autor: Krzysztof Gonciarz
Star Wars: The Force Unleashed - E3 2008 - Strona 2
Na targach E3 byliśmy obecni na prezentacji gry, spędziliśmy trochę czasu z padem w ręku, a także porozmawialiśmy z szefem projektu, Haydanem Blackmanem. Wywiad z nim zostanie opublikowany już wkrótce, a póki co – wrażenia na gorąco z rozgrywki!
Przeczytaj recenzję Star Wars: The Force Unleashed - recenzja gry
Przenosimy się w czasie kilkanaście lat wprzód. Dorosły już uczeń Vadera (model postaci wzorowany na znanym choćby z Battlestar Galactica Samuelu Witwerze) otrzymuje od swojego mistrza pierwszą prawdziwą misję: zabić mistrza Jedi ukrywającego się na stacji kosmicznej, będącej przy okazji fabryką TIE Fighterów. Nie może być żadnych świadków: ma zabić wszystkich, którzy go zobaczą.
Imperialna stacja kosmiczna wygląda bardzo konserwatywnie, jeśli mówimy o uniwersum Star Wars. Wszystkie tekstury, dźwięki i detale dostosowane są do kanonu. Bohater przedziera się przed hordy przeciwników – szturmowców, strażników i robotników – niszcząc wszystko na swojej drodze. Z pomocą Mocy używa wielkich kawałów żelastwa, by niszczyć zaparkowane w doku myśliwce. Jego ruchy są szybkie i dynamiczne – w przeciwieństwie do Vadera jest on postacią nastawioną na zręczność. Budzi przy tym pewne skojarzenia z Dantem z serii Devil May Cry. Choćby dzięki sposobie skakania, z momentem zawiśnięcia w powietrzu na dobre pół sekundy. Otoczenie jest w dużej mierze interaktywne, a przedmioty na których możemy użyć Mocy są zaznaczane niebieską ramką. Wciskając R2 chwytamy dany obiekt, po czym sterujemy nim używając analogów. Pchnięcie Mocy wykonujemy używając kółka. System sterowania dość szybko wchodzi w palce i już po kilku minutach można śmiało wymiatać używając potężnych, efektownych technik. Wrogowie giną na dziesiątki sposobów, a Euphoria wciąż nie daje o sobie zapomnieć. Pamiętacie, jak w GTA IV przechodnie potrafili chwycić lusterko naszego auta? Tutaj jest coś podobnego: kiedy próbujemy podnieść przeciwnika używając Mocy, być może chwyci on jakiś pobliski obiekt by utrudnić nam jego eliminację. Co do interfejsu – w prawym-górnym rogu znajdują się paski zdrowia i energii magicznej, a także półprzezroczysta mini-mapka.

Wczytujemy stan gry z mniej więcej 2/3 gry. Uczeń Vadera jest teraz na planecie Felucia, zarośniętej przez przerośnięte grzyby niczym Outlandy z World of WarCraft. Walczy z dziwacznymi, zwierzęcymi przeciwnikami, wśród których przewijają się miniaturowe wersje Rancora. Wszystkiemu oczywiście wtóruje klasyczna muzyka Johna Williamsa. Dochodzimy do pojedynku z bossem, którym jest – dla odmiany – większa wersja Rancora. By go pokonać, najlepiej zalokować się na nim i używając uskoków w bok uderzać od tyłu. Kiedy pasek jego zdrowia dojdzie do zera, rozpoczyna się mini-gierka a’la God of War. Musimy odtworzyć zadaną sekwencję przycisków, podczas kiedy na ekranie widzimy Ucznia masakrującego potwora z użyciem błyskawic i miecza świetlnego. Okazuje się, że to tylko przygrywka. Właściwym bossem jest tutaj mroczna wojowniczka Jedi o imieniu Maris Brood (używa w walce dwóch mieczy świelnych). Niestety, na konfrontację z nią będziemy musieli poczekać aż do premiery gry. Ta w Europie nastąpi 19 września.
Wiecie, że głos Dartha Vadera w tej grze podkładać będzie Youtube’owy fenomen Chad Vader? Heh, to jest potęga Web 2.0. Z niecierpliwością zacieramy ręce na premierę The Force Unleashed. To śliczna, dynamiczna produkcja, która na pewno wniesie do świata Gwiezdnych Wojen odrobinę świeżości. Gratka nie tylko dla największych fanów.
Krzysztof „Lordareon” Gonciarz