Batman odrodzony. The Batman - recenzja

filmomaniak.pl

Hubert Sosnowski

Batman odrodzony

Na poziomie realizacyjnym The Batman zbliża się do perfekcji. Nie tylko dlatego, że to wszystko świetnie się ogląda – a wierzcie mi, będziecie zachwyceni wizualiami i dźwiękiem. To ciąg znakomitych ujęć, kadrów, gry światła, choreografii walk, pościgów, efektów specjalnych, pełne napięcia sceny śledztw czy intymnych rozmów, panoramy gotycko-industrialnego miasta za dnia i w nocy. Film brzmi niesamowicie, wiarygodnie, wwierca nam się w mózg i tam zostaje. Muzyka operująca na motywach przewodnich idealnie buduje ciężki, niepokojący nastrój. Ale nie samo dopracowanie tych elementów stanowi o ich świetności – tylko to, na co się składają.

The Batman obejrzysz na HBO Max

W The Batman każdy z wymienionych elementów jest po coś, składa się na sposób prezentacji akcji tak, by wzmacniał przekaz. Obraz Reevesa to bowiem film o różnicy między zemstą i sprawiedliwością, o tym, jak bardzo potrzebujemy człowieczeństwa, zrozumienia i wybaczania, zwłaszcza w najgorszych, najmroczniejszych momentach ludzkości – by przeciwstawić się złu, by odnaleźć sojuszników. Cała droga Pattinsonowego Batmana służy temu, by pojął to główny bohater – a my wraz z nim.

Zaczyna jako znerwicowana, wściekła skorupa człowieka napędzana chęcią zemsty. Jest równie przerażający jak zło, z którym walczy, i niewiele się od niego różni. Pierwsza połowa filmu to mariaż kryminału, thrillera i horroru. Nie tylko morderca budzi tu grozę, ale też Batman. Wyłania się jak straszydło z cienia, by dokonywać kolejnych aktów przemocy (co prawda na tych, którzy krzywdzą lub skrzywdzili), działa jak narzędzie starotestamentowego Gniewu Bożego.

Jest zemstą, jak sam mówi – i to coś zdecydowanie więcej niż puste słowa. Nawet Batmobil (wyglądający jak opancerzona krzyżówka klasycznego muscle cara i szpanerskiego supersamochodu) wkracza do akcji w sekwencji prezentującej pojazd jak monstrum z horroru – jak wściekłego, ryczącego potwora, przy którym Christine z filmu Johna Carpentera to niewinny, nieco krnąbrny gokarcik. Pościg z udziałem Batmobila z jednej strony przywodzi na myśl znakomitego Ronina z Jeanem Reno i Robertem De Niro (przez pracę kamery), z drugiej – ucieleśnia karę spadającą na miasto, pożogę i zniszczenie. I – rety! – jaka to jest piękna scena! Kino akcji w najlepszym wydaniu, w dodatku pięknie i gorzko-ironicznie spuentowane.

Symbolika chrześcijańska spaja zresztą cały film, począwszy od pierwszego utworu, który słyszymy (w scenie tak niepokojącego stalkerstwa, że Hitchcock pokiwałby głową z uznaniem), przez operowanie wodą i ogniem, aż po sekwencje podkreślające wydźwięk obrazu Reevesa. Związana z wodą scena (nie zdradzę dokładniej, o co chodzi, odkryjcie to sami) „ponownych narodzin” Batmana to swoisty chrzest, moment przejścia i zrozumienia błędów i braków, które nękały Batmana. Jest wyrazista i subtelna jednocześnie.

Cała ta zabawa podtekstami i znaczeniami nie przytłacza widza. Jest elementem przesłania, ale i zabawy, układanki, którą kompletujemy. Podkreśla ponury nastrój, zestraja się z tempem i kryminalno-thrillerową intrygą. Stanowi element krajobrazu w przeżartym grzechem neo-noirowym mieście.

