Ekranizacje gier tak złe, że Uwe Boll byłby dumny
Hollywood brało się za bary z hitami elektronicznej rozrywki od początku lat dziewięćdziesiątych. Już wtedy wychodziło to zazwyczaj słabo, a przecież Uwe Boll rozwinął swe skrzydła trochę później. Przed Wami ranking najgorszych ekranizacji gier.
Spis treści
- Ekranizacje gier tak złe, że Uwe Boll byłby dumny
- Super Mario Bros
- Dungeon Siege: W imię króla
- Assassin’s Creed
- Doom: Annihilation
- Alone in the Dark: Wyspa cienia
- BloodRayne
- Street Fighter
- Silent Hill: Apokalipsa
- Double Dragon
Doom: Annihilation
- Co to: Mroczne (teoretycznie) sci-fi
- Gdzie obejrzeć (na własną odpowiedzialność): iTunes Store
Czasem, kiedy muszę pisać o filmach czy grach, które uwielbiam, przez długi czas nie mogę wymyślić nic. Bo od czego zacząć, którą z zalet podkreślić, jeżeli trzeba się zabrać za recenzję majstersztyku? Podobny problem mam z Doom: Anihilation. Ten film jest tak zły, że nie wiem, które z wad wymienić na początku.
W obsadzie nie ma żadnych znanych nazwisk, ale przecież nie musi to o niczym świadczyć. Tyle że w tym przypadku niestety żaden, dosłownie żaden z aktorów nie wznosi się nawet na poziom solidnej przeciętności. Ciężko powiedzieć, na ile to zasługa drewnianych dialogów, na ile kiepskiej pracy kamery i niezgrabnego montażu, a na ile braku pomysłu na postać. W każdym razie w efekcie otrzymujemy drużynę bezbarwnych bohaterów mierzących się z może barwnymi, ale za to kompletnie tandetnymi stworami. Bo tak, CGI w Doom: Annihilation ssie. Nieźle prezentuje się tylko główny złol, ale to zdecydowanie za mało.
Zostało jeszcze 47% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...
... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium
Abonament dla Ciebie