Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 5 grudnia 2004, 17:02

autor: Patrycja Rodzińska

Święty Mikołaju, byłam grzeczna!

Zakupy to czynność czasochłonna, czasami stresująca, nierzadko niebezpieczna, ale też integrująca społecznie. Można nabawić się bólu głowy, zdarza się i guza na głowie...

Idą Święta – to widać, słychać i czuć już co najmniej od połowy listopada. Choć śniegu ni widu, ni słychu, w sklepach choinki, bombki, bakalie, a na ulicach „lipni” Mikołajowie rozdający ulotki informacyjne, z których to dowiadujemy się, jak cudownymi promocjami zaskoczą nas supermarkety, w których świąteczną atmosferę podgrzewa hipnotyczny „muzak” (jedna i ta sama kolęda sącząca się cichutko z głośników).

Zakupowa delirka weszła na stałe w kanon świątecznych rytuałów. Istnieją 2 sposoby na poradzenie sobie z kupnem – przynajmniej prezentów:

  • wirtualny, przez internet;
  • tradycyjny, w sklepach.

Choć sposób pierwszy jest wygodny, to na pewno nie dostarcza tylu emocji, co klasyczny shopping.

Zakupy to czynność czasochłonna, czasami stresująca, nierzadko niebezpieczna, ale też integrująca społecznie. Można nabawić się bólu głowy, zdarza się i guza na głowie, gdy np. w asortymencie sklepu jest tylko 1 torebka, a aż 2 zainteresowane nią klientki. Dlatego na zakupy tradycyjne, jak na polowanie w lesie na dzika, należy wybierać się w grupie sprawdzonych znajomych.

Po zorganizowaniu grupy, czas przemyśleć i ustalić strategię działania, dzięki, której unikniemy niepotrzebnego marnotrawienia czasu i zminimalizujemy ryzyko zupełnego pochłonięcia przez robala konsumpcji. Dobre efekty przynosi układanie planu w towarzystwie znajomych, w przytulnym pubie przy małym „co nie co”, wszak nie od dziś wiadomo, że małe „co nie co” działa robalobójczo.

I najważniejsze... biegając po sklepach, nie wolno zapomnieć o wysłaniu listu do najhojniejszego z wszystkich świętych – Mikołaja. Sentymentalne i nie przystojące ludziom dorosłym? Ale urocze.

Przeglądając oferty sklepów, pozwoliłam sobie ułożyć listę interesujących drobiazgów, które można nabyć samemu, lub poprosić o nie w/w Świętego.

Elegancka i dyskretna.

Wymarzony drobiazg dla osoby wyjeżdżającej często w interesach do naszych wschodnich sąsiadów, gdzie noce są długie i mroźne, choć w warunkach krajowych też może okazać się przydatna. Piersiówka w kształcie telefonu komórkowego wykonana ze stali nierdzewnej pomieści plus au moins „seteczkę” napoju. Oryginalna „komórka” jest sprzedawana wraz z miłym dla oka etui ze skóry.

Uwaga: Osobom o kiepskim poczuciu humoru i abstynentom nie polecam sprawiania takiego prezentu. Cena: ok. 25 USD.

Świat się kurczy.

Sony wypuściła na rynek najmniejszego na świecie walkmana o wymiarach 36,4 x 48,5 x 18 mm, ciut mniejszy od pudełka po tic-takach. „Maleństwo” jest jednak sakramencko pojemne: 256 MB wewnętrznej pamięci flash oraz gniazdo kart Memory Stick Duo umożliwiające dalszą rozbudowę pamięci, to zaledwie początek możliwości tego drobiażdżku.

Dzięki ładującej i nagrywającej podstawce wyposażonej w złącza liniowe i USB, istnieje możliwość nagrywania muzyki z komputera, wieży czy odtwarzacza CD. Przy założeniu, że jedna płyta to godzina muzyki, do pamięci wewnętrznej NW-MS77DR można przesłać 11 płyt CD. Na opcjonalną kartę Memory Stick Duo mieści się ich dodatkowo jeszcze 5.

Wbudowana bateria starcza na 44 godziny odtwarzania non-stop. Inne zalety „maleństwa”: obsługuje ATRAC, wma, wav, może służyć za pendrive.

Rozmiar – największy atut walkmana, może niektórym osobom sprawiać kłopoty. Osobiście, żal by mi było wydać ok. 1500 zł, aby po kilku dniach NW-MS77DR przepadł w niezbadanych czeluściach wnętrza mojej torebki. Producent pomyślał i o tym – do zestawu dołączył smycz na szyję.

Najdroższa na rynku jest informacja.

