Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 23 lipca 2003, 17:23

autor: Emil Ronda

Konsole - podsumowanie

Konsole zdążyły zając na rynku elektronicznej rozrywki swe wyeksponowane miejsce. Granie w gry komputerowe i wideo stało się popularnym sposobem na spędzanie wolnego czasu...

Konsole – gwarancja udanej zabawy.

Konsole zdążyły zając na rynku elektronicznej rozrywki swe wyeksponowane miejsce. Granie w gry komputerowe i wideo stało się popularnym sposobem na spędzanie wolnego czasu. W naszych domach oprócz dobrze znanych komputerów osobistych coraz częściej stoją przy telewizorach konsole do gier. Ten „zwyczaj” od wielu lat jest obecny i znany powszechnie w Japonii, w kraju, który nazywany jest kolebką konsol. Już począwszy od 8-bitowych maszyn konsole zyskały tam ogromną popularność i ta nadal rośnie, na co dowodem mogą być coraz lepsze wyniki sprzedaży coraz to nowszych maszyn do grania. Świat tak naprawdę dojrzał konsole dzięki firmie Nintendo i ich dwóm produktom – Gameboyowi Color i NES (Nintendo Entertainment System). Prawdziwy boom miał jednak miejsce w momencie pojawienia się konsoli absolutnie przełomowej – czyli PlayStation, dzięki której gry przeniosły się w trzeci wymiar. Zostawmy jednak historię konsol. Zobaczmy co dają nam dziś konsole, jak można je zareklamować komuś kto nie miał jeszcze z nimi do czynienia, dlaczego ich popularność rośnie i jak wypadają w ogólnym porównaniu. Artykuł ten powinien zaciekawić tych, którzy nie mieli z nimi styczności, tych którzy ostrzą sobie ząbki na taką zabawkę, a także osoby, które po prostu chciałyby się dowiedzieć czegoś o tych ciekawych i jakże zajmujących urządzeniach.

Specjalizacja – gry

Konsole do gier to urządzenia komputerowe, których podzespoły i funkcjonalność razem wzięte oferują nam przede wszystkim gry i wygodę z ich użytkowania. Jeśli zastanawiacie się czemu w Japonii komputer służy do pracy, a konsola do grania, to odpowiedź jest z pozoru bardzo prosta. Skośnoocy bracia nie mają zbyt wiele czasu na grzebanie w bebechach komputerów, by te łaskawie dały im parę godzin zabawy. „Jeśli chcę zagrać, to chcę od razu” – powiedziałby japoński gracz. Być może dlatego, że ma mało czasu, nie chce marnować swej energii itp. Jeśli szukać porównania, to zwróćcie uwagę na japońskie sztuki walki – aikido, czy karate. Liczy się efekt uzyskany w krótkim czasie. W aikido każdy zbędny ruch jest błędem. Perfekcja? Nie posuwajmy się aż tak daleko, bo zaraz grono zagorzałych fanów PC czytających te słowa zada kłam tej tezie, jakoby konsole miałyby być perfekcyjnym narzędziem służącym do grania. Po cichu jednak powiemy Wam, że tak właśnie jest. Są znakomite w pełnieniu swej funkcji, czyli dostarczaniu gier, gdyż z tą myślą są tworzone. Układy wewnętrzne – ich funkcje są ściśle określone i przypominają dobrze zgraną grupę od zadań specjalnych.

Każdy z tych układów „wie” za co jest odpowiedzialny i wykonuje te zadania bez szemrania. Konsola ma zazwyczaj oprócz głównego procesora, kilka koprocesorów wspomagających i każdy z nich zajmuje się obróbką pewnych części składowych tego co nazywamy grafiką. Nie potrzebne są nam żadne sterowniki, karty graficzne, ani kompatybilność z grą tychże elementów i im podobnych. Wracamy z pracy, szkoły, od dziewczyny (chłopaka), cioci, z imprezy, skądkolwiek tylko chcecie, wkładamy płytkę z grą do paszczy konsoli i możemy poddać się generowanym przez nią światom. Ta łatwość obsługi wynika stąd, że konsola jest w ogólnym pojęciu strukturą zamkniętą i nie korzysta w większym stopniu z elementów usprawniających jej działanie. Kupując ją macie pewność, że koledze gra nie będzie chodzić bardziej płynnie, ani że wystąpią błędy w instalacji (bo takiego zabiegu po prostu brak).

