Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 9 kwietnia 2003, 16:15

autor: Piotr Stasiak

Gry wielokrotnego użytku

Gry sie zmieniają, widać to na przykładzie coraz to nowszych tytułów. Wystarczy przypomnieć sobie jak wyglądały kilkanaście lat temu i jak wyglądają aktualnie...

Gry wielokrotnego użytku

Świat gier komputerowych staje przed coraz wyraźniejszym pytaniem o to, jak będzie wyglądał w ciągu najbliższych lat. Sieciówki nacierają, klasyczne gry przygodowe i platformery są na wymarciu. Tak naprawdę jednak pytanie o przyszłość oznacza wybór pomiędzy dwiema skrajnościami. Czy gry mają być bardziej jak dobra książka, czy bardziej jak dyscyplina sportu? Powinny być jednorazowego, czy wielorazowego użytku?

Był rok 1986 albo coś koło tego. Autor poniższych wynurzeń właśnie poznawał tajniki tabliczki mnożenia i zbierał makulaturę w czynie społecznym, ku chwale socjalistycznej ojczyzny. I kto wie, kim byłby dzisiaj (może właścicielem wytwórni makulaturowego papieru toaletowego?) gdyby pewnego dnia jego wujek nie przyniósł do domu magicznej czarnej skrzynki z dwoma, przepraszam za wyrażenie, manipulatorami. Po podłączeniu owej skrzyneczki do telewizora Neptun na ekranie ukazała się gra „Pong” – dwie paletki, które z przeciwnych krańców odbijały do siebie kwadrat imitujący piłkę. Ta archaiczna gra wywoływała nieziemskie wręcz emocje. Pamiętam kibicującego zawzięcie dziadka, domową ligę i bandę dzieciaków, wyrywających sobie (za przeproszeniem) manipulatory z rąk. Wszystkich łączyła wtedy sportowa wręcz rywalizacja. Wypieki na twarzy. Radość wygranej i gorycz porażki. To było jasne – „Pong” był dla nas dyscypliną sportu, uprawianą przed telewizorem, dzięki prymitywnej maszynie do grania.