Ale uprzedzam: ten Batman jest polityczny. (Zresztą który nie był? Nolan w trylogii momentami klepał po pleckach pomysły administracji George'a W. Busha). To swego rodzaju piękna, poetycka ironia, ale na poziomie przekazu społecznego The Batman Reevesa koresponduje z Jokerem Todda Phillipsa (mimo że filmy nie należą do jednego uniwersum). Choć robi to w inny sposób, raczej przy okazji odkrywania kolejnych kart intrygi, zmierza do tego samego. Do pokazania, że zło ma swoją przyczynę, nie bierze się znikąd. Zło pochodzi z zaniedbania, porzucenia słabszych, zagubionych. Z wykorzystywania. A największe potwory mogły być kiedyś ofiarami, którym nie udzielono pomocy. To my je stworzyliśmy przez ignorancję. Tak jak Jokera Phoenixa. I to wszystko również splata się z intrygą filmu, ze śledztwem i odkryciami Batmana. Wychodzi to płynnie, współgra z obrazem zdegenerowanego miasta i ludzi, wynika z akcji – z wyjątkiem paru tanich kaznodziejskich linijek dialogu, które napisano chyba tylko po to, by przypodobać się najmniej subtelnym spośród odbiorców.

Mimo tych kiksów wszystkie elementy składają się na nowe, świeże dla widzów (bo czytelnicy komiksów mogą kojarzyć poszczególne puzzle osobowości i historii) oblicze Mrocznego Rycerza. Konkretne, wyraziste – i potrzebne. Potrzebne, bo tak mocarne, że nie pozwala ono traktować The Batman jak kolejnego komercyjnego restartu serii. Przy tylu ekranowych wcieleniach każdy inny bohater prawdopodobnie zdążyłby się już opatrzeć, ale reżyser znalazł tu coś ciekawego, odmiennego, co dotąd na ekranie traktowano bardzo po macoszemu. I pozwolił Batmanowi odrodzić się na nowo, by znowu, jak w 2008 roku, po premierze Mrocznego Rycerza Nolana, zyskał szansę na zdominowanie naszej wyobraźni.

Chrzest bojowy zaliczony

Matt Reeves już nie raz udowodnił, że potrafi pożenić ambitniejszy przekaz z rozrywkowym widowiskiem. Chociażby trylogia o planecie małp pokazała, co reżyser potrafi uczynić z dużym budżetem. A jednak The Batman stanowił pewną niewiadomą. Czy dostaniemy tylko poprawne kino, czy może coś więcej – dzieło, które może śmiało zamachnąć się na pozycję Mrocznego Rycerza jako najlepszego filmu o Człowieku Nietoperzu? Czekałem na ten film jak na sprawdzian dla Matta Reevesa, Roberta Pattinsona i ich Batmana. Całe trio oraz wszyscy, którzy ich w tej podróży wspierali, zaliczyli ten chrzest ognia jak Batmobil w swojej popisowej scenie – z hukiem, z przytupem i na pełnej. Mimo kategorii wiekowej jest to mocne kino, niepokojące i frapujące. Niby kolejny film o ganianiu za psycholem, a jednak zostawia w nas ślad. I po prostu wciąga.

Uwielbiałem Mrocznego Rycerza i Powrót Batmana, ale jako filmową całość. Bardzo polubiłem brutalną, tęgą wariację Bena Afflecka (której Zack Snyder ewidentnie chciał poświęcić osobny film... i prawdopodobnie byłoby to jego najlepsze dzieło). The Batman wskoczył do czołówki filmów o Nietoperzu – i nowych obrazów superbohaterskich w ogóle. Pattinsonowa interpretacja, rozdarta i momentami wrażliwa, momentami przerażająca, to najbardziej „mój” Batman, jaki powstał, bo przez cały czas pozostaje bardzo ludzki, podobnie jak i film. I to ich największe zwycięstwo.

OCENA: 10/10

OD AUTORA

Nie wiem, kiedy minęły te 3 godziny – a mówimy o tygodniu, kiedy myślimy o wszystkim, tylko nie o kinowej rozrywce.

Nie mogę mówić za cały kinowy świat, ale do mnie ten Batman trafił najbardziej ze wszystkich. Zarówno na poziomie wrażliwości społecznej (nawet jeśli scenariusz pozwolił sobie na 2 czy 3 linijki dialogów z przekazem, od których toporności zęby bolą tak, że na sekundę mnie to wybiło z rytmu), jak i poziomie sportretowania Bruce'a Wayne'a. No i nie wspominając o tym, że to najbardziej „mój” Batman pod względem stylistyki. Nie cyrkowo-campowy (Schumacher), nie baśniowy (Burton), nie techno-thrillerowy (Nolan, którego podejście dotąd uwielbiałem), tylko brudny, uliczny i neo-noirowy, doprawiony poetyką horroru tu i tam. No i ten Batmobil, ten rewelacyjny, przerażający Batmobil...

