autor: Ewelina Krzykała
Najgorsze filmy wielkich reżyserów
Są w świecie filmu nazwiska, które przez lata doczekały się miana kultowych – „del Toro”, „Spielberg” czy „Lynch” obiecują wiele. A jednak i tym największym nieraz powinęła się noga. Za które produkcje mogą wstydzić się sławni reżyserzy?
Spis treści
- Najgorsze filmy wielkich reżyserów
- Ladykillers, czyli zabójczy kwintet – bracia Coen
- Gwiezdne wojny: Część I – Mroczne widmo – George Lucas
- Diuna – David Lynch
- Obcy 3 – David Fincher
- M. Butterfly – David Cronenberg
- Mroczne cienie – Tim Burton
- Nostalgia anioła – Peter Jackson
- Wioska przeklętych – John Carpenter
- Hook – Steven Spielberg
Kino przyjmie wiele, za to widzowie są znacznie mniej wyrozumiali. Nawet wobec tych największych, których gwiazda lśni szeregiem niezapomnianych, dopracowanych w każdym szczególe dzieł. Kiedy do gry wchodzą nazwiska takie jak „Polański”, „Scorsese” czy „Burton”, z góry zakłada się, że filmy tych reżyserów dołączą do pokaźnej grupy produkcji obsypanych nagrodami. Tymczasem i im zdarzają się obrazy miernej jakości, co nigdy nie umyka krytykom oraz fanom. Sprawdźcie, co jest plamą na honorze Ridleya Scotta i jaki tytuł do dziś pozostaje rysą na obrazie mistrzowskiej kariery reżyserskiej Johna Carpentera.
Blade: wieczny łowca 2 – Guillermo del Toro
- Gatunek: horror, akcja
- Rotten Tomatoes: 57%
- Metacritic: 52
- Gdzie obejrzeć: iTunes Store
Historia pół człowieka, pół wampira z uniwersum Marvela zrobiła na widzach ogromne wrażenie. Kiedy więc w świat poszła wiadomość, że pojawi się jej kontynuacja, w dodatku kręcona pod czujnym okiem Guillermo del Toro, poprzeczka natychmiast poszybowała w górę. Nazwisko oscarowego reżysera skutecznie podniosło poziom adrenaliny, który nie spadał aż do dnia premiery. Ale potem było już tylko gorzej.
Meksykański twórca, który uchodzi za jedną z ikon współczesnej kinematografii, poległ z kretesem przy swojej wersji dhampira. Długo wyczekiwana produkcja przyniosła spore rozczarowanie. Filmowi zarzucano między innymi spłyconą fabułę, naszpikowaną do bólu przewidywalnymi scenami, zupełnie nietrafiony wątek miłosny i zbyt mało wyraziste efekty specjalne. Trudno było się wybronić ze wszystkich zarzutów – bombardowano nimi reżysera przez dobrych kilkanaście tygodni.
Cóż, na tle doskonałego Labiryntu fauna czy Kształtu wody, w których podążamy za bohaterami w dopracowane do granic możliwości światy oniryczne i irracjonalne (za które zresztą del Toro otrzymał wiele statuetek), Łowca wampirów prezentuje się dość nijako i nie dziwią fatalne recenzje. Reżyser dowiódł, że zdecydowanie lepiej wychodzą mu filmy na postawie autorskich scenariuszy, którym na szczęście udało się odkupić winy za nietrafioną adaptację historii sławnego potomka Drakuli.