Możemy grać na ekranie dużego telewizora, z dudniącym zestawem nagłaśniającym w postaci wieży Hi-FI, czy też zaawansowanym systemem emitującym dźwięk przestrzenny. Włączyć nowo kupioną grę na konsoli potrafi każdy, zajmuje to drobną cząstkę naszego cennego czasu. Później możemy już grać, korzystając z rozmiarów telewizora (a także trybów wide-screen, czy Progressive Scan), zalet kina domowego, no i całej specyfiki konsol związanej już z samymi grami. Nawet jeśli macie TV o przekątnej tylko 14 cali, a o kino domowe jedynie śni Wam się po nocach, konsole i tak mają Wam wciąż wiele do zaoferowania. Doskonałym produktem jest też Gameboy Advance, a szczególnie jego nowsza wersja „SP”; mieszczący się w kieszeni „połykacz kartridży” wyposażony w podświetlenie ekranu i litowo-jonową, ładowaną baterię zachwyca grafiką i coraz bardziej rozwiniętymi możliwościami łączenia się z konsolą stacjonarną Nintendo – GameCube’em; jeśli posiadacz daną grę w wersjach na obie platformy istnieje duża szansa że po połączeniu konsol będziesz mógł korzystać z dodatkowych funkcji, poziomów, bonusów – programiści posuwają się coraz dalej w swych pomysłach wykorzystując tą opcję.

Powyżej podaliśmy jedynie przykłady wykorzystania funkcji konsol potęgujących to, co i tak już jest w nich potężne – a mowa o klimacie grania. Powtórzcie jeszcze raz – KLIMAT.

Jedną z cech najbardziej charakterystycznych dla konsol są kontrolery, przy pomocy których gracz steruje wydarzeniami na ekranie, zwane joypadami. Nowoczesny joypad posiada tzw. gałki analogowe. Manetki te działają na zasadzie różnej siły wychylenia i w zależności od niej, postać na ekranie idzie, lub też biegnie, a samochód skręca słabiej lub mocniej. Urządzenie to sprawdza się doskonale przede wszystkim w grach typu TPP (Third Person Perspective), wyścigach i grach przygodowo-zręcznościowych, oferując graczowi bardzo precyzyjne sterowanie. Prawie w ogóle nie stosuje się tego typu sterowania np. w bijatykach, gdzie gracze korzystają raczej z popularnego „krzyżaka”, inaczej zwanego też D-Padem. Analogowego sterowania pozbawiony jest Gameboy, ale to raczej z racji jego niewielkich rozmiarów. W nowoczesnych joypadach (np. w Dual Shocku 2 przystosowanym do współpracy z PlayStation 2) także zwykłe przyciski akcji działają na zasadzie analogowej, wyczuwając różne stopnie nacisku. Każdy nowoczesny joypad wyposażony jest też w silniczki wibrujące, dające odczuć graczowi strzał z broni, uderzenie ciosu, czy nierówności terenu podczas wyścigu).

Joypady w sumie najgorzej sprawują się w strzelaninach FPP (First Person Perspective), gdzie potrzebne są często bardzo szybkie ruchy celownikiem, a podkładka na mysz oferując większą powierzchnie manewru niż pole wychylenia gałki analogowej, umożliwia też większą precyzję w celowaniu (w tym przypadku powierzchnia po której poruszamy się myszą jest bardziej zbliżona do powierzchni ekranu akcji - jest większa, dzięki temu łatwiej o precyzyjne, drobne zmiany ustawienia celownika). Na szczęście konsole oferują możliwość podłączenia myszy a także klawiatury. Szkoda tylko, że producenci gier na konsole niezbyt często korzystają z możliwości podłączenia tych peryferiów przez gracza.

Nie znaczy to wcale, że na padzie nie da się zagrać w gry typu Quake – wystarczy trochę treningu i można osiągnąć satysfakcjonujące rezultaty a pad przestanie być przeszkodą w tego typu rozrywce. Jeśli jednak chcecie zagrać razem z kolegą, który nigdy nie trzymał wcześniej pada w dłoni w grę tego typu – zapomnijcie o tym pomyśle; sterowanie kolegi będzie przypominało pilota, który nie znając się na pilotażu samolotu ma wyciągnąć go z korkociągu. Jednym słowem – do pada trzeba się przyzwyczaić, ale gdy już dobrze się z nim zapoznacie, okaże się doskonałym urządzeniem sterującym. Jakby nie było – w większości gatunków gier konsolowych jest po prostu niezastąpiony.