Ocena końcowa nie mogła być inna.

Chcesz porozmawiać ze mną o tym filmie? Zapraszam na mój fanpage lub instagrama.

ZASTRZEŻENIE

Firma GRY-OnLine S.A. otrzymuje prowizję od wybranych sklepów, których oferty prezentowane są powyżej. Dołożyliśmy jednak wszelkich starań, żeby wybrać tylko ciekawe promocje – przede wszystkim chcemy publikować najlepsze oferty na sprzęt, gadżety i gry.

Film:Batman(The Batman)

premiera: 2022akcjakryminałdramattajemnicathriller

Batman przedstawia historię tytułowego bohatera, który musi zająć się kryminalną zagadką dotyczącą fali morderstw w Gotham City. Reżyserem The Batman (2022) został Matt Reeves, który napisał scenariusz wspólnie z Peterem Craigiem. Poza Człowiekiem-Nietoperzem w filmie pojawiają się także inne postacie znane z komiksów: Pingwin, Kobieta-Kot, Riddler, Two Face, Firefly i Szalony Kapelusznik. Fabuła skupia się na postaci Batmana, który próbuje wytropić grasującego w Gotham seryjnego mordercę. Na swojej drodze spotyka jednak wielu przeciwników, którzy skutecznie utrudniają mu jego misję. Główną rolę gra Robert Pattinson, a obok niego występują: Zoë Kravitz, Paul Dano, Jeffrey Wright, John Turturro, Peter Sarsgaard, Andy Serkis i Colin Farrell.

Film The Batman
Podobało się?

63

Hubert Sosnowski

Autor: Hubert Sosnowski

Do GRYOnline.pl dołączył w 2017 roku, jako autor tekstów o grach i filmach. Do 2023 roku szef działu filmowego i portalu Filmomaniak.pl. Pisania artykułów uczył się, pracując dla portalu Dzika Banda. Jego teksty publikowano na kawerna.pl, film.onet.pl, zwierciadlo.pl oraz w polskim Playboyu. Opublikował opowiadania w miesięczniku Science Fiction Fantasy i Horror oraz pierwszym tomie Antologii Wolsung. Żyje „kinem środka” i mięsistą rozrywką, ale nie pogardzi ani eksperymentami, ani Szybkimi i wściekłymi. W grach szuka przede wszystkim dobrej historii. Uwielbia Baldur's Gate 2, ale na widok Unreal Tournament, Dooma, czy dobrych wyścigów budzi się w nim dziecko. Rozmiłowany w szopach i thrash-metalu. Od 2012 roku gra i tworzy larpy, zarówno w ramach Białostockiego Klubu Larpowego Żywia, jak i komercyjne przedsięwzięcia w stylu Witcher School.

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz
Forum inne
2022-03-07
21:13

eJay Legend

eJay

Nie byłem nahajpowany na ten film więc nie czuję się rozczarowany. Ale to nie jest wielkie dzieło. Wydaje mi się, że brakuje tu po prostu dobrej, rzemieślniczej ręki reżysera, który powiedziałby "dobra panowie, wykorzystujemy te super viusale i zdjęcia oraz klimat, ale jednak nie każemy ludziom czekać 2 godzin aż coś zacznie się dziać".

+ Paul Dano, absolutnie kupuję jego postać. Zdrowy (heh) świr z niego. Fajna maska, bardzo dobra pierwsza scena. Wejście w film ma mocne.
+ Farrell, Kravitz - oboje mają swoje fajne momenty.
+ Pattinson - po prostu dobry Batman, dobrze gra oczami i wreszcie idzie zrozumieć co mówi nie udając chrząkania jak Bale.
+ zdjęcia, klimat, nastrój - wszystko wygląda bardzo dobrze pod względem wykonania i nie pachnie CGI.
+ muzyka dobrze współgra z obrazem. Osobno wydaje się słaba, ale przy tym całym mroku i posępności Gotham realizuje swoje zadanie.
+ odważna próba zrobienia czegoś nowego w uniwersum Batmana. Nie jest tak pseudorealistyczny jak Nolanowe gacki, nie jest jednocześnie tak turbo-komiksowy i gotycki jak u Burtona. Kryminalna intryga skąpana w deszczowym Gotham - przypasowało mi to.

