc, to dobry czas, by przyjrzeć się grze ponownie i zastanowić, czy czegoś jej czasem nie brakuje.

World of WarCraft pozostaje w swojej kategorii jednym z najważniejszych tytułów, a Kataklizm jest bez wątpienia najlepszym dodatkiem, jaki trafił w ręce fanów gry. Jednak mimo świetnej zabawy, jaką oferuje, pozostawia wrażenie, że od premiery The Burning Crusade tak naprawdę niewiele się zmieniło.

Po drodze otrzymaliśmy co prawda fantastyczne narzędzia do zarządzania gildią, a teraz nowy system jej rozbudowy, świetnie rozwijają się też dodatkowe atrakcje offline, jak mobile armory czy dom aukcyjny. Znudzeni oczekiwaniem w kolejkach do battlegroundów mogą zająć się archeologią, która w moim odczuciu jest rewelacyjną profesją, jeśli ktoś wykazuje minimalne zainteresowanie historią świata gry.

Poza tym jednak cały czas eksploatowane są dokładnie te same schematy. Wskakujemy na kolejne poziomy, odwiedzamy instancje, gromadzimy sprzęt, by brać udział w rajdach. Tam znowu gromadzimy sprzęt, po czym walczymy z silniejszymi bossami. Czy jest to nużące? Raczej nie, Blizzard wykonał świetną robotę i tak cały nowy, jak i stary świat dostarczają sporo wyzwań i przyjemności z ich pokonywania. Pozostaje jednak pewien niedosyt, można poczuć niepokojącą powtarzalność, a zapewniam, że nie jestem w tych odczuciach osamotniony. Czy może to kogoś zniechęcić do gry? Prawdopodobnie tak, chociaż mowa tu raczej o jednostkowych przypadkach. Ludzie którzy pokochali World of WarCraft, nadal grają w to, co lubią i tak, jak lubią. Warto jednak zadać sobie pytanie, czego grze brakuje i jak można by ją wzbogacić.

Nowe rasy i tereny zostały zbudowane na ciekawszych zasadach, brakuje jednak odrobiny innowacji w późniejszych etapach zabawy .

Zacznijmy od ekonomii Azeroth, która trwa w jakimś dziwnym zastoju. Ludzie na poziomie 85 mają dostęp do ogromnej ilości gotówki, ale za bardzo nie wiedzą, co z nią robić. Od czasu do czasu wyda się parę groszy na materiały potrzebne do rozwoju profesji, czasem kupi się w domu aukcyjnym jakiś enchant tudzież gem, ale to jakby wszystko. Gracze potrzebują czegoś, na co mogliby przeznaczać zarobione pieniądze.

Na endgame dalej składają się praktycznie dwie możliwości – albo PvE, które ogranicza się do wieczornych rajdów, lub też PvP, czyli odwiedziny w battlegroundach i kilka wizyt w arenie tygodniowo. Wystarczył mi miesiąc sporadycznego grania, by na obecnym etapie osiągnąć wszystko, co Kataklizm oferuje. Czy marudzę z tego powodu? Niespecjalnie, dla mnie w MMO zawsze najważniejsi byli ludzie i dobre środowisko gry, a na brak jednego czy drugiego na razie nie mogę narzekać.

Zabawa stała się casualowa jak nigdy wcześniej, ale nie jestem pewny, czy to krok w dobrym kierunku. Blizzard, zamiast rozwijać nowe aspekty gry, upraszcza stare, tak by były dostępne dla wszystkich. Jest to niewątpliwie jakieś rozwiązanie, ale może lepiej byłoby zaproponować coś nowego, by zająć czymś graczy, którzy preferują samodzielną rozgrywkę? Wszyscy poruszamy się w bardzo ograniczonym środowisku z doskonale zorganizowanym endgamem, ale przy absolutnym ograniczeniu dowolności. Kiedy wybór w PvE sprowadza się do: „rajdować czy nie rajdować?”, to nie jest to żaden wybór. Można by pewnie skupić się na instancjach, ale tych nie ma przecież wcale tak dużo, a poziom trudności heroików (dla wielu i dla mnie spory plus dodatku) eliminuje tak naprawdę zabawę z losowo dobranymi osobami.