Chcąc porównać pady dedykowane różnym konsolom stacjonarnym, najlepiej wypada prosto acz znakomicie zaprojektowany DualShock 2 do PlayStation 2. Świetne rozlokowanie przycisków daje się wyczuć już przy pierwszym kontakcie. Nawet kilkugodzinna gra nie nastręcza problemów ani niewygody. Jest uniwersalny, przystosowany właściwie do każdej dłoni –małej i dużej. Natomiast joypad do Xboxa początkowo dodawany do konsoli był zbyt wielki, także rozmieszczenie przycisków powodowało, że niewygodnie grało się np. w bijatyki. Całkiem dobrze sprawuje się za to np. w grach FPP typu HALO – tu jego rozmiary są wręcz zaletą – daje wrażenie, że trzymamy w dłoniach coś masywnego (w przypadku takich gier, jest to oczywiście broń), a dobrze działające silniki wibrujące tylko pomagają w tym odczuciu. Po krótkim czasie Microsoft wprowadził do sprzedaży także w zestawach z konsolą zmniejszoną wersję pada. Był to słuszny ruch. W projekcie Xboxowego pada daje się jednak zauważyć pewne zapożyczenia z pada do Dreamcasta, który zresztą nie był najlepszą konstrukcją.

Joypad do GameCube’a zaś jest bardzo specyficzny. Pierwsze wrażenie jest wręcz doskonałe - wydaje się, że pad ten jest stworzony do układu przeciętnych rozmiarów dłoni. Później jest jednak nieco gorzej – trochę za sprawą rozmieszczenia przycisków, a także ich kształtu. Istnieje też teza, jakoby klawisze w tym padzie były doskonale rozmieszczone, przy czym to producenci gier nie umieją tego rozłożenia należycie wykorzystać. Pamiętajcie jednak, gdyż wiele w kwestii oceny pada, zależy od osobistych upodobań gracza.

Generalnie jednak, to PlayStation 2 ze swoim DualShockiem oferuje najbardziej intuicyjne sterowanie. Istnieją też przejściówki, dzięki którym do innych konsol można podłączyć właśnie tego, najlepiej chyba zaprojektowanego pada w historii konsol.

Gry na konsolach są nieco inne od tych tworzonych na komputery. Trudno wyłapać te różnice gołym okiem, ale po sesjach z paroma tytułami i po zapoznaniu się z rynkiem gier, różnice te widać bardzo wyraźnie. Po pierwsze gry na konsole są bardziej zręcznościowe od komputerowych. Fani strategii nie mają czego szukać na konsolach. Fani typowych pecetowych shooterów FPP zapewne zamarudzą na temat sterowania w tych grach padem, mimo że konsole chwalą się paroma świetnymi, w dodatku ekskluzywnymi grami tego typu. Gry RPG też się sporo różnią – zazwyczaj oferują nieco mniejszą swobodę w zamian za czasem fantastycznie wręcz rozwiniętą fabułę (japońskie RPG). Na konsolach królują gry action-adventure, wyścigi, strzelaniny, gry sportowe i gry zręcznościowo-przygodowe.

Gry konsolowe to przede wszystkim nowe pomysły i rozwiązania, często nawet nowe gatunki gier. Często objawia się w nich bardzo bujna wyobraźnia twórców gier, oczywiście z korzyścią dla gracza. Swego rodzaju przełomem w grach akcji był na pewno Devil May Cry, Jak and Daxter spowodował, że zręcznościówka przerodziła się w doskonałą przygodę w pięknym, bajkowym świecie, Tenchu to z kolei klimat wojowników ninja, samurajów i feudalnej Japonii podany w konwencji znakomitej „skradanki” , a taki np. Rez to znowu feeria pięknych kształtów, kolorów, muzyki elektronicznej, tworząca momentami istne dzieło sztuki, w dodatku podająca zgrabnie zagadnienia egzystencjalne. Na PC nie znajdziecie tak dynamicznych arcade’owych wyścigów, czy bijatyk rozbudowanych na tyle, że nauka grania jedną postacią może się ciągnąć dosłownie w latach.