- ostatni akt totalnie się nie klei i jest wstawiony na pewno pod presją producentów. Czułem się trochę jakby w jakimś serialu kryminalnym wjechała na koniec Godzilla. Po prostu akcji o tej skali nie umieszcza się w takim filmie.
- Alfred ma tu ile, 5 minut?
- background każdej z postaci jest naprawdę szczątkowy. Pomimo 3 godzin niewiele o nich wiadomo poza Seliną, która ma w sumie jakąś motywację. Wayne - wiecznie zdołowany i zblolały emo-milioner. Nie wiem, czy ta interpretacja jest tą, którą lubię. Bale w Begins miał jednak lepsze tło.
- zagadki Riddlera mocno średnie, ani specjalnie wymyślne, ani też przewrotne, nakazujące pomyśleć nieco dłużej nad rozwiązaniem. A ta ze "szczurem" to rozwiązuje się w sumie 2 razy, a za trzecim Gacek wpada na właściwy trop przypadkiem.
- za długi, zbyt przeciągnięty metraż. Wszystko toczy się w wolnym tempie, ale nie idzie za tym lepsza treść. Ja rozumiem zamysł, aby zrobić z tego kryminalnego snuja, ale snuje trzeba umieć robić. Chodzenie między pokojami w tempie żółwia nie jest dobrym rozwiązaniem.
- może to mój problem, ale miejscami zbyt duża gromkopierdność - Wayne maluje na ziemi podsumowanie zagadek bo? Bo wtedy nie byłoby fajnego ujęcia do trailera?

Ocena? Waham się między 6 a 7

Komentarz: eJay
2022-03-08
18:22

Silveria Generał

Silveria

Batman jako Batman wypadł całkiem przyzwoicie, zaś Bruce Wayne to chyba jedna z najgorzej zagranych postaci w historii gacka. Sam film przydługawy, przegadane dłużyzny, wątek przeminęło z Wiatrem, nudnawy, choć nie powiem, czasami chwytał. Zaskoczył mnie Farrell - miałem czasami wrażenie, że to De Niro gra pingwina :) akcent i maniera iście zerżnięta od Roberta :) gdyby skrócić go do 2h można było wycisnąć z niego więcej a tak, dla mnie dobry przeciętniak i nic więcej.
Plus za klimat Noir ale nie został w pełni wykorzystany absolutnie potencjał tego klimatu w filmie a szkoda.

Komentarz: Silveria
2022-03-08
18:32

Gerpir Feilan Konsul

Gerpir Feilan

Mocne 8.
Klimat, rewelacyjne zdjecia, muza, sam Batman super, choc chyba lepiej pasowalby do Robina. Cat- girl daje rady. Szkoda ze nie Cat-Woman na miare Michele Pfeiffer. Do tych co narzekaja na biedote osprzętu. To przeciez year one jest i pelen szacun za trzymanie konwencji (Brak kultowej peleryny, zamiast tego homemade wingsuit z nieprzystosowanym spadochronem. SUPER. Pelen szacun dla konwencji.) . Wracajac. Reszta to nudnawka, mimo wyciekajacego klimatu ktory lapczywie zlizywalem jako wielbiciel the Crow. Nie chodzi o to, że dlugie tylko poprostu slaby scenariusz, malo detali, zwrotow akcji itp skoro mial to byc kryminal.
Poczatek naprawde swietny. Od razu przychodza na mysl skojarzenia z narracja Maxa Paine (gra1). Czy "Siedem"? Ostanio ogladalem ponownie bo ktos wspomnial we wczesnych recenzjach. Czy ja wiem, nie bardzo. Bardziej Max Paine (gra1). Ogolnie nie zaluje wyskoku do kina.

Komentarz: Gerpir Feilan
2022-03-08
19:05

Herr Pietrus Legend

Herr Pietrus

A będzie sequel w takim samym klimacie ale już z dopakowanym technologicznie Gackiem?

Komentarz: Herr Pietrus
2022-03-10
09:23

Aquma Centurion

Aquma

Mnie w tym filmie najbardziej urzekło Gotham - mroczne, trochę gotyckie, a trochę nowoczesne, skryte w dymie, mgle i nocy. Od czasu filmów Burtona nie było Batmana, w którym ta wiecznie skorumpowana metropolia byłaby oddana tak dobrze. Naprawdę rewelacja!