Kto ją posiada, ten dzierży władzę. Dlaczego jest taka cenna? Ponieważ nie każdy odda ją dobrowolnie. Dlatego od 2002 roku (afery Rywina) namnożyło się nam pluskiew elektronicznych jak mrówek. Podsłuchiwanie i nagrywanie przeciwników politycznych, biznesmenów, dziennikarzy, pracowników, pracodawców, małżonków... przestało być domeną zawodowych szpiegów. Podsłuch stał się usługą ogólnodostępną, a nawet modną. W dobrym tonie jest znać się pobieżnie na podsłuchach, a bycie podsłuchiwanym robi wrażenie w każdym towarzystwie. Bądź co bądź, na podsłuch, szczególnie państwowy, trzeba sobie czymś zasłużyć.

Gadżecik składający się z odbiornika SA, przewodu do nagrywania i nadajnika przypominającego szerszą zapalniczkę, o nieograniczonym czasie pracy, można nabyć już za ok. 400zł.

Do nadajnika dodano transformator i specjalny reduktor, który eliminuje przydźwięk i pozwala zachować wysoką jakość odsłuchu (słychać oddechy czy szepty).

Uwaga. Aby upominek spełnił swoje zadanie, obdarowywana osoba nie może wiedzieć o jego istnieniu, w przeciwnym razie możemy ponieść konsekwencje natury fizyczno (małżonek/małżonka wprowadzi zastawę stołową w ruch) – prawnej (oskarżenie z art. 267 kodeksu karnego, jak dotąd martwego artykułu).

Konsolę sobie wymyślił.

Jęczy, że był grzeczny, że stopnie dobre i że na gwiazdkę, by chciał. Przy każdym spotkaniu rodzinnym podsuwa domownikom artykuły o przedmiocie swojego pożądania – konsoli PlayStation 2.

Dzięki małemu kuzynowi, nawet babcia już wie, że Sony przed czwartymi urodzinami PS2 (24 listopada) wydała jej znacznie węższą (o 75%) i lżejszą wersję.

Nowości: konsolę odchudzono o 5 cm – nowy model ma zaledwie 2,8 cm szerokości – i dodano zintegrowany port Ethernet pozwalający na grę w sieci.

Mam cichą nadzieję, że do kuzyna nie dotarła jeszcze wiadomość o PlayStation Portable...

PlayStation Portable.

Dedykowana tym, którzy nie lubią rozstawać się na dłużej ze swoją konsolą – trafi do japońskich sklepów 12 grudnia. Dla większego komfortu gry, Sony zaopatrzyła PSP w duży wyświetlacz TFT LCD o rozdzielczości 480x272 pikseli. W PSP istnieje możliwość bezprzewodowej łączności z innym posiadaczem konsoli. W pomieszczeniach zabudowanych można przesyłać dane nawet na odległość 90 metrów z prędkością 1 Mb/s.

Gracze z Europy i Ameryki Północnej będą mogli nacieszyć się PSP dopiero w marcu 2005 roku.

„The machine of dream (...)”

A może Święty Mikołaj zamiast swoimi zużytymi saniami podjechałby nocą pod nasz dom jakimś zgrabnym pojazdem, a rankiem zaspanym oczętom ukazałby się widok, który mnie przynamniej wprawiłby w chwilową zapaść... Mroźny poranek, śnieg skrzypi pod stopami, dzieci demontują bałwana sąsiadów, a na parkingu stoi przewiązana czerwoną kokardką...

Honda CBR 1100 XX Super BlackBird z układem Dual CBS (system ten powoduje zacisk obu hamulców, niezależnie czy użyjemy hamulca nożnego, czy ręcznego), czterosuwowym silnikiem, czterema cylindrami, 10500 obr./min, maksymalnie 300 km/h.

Czy np. Fireblade CBR 900RR kwintesencja motocykla sportowego: czterosuwowy silnik, 4 cylindry, moc 110 kW. Nie dość, że nie wstyd się z takim sprzętem pokazać na torze, to i do codziennego użytku nienajgorszy.

Z innej bajki, chopperbajki.

Dla tych, którzy lubią dostojną jazdę, lecz z drugiej strony nie chcieliby, żeby wyprzedzał ich byle przecinak, w liście do Świętego Mikołaja mogą zaznaczyć krzyżyk przy Hondzie VTX 1300S. Mnóstwo chromu, mięsiste koła, gustowny kluczyk do stacyjki umieszczonej po lewej stronie motocykla, poniżej linii siodła i... smoczy odgłos wydechu – dudnienie, które już z daleka informuje, że zbliża się VTX. Miło pomarzyć.