Jeśli ktoś uważa, że gry na konsole są ogłupiające, proste i wyłącznie dla dzieci, to najpewniej uważa tak, bo albo zazdrości różnorodności gier konsolom, albo nie ma o nich żadnego pojęcia. Gry na konsole niosą ze sobą ogromny ładunek zabawy – według opinii wielu graczy, także posiadaczy zarówno PC jak i konsol – większy, niż gry na PC. W końcu konsole są do grania i możecie mieć pewność, że w tej funkcji nie mają prawa Was zawieść.

Jeśli spojrzymy na gry z punktu widzenia różnych konsol, to da się zauważyć pewne różnice w charakterystyce owych gier. PlayStation 2 to po prostu świetne gry i wielogatunkowość – być może dlatego jest najchętniej kupowaną konsolą. Xbox to w przeważającej mierze gry „poważne” – często konwertowane z PC, czy też do nich nieco podobne. Spora liczba shooterów FPP, niewiele gier dla młodszych graczy. Tak - Xbox to konsola kierowana zdecydowanie do starszego odbiorcy właśnie ze względu na gry. Po przeciwnej stronie barykady stoi GameCube z wieloma tytułami o cukierkowej, choć ślicznej grafice, tak charakterystycznej dla Nintendo. Jednak to tu znajdziecie takie pozycje jak Resident Evil, czy zaskakujący rozwiązaniami i mroczny Eternal Darkness; takie gry są dowodem na to, że Nintendo chciało nieco zmienić wizerunek swojej konsoli jako sprzętu dla dzieci i skierować go do szerszego grona graczy. Trudno powiedzieć, czy to się udało, bowiem kilka jaskółek wiosny nie czyni, a GameCube nie może pochwalić się wystarczająco sporą ilością tytułów, które można ujrzeć tylko na tej konsolce (tzw. exlusive’y). Za to mocną stroną gier na GCNa są niewątpliwie gry multiplayerowe i za to Nintendo należy mocno pochwalić.

Nie zapominajmy o kieszonkowym Gameboyu Advance. Cała masa doskonałych zręcznościówek, plejada świetnych gier RPG, a nawet shootery FPP – na tej konsolce znajdziecie wszystko, choć oczywiście platformówki wiodą prym na całej linii. Duża ilość konwersji ze starszych konsol, głównie ze SNESa – ten fakt też trzeba przypisać konsolce GBA (specyfikacja techniczna bardzo przypomina właśnie SNESa). Czy to wada, czy też nie – trudno powiedzieć. Zależy to od oczekiwań gracza.

Mimo, że udało nam się wskazać powyżej pewne charakterystyczne cechy gier na konsolach nowej generacji, to jednak podsumowując trzeba jeszcze raz podkreślić, że każda z konsol oferuje większą wielogatunkowość gier, niż komputery PC. Każda z konsol ma swoje mocne pozycje, dla których warto zastanowić się nad jej zakupem. Preferencje gracza zadecydują natomiast o ostatecznym wyborze. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by zaopatrzyć się w kilka konsol – co jest bardzo wygodnym, rajcującym, choć kosztownym pomysłem.

Patrząc jednak na możliwości konsol, dochodzimy do oczywistego wniosku, że nie tylko gry odróżniają konsole od siebie.

W kwestii grafiki rządzi Xbox. Możliwość przerzucenia na ekranie największej ilości poligonów spośród konsol next-gen – to jedno, a cała masa efektów graficznych na wykorzystaniu tego sprzętu – to kolejny plus (szczegółowe informacje znajdziecie w charakterystykach poszczególnych konsol). Xbox nie byłby Xboxem, gdyby nie słynny bump-mapping, czyli efekt polegający na tym dokładniejszym okładaniu teksturami obiektów, im bliżej znajdują się one gracza. W efekcie podchodząc np. do ściany nie widzimy na niej rozmazanej tekstury, a pojedyncze wręcz zadrapania. Znakomite efekty świetlne Xboxa stały się słynne nie tylko wśród posiadaczy tej konsoli, ale wśród większości graczy w ogóle, a to dzięki grze Splinter Cell.

GameCube ma do zaoferowania parę ładnych sztuczek takich jak np. przezroczystość obiektów (woda w większości gier wygląda wspaniale), ale jego prawdziwą mocą jest umiejętność kompresowania tekstur, dzięki czemu wysoka ich jakość i mnogość, są widoczne gołym okiem w wielu grach. PlayStation 2 okazała się dosyć trudno programowalną maszyną, przez co niełatwo jest zrobić grę ładną na tej konsoli. Oczywiście znajdziemy całą masę bardzo ładnie wyglądających pozycji, bo jednak co większe zespoły developerskie okiełznały trudną sztukę tworzenia grafiki na „peesdwójce”. Nie zmienia to jednak faktu, że lwia część to gry wyglądające przeciętnie lub po prostu źle. Na szczęście mamy w czym wybierać i perełek - jak już napisaliśmy - nie brakuje; Metal Gear Solid 2, Gran Turismo, Devil May Cry, Baldur’s Gate: Dark Alliance – oto najdobitniejsze przykłady znakomitej pracy między innymi grafików.