Miasto - a wraz z nim cały film - jest przy tym bardzo przyziemne. To nie jest komiksowa miejscówka pełna superprzestępców w kolorowych wdziankach. To prawdziwe miejsce, którym trzęsą zupełnie normlani (ale straszni) przestępcy - i które idealnie pasuje do kryminalno-thrillerowego pomysłu Reevesa na ten film. Nawet superbohaterowie są tu po prostu wyjątkowo zdeterminowanymi ludźmi gotowymi do podjęcia olbrzymiego ryzyka. Zapomnijcie o nieomylności, idealnej sprawności i gadżetach rodem z filmów o Bondzie (no, może z 1-2 wyjątkami, na czele z uberkuloodporną zbroją i Christinomobilem) - to bardziej Batman z "Year One". Świetna jest np. scena, w której Batman próbuje "szybować" nad Gotham i emocje, które widać wówczas w głównym bohaterze. To najbardziej "realistyczny" z kinowych Batmanów, co jest pewnym wyczynem, jeśli zważyć na fakt, jak wiele wcześniej zrobił Nolan, by urealnić tę postać.

Niestety, dla mnie osobiście nie wszystko tutaj zagrało idealnie i w paru ważnych kwestiach Reevesowi powinęła się noga.

1. Batman Pattisona jest udręczony, pełen gniewu i ogólnie wypada bardzo dobrze, ale sceny z Brucem dla mnie trochę marnują potencjał postaci. Doceniam widoczny w nim ból - widać, że chłop ledwie trzyma się kupy - ale Wayne jest przy tym straszliwie mrukliwy i sprawia wrażenie niedojrzałego, momentami wręcz szczeniackiego (np. jego relacja z Alfredem).

2. Przesłanie filmu jest bardzo banalne i wyświechtane, a do tego jest serwowane zdecydowanie zbyt łopatologicznie. Postacie są fajnie zaprojektowane i niejednoznaczne (Riddler!), ale morał The Batman można tak naprawdę przewidzieć już w jednej z pierwszych scen, kiedy główny bohater rzuca cringe'owym "Jestem zemstą".

3. No właśnie - dialogi. Czasem jest naprawdę dobrze (IMO Pingwin, Falcone, Riddler), a czasem po prostu słabo (niektóre linie dialogowe Seliny, Gordona, samego Batmana/Wayne'a, Alfreda). Pod tym względem film wydaje mi się być napisany bardzo nierówno.

4. Podobne wrażenie sprawiają sceny akcji. Na część z nich ktoś miał ciekawe pomysły i zostały zrealizowane świetnie (np. walka z przeciwnikami z bronią palną w ciemnym korytarzy czy wspomniany w recenzji pościg - rewelacja). Ale już np. niektóre sceny walki wręcz wołają o pomstę do nieba kiepską choreografią, która równocześnie nie jest też kompensowana dziką, bezkompromisową brutalnością, na której "jechał" np. Batffleck (choć są fajne momenty, jak np. okładanie jakichś bidoków karabinem jak bejsbolem). Efekt ostateczny jest - IMO - mocno taki sobie.

Niemniej, pomimo tych kilku rzeczy film naprawdę mi się podobał i nie nudziłem się na nim ani przez minutę. Ciekaw jestem, w jakim kierunku Reeves pociągnie to dalej w kolejnej części (bo taka thrillerowo-kryminalna konwencja może być trudna do zastosowania po raz drugi) i jak wykorzysta to, czego się przy tym filmie nauczył o postaci Batmana. Jeśli skok jakości będzie taki, jak pomiędzy "Początkiem" i "Mrocznym Rycerzem" Nolana, to "dwójka" może naprawdę pozamiatać :)

Komentarz: Aquma

GRYOnline.pl:

Facebook GRYOnline.pl Instagram GRYOnline.pl X GRYOnline.pl Discord GRYOnline.pl TikTok GRYOnline.pl Podcast GRYOnline.pl WhatsApp GRYOnline.pl LinkedIn GRYOnline.pl Forum GRYOnline.pl

tvgry.pl:

YouTube tvgry.pl TikTok tvgry.pl Instagram tvgry.pl Discord tvgry.pl Facebook tvgry.pl