Uwaga: Szczególnie ważne dla pań. W przypadku tak mocnych motocykli, w zamówieniu złożonym Mikołajowi należy uwzględnić motocyklistę, najlepiej z doświadczeniem – na początek Valentino Rossi wystarczy.

Magia zdjęć.

Na rynku pojawiła się profesjonalna lustrzanka cyfrowa dedykowana fotografii reporterskiej. EOS-1D Mark II, o której tu mowa, dzięki połączeniu matrycy CMOS, procesora DIGIC II i nowego systemu buforowania, pozwala na wykonywanie zdjęć seryjnych w pełnej rozdzielczości 3504 x 2336, rejestrowanych z prędkością 8.5 kl./sek! Nowy produkt Canon’a przetwarzać może ponad 69 megapikseli danych na sekundę.

Możemy sami regulować nasycenie kolorów, poziom tonów i balans bieli. Zakres czułości aparatu, 100-1600 ISO, może być w razie potrzeby rozszerzony do zakresu 50-3200 ISO. Kontrolę nad ostrością i kompozycją zdjęcia ułatwia wyświetlacz o rozdzielczości 230.000 pikseli i rozbudowane tryby podglądu zdjęć. Mark II jest kompatybilny z ponad 60 obiektywami Canon EF (z wyjątkiem obiektywu EF-S). Okular celownika posiada funkcję korekty optycznej od –3 do +1 dioptrii.

Ech, cuda nie widy... i pomimo trwania przy fotografii tradycyjnej (lustrzanki, filmy, ciemnia), nie pogniewałabym się na Św. Mikołaja, gdyby za złe zachowanie pokarał mnie takim aparatem. Cena: zabójcza (ok. 18.000 zł).

Komputer o wymiarach dzienniczka – 12,4 x 8,6 x 2,3 cm.

OQO z procesorem Transmeta 1 GHz, 256 MB pamięci RAM, z dyskiem twardym 20 GB, 5-calowym wyświetlaczem o rozdzielczości 800 x 480 pikseli – wymarzony upominek dla skrajnych pracoholików i tych, którzy nie czują się komfortowo będąc w różnych sytuacjach (spacer, zakupy, wycieczka itp.), odciętymi od swojego komputera. Urządzenie pracuje pod w pełni funkcjonalną wersją systemu Windows XP.

Klawiatura QWERTY, porty USB, FireWire oraz moduł komunikacji bezprzewodowej 802.11b i Bluetooth. Jednym słowem – możliwości notebooka przy gabarytach handhelda.

Niewielkie rozmiary OQO nie idą niestety w parze z niewielką ceną. Za taką przyjemność trzeba zapłacić 1900 USD.

Psiak.

Psiak, którego nie trzeba karmić, ani po nim sprzątać, a na dodatek odtwarza pliki muzyczne WAV, MP3, WMA i nagrywa materiały wideo. Aibo - mechaniczny zwierzaczek, który podbił serca głównie Japończyków. Dobre rozwiązanie dla alergików oraz osób ekstremalnie zapracowanych, które potrafią ususzyć nawet kaktusa.

W 1999 roku, firma Sony zaprezentowała jeden z pierwszych komercyjnych projektów robota autonomicznego, który od tego czasu doczekał się już kilku generacji. Model Aibo ERS7 zbudowano w oparciu o najnowsze badania nad sztuczną inteligencją, wyposażając go przy tym w rozbudowany zestaw czujników imitujących zwierzęce zmysły dotyku, słuchu, wzroku i równowagi. Aibo jest robotem w pełni autonomicznym tzn. zachowuje się w zbliżony sposób do żywych czworonogów, poruszając się przy tym w bardzo naturalny sposób. Posiada zaprogramowany instynkt miłości do ludzi. Jest w stanie rozpoznawać twarz lub głos właściciela, wyrażając w rozmaity sposób swoje emocje, gdyż nie chodzi tylko o zwykłe rozpoznawanie komend głosowych, ale także o pewne elementarne rozumienie języka oraz dostosowywanie reakcji do emocjonalnego tonu wypowiedzi człowieka. Bezustanne poruszanie się i poszukiwanie nowych, ciekawszych obiektów sprawia, że Aibo uczy się i rozwija w otoczeniu ludzi tak, jak każdy młody pies. Co więcej, poprzez bezprzewodowy internet AIBO może odbierać od właściciela komendy wysyłane z jego telefonu komórkowego w postaci SMS-ów, po czym np. wykonać zdjęcie pomieszczenia, w którym się znajduje i przesłać je z powrotem do telefonu właściciela.

Aibo potrafi sam znaleźć ładowarkę, następnie podłączyć się do niej i odłączyć po naładowaniu akumulatorów.

Patrycja „Soleil Noir” Rodzińska