Brakuje pewnej swobody w wyszukiwaniu sobie zajęć, a to właśnie dlatego, że Blizzard broni się przed wprowadzaniem nowości. Pewnie deweloperzy mają swoje powody, ostatnie dwa lata poświęcili na odświeżenie praktycznie całego świata gry i wykonali fantastyczną robotę. Jednak, mimo całego szacunku dla ich pracy, dobrze byłoby zająć się jeszcze czymś innym niż rajdy, areny i battlegroundy.

Pierwsza rzecz, jaka przychodzi mi do głowy, to player housing, którego w grze brakuje od zawsze. Fani chyba stracili nadzieję, że taka możliwość kiedykolwiek pojawi się w Azeroth, a muszę przyznać, iż propozycje, jakie padają na forach, są naprawdę ciekawe. Ludzie piszą o domach, które można by rozbudowywać, wstawiać warsztaty usprawniające profesje, manekiny ubrane w stary ekwipunek z poprzednich dodatków, fantastycznych pomysłów jest bardzo dużo, ale ich realizacji, niestety, znacznie mniej.

Spotykam się również z opiniami, że nowe obszary, mimo świetnej linii fabularnej, straciły trochę związek z głównym przeciwnikiem tego rozszerzenia, czyli Deathwingiem. Pojawia się on sporadycznie, co z reguły jest widowiskowe, ale nie ma go w instancjach i w trakcie rajdów. We Wrath of the Lich King Króla Lisza widywaliśmy prawie wszędzie, atmosfera walki z nim była doskonale odczuwalna, tego właśnie brakuje w Kataklizmie.

Nowe instancje robią świetne wrażenie, ale często brakuje tam obecności Deathwinga.

Dodatkowo Blizzard w poszukiwaniu balansu zaczyna zbyt mocno upodabniać do siebie klasy postaci. Często słyszę, że poszczególni bohaterowie tracą to, co ich wyróżniało. Szamani przestali być jedyną klasą oferującą Bloodlust, Battleshout Warriora niczym się dzisiaj nie różni od totemu szamana czy Horn of Winter – Death Knighta.

Ciągle czekamy na obiecane, rewolucyjne zmiany w profesjach. Każdy szanujący się tank jest skazany na te profesje, które oferują bonus do staminy, dps natomiast wybierze takie rzemiosło, które pozwoli zmaksymalizować zadawane obrażenia. Archeologia oferuje bardzo fajne rozwiązania, ale zabrakło czegoś wyjątkowego w gotowaniu, łowieniu ryb, że już nie wspomnę o pierwszej pomocy.

Moim celem nie jest oczywiście tylko wyłapanie braków gry. Chciałbym po prostu wskazać miejsca, których poprawa może jeszcze bardziej zwiększyć atrakcyjność World of WarCraft. Nie jestem w tym osamotniony. Zarówno amerykańskie, jak i europejskie fora pełne są konstruktywnych wpisów, które doceniają jakość dodatku, ale proponują też nowe elementy gry, które doskonale rozbudowałyby zabawę.

Wiele wskazuje na to, że ostatni dodatek jest przede wszystkim próbą odbudowania świata gry, wprowadzenia pewnych standardów czy równowagi między klasami w PvE i PvP. Jest to cel jak najbardziej wart wysiłków, a dokonania Blizzarda na tym gruncie zasługują na szacunek. Niestety, w związku z tym pojawiła się pewna powtarzalność i brak nowych pomysłów na grę. Coś mi mówi, że na nie będziemy musieli poczekać do następnego dodatku, a tymczasem pozostaje cieszyć się bez wątpienia doskonale dopracowanymi, ale starzejącymi się już odrobinę mechanizmami rozgrywki.

Remigiusz „Rock Alone” Maciaszek

World of Warcraft: Cataclysm

World of Warcraft: Cataclysm