Gameboy Advance natomiast coraz bardziej grafiką szokuje. Graficy wymyślają coraz to lepsze engine’y i starają się wysłać GBA nawet w trzeci wymiar. GBA nie tworzy co prawda trójwymiarowej grafiki w technicznym tego słowa znaczeniu, ale nieźle ją imituje, a liczy się przecież efekt. No ale o większość gier wykonanych przecież w 2D też zapominać nie można, bo poziom wykonania niektórych może pozytywnie zaskoczyć (to mało powiedziane).

Wspominając o znamiennych różnicach w poszczególnych konsolach next-gen, nie można nie wspomnieć o ich...budowie.

Najlepszym chyba projektem jest GameCube – mały, zgrabny, taki „konsolowy”. Ma klimatyczną rączkę – uchwyt. PlayStation 2 nie pozostaje zbytnio w tyle będąc konstrukcją wyglądającą nowocześnie, a nawet groźnie i dumnie (pozycja pionowa). Czemu tylko znowu Sony zmusza gracza do zakupu multitapa, oferując tylko 2 podstawowe wejścia na pady? Odpowiedź prosta – dla pieniędzy. Tyle, że taki „chwyt” wyraźnie ograniczający formy zabawy Klientowi, nie jest już dziś zbyt dobrze odbierany. Reszta producentów to rozumiała i PS2 chyba będzie ostatnią taką konsola stacjonarną.

Groźnie łypie na nas z obudowy Xboxa „zielone oko”. Xbox to prawdziwy potwór wśród konsol. Wielki, ciężki (co przy założeniu, że konsole powinno się łatwo przewozić lub np. przenosić do kolegi, zahacza o kiepski amerykański dowcip) a i piękny też nie jest. Brak konsolowego „feelingu” w wyglądzie w pełni rekompensują natomiast jego możliwości.

W przypadku Xboxa, oraz PS2 mamy możliwość oglądania filmów DVD. Xbox wyposażony jest też w twardy dysk, który może służyć np. do zrzucania nań płyt z muzyką i odtwarzania jej podczas jakiejś gry. Wszystkie konsole umożliwiają podłączenie ich do Internetu, przy czym Microsoft i Sony mają tą usługę całkiem już rozbudowaną (temat ten w naszym kraju można jednak delikatnie pominąć, choć nie należy o nim zapominać). Na Xboxa pojawia się też wiele programów pośrednio lub w ogóle nie związanych z istotą grania. Spowodowane jest to dosyć otwartą na nowe aplikacje architekturą sprzętową tej konsoli, która zbliżona jest przecież do pecetowej.

Najmniejsze możliwości rozbudowy ma GameCube, który jednak od początku był reklamowany przez Nintendo jako sprzęt wyłącznie dedykowany grom. Słowa Nintendo dotrzymało. Czy to wada, czy zaleta? Odpowiedź należy do Was – użytkowników. Nawet Gameboya Advance’a można zmienić się w małe centrum rozrywki, odbierając np. fale radiowe, czy też telewizyjne, dzięki odpowiednim przystawkom. A jeśli macie ochotę zrobić przy jego pomocy zdjęcie, to znajdzie się też aparat do GBA (inna sprawa, że jakość zdjęć woła raczej o pomstę do nieba).

Zauważamy jednak to, że konsole oferują coraz więcej możliwości.

Właśnie. To bardzo ciekawy temat. O ile pojawienie się czytnika DVD w PlayStation 2 nie rodziło jeszcze żadnych wątpliwości co do słuszności takiego kroku Sony, to już Xbox z jego łatwością „przyswajania” nowych aplikacji zrodził pewne kontrowersje. Konsola niejako z definicji jest strukturą – uogólnijmy to – zamkniętą. Znaczy to w tym momencie tyle, że teoretycznie jej podzespoły powinny zostać podporządkowane jednej, priorytetowej funkcji – grom. Zapowiedzi konsol kolejnej generacji, głównie PS3 i Xboxa 2 utwierdzają nas w przekonaniu, że konsola będzie w przyszłości czymś więcej, niż tylko zaawansowaną stacją do grania. Przeglądanie Internetu, robienie w nim zakupów, rezerwowanie biletów do kina, czy na mecz, oglądanie filmów w znakomitej większości formatów – czy to przyszłość konsol? Częściowo – zapewne tak. Należy się poważnie zastanowić, czy tego właśnie chcemy? Skoro producenci zapowiadają sami takie rzeczy – to zapewne rynek jest na to chłonny. Jednak, czy społeczność konsolowa nie idzie w złym kierunku? Mamy na myśli to, że np. obserwując różne fora dyskusyjne o takim Xboxie, coraz więcej postów dotyczy przeróżnych programów, łatek, wersji odtwarzaczy filmów itp. – wszystko zaczyna przypominać frajdy i utrapienia posiadacza PeCeta. Coraz mniej przy tym pisze się o samych grach, będących przecież całym skarbem konsol. Co składania ludzi do kupna konsol? Zero problemów przy uruchamianiu gry, prosta obsługa, świetne gry. Czy potrzebujemy czegoś więcej? Tak! Granie przez Internet jest niewątpliwie przyszłością konsol i czymś bardzo pożądanym. Wszelakie turnieje, tabele – a to wszystko w społeczności ogólnoświatowej – piękna sprawa. Jednak czy potrzebujemy, by konsola sterowała ogrzewaniem w domu, czy podgrzewała obiad, a może jeszcze reklamowała na ekranie podczas gry co 15 min. jakieś sklepy wysyłkowe (pop-upy???)? Teraz wszyscy posiadacze konsol powinny gromko krzyknąć – NIEEE! Czemu? Ponieważ idea konsol gdzieś pryśnie, a granie znajdzie się wśród dziesiątek innych funkcji konsoli. Nie o to chodzi.

Od „innych” rzeczy mamy Pecety i niech tak pozostanie. W innym wypadku magia tych urządzeń zostanie strawiona i pozostanie nam tylko opowiadanie wnukom, na czym kiedyś polegała idea konsol.

Tym samy trzymamy kciuki za Nintendo, które deklaruje, że jego nowa konsola stacjonarna będzie – podobnie jak GameCube – sprzętem wyłącznie do grania, będzie po prostu konsolą z krwi i kości. Zatem przekonamy się, jaka koncepcja wygra i jakie są oczekiwania graczy... Czy najbardziej popularne staną się elektroniczne kombajny, a więc PlayStation 3 i Xbox 2, czy może szlachetne zachowanie Nintendo wzbudzi wśród graczy wyrazy szacunku... mamy jednak nadzieję, że będzie jeszcze inaczej: Skoro konsole się zmieniają i oferując coraz to nowe funkcje – to niech tak będzie. Błędem jest np. twierdzenie, że Xbox już nie jest konsolą; czas płynie a wraz z nim definicja konsol może ulegać pewnym zmianom i musimy zdać sobie z tego sprawę. Ten, kto będzie chciał grzebać w ich biosie, instalować nowe aplikacje, całymi dniami szukać na Internecie nowego patcha do odtwarzacza mulimedialnego – niech to robi. Ale jeśli ktoś kocha grać, niech nie będzie zmuszony do podobnych czynności. Korzystanie z gier na konsoli powinno być nadal tak proste i relaksujące. Jeśli ten element zostanie zachowany i nie będzie sztucznie ograniczany – chyba wszyscy będziemy z tego faktu zadowoleni. Póki co chyba każdy posiadacz konsoli jest z niej dumny i niech czerpie z niej tyle radości, ile tylko może zagarnąć – tego Wam wszyscy życzymy w obcowaniu z tymi urządzeniami.

PS. Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego konsolowcy tak mocno obstają przy swoim? Dlaczego są tak wierni swoim konsolom? To, że na konsolach powstaje więcej gier i że wciąż na tym rynku coś się dzieje – to jedno. Druga sprawa to ta, że każda z konsol ma...swoją tożsamość, chociażby logo i firmę, która ją produkuje. Słyszeliście kiedyś np. o użytkownikach Mercesedesów zakochanych w swych autach, albo o klubach miłośników Volkswagenów „Garbusów”? Zakładamy, że tak. No właśnie.

Emil „Samuraai” Ronda