autor: Bartłomiej Kossakowski
Naruto: Rise of a Ninja - przed premierą - Strona 6
Nie jest łatwo być nastoletnim ninja. Bo wiecie, samuraje to pozerzy, ale opanowanie ninjutsu to nie tylko nauka sztuki walki i akrobacji. To cała filozofia i sposób na życie.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Historia o walce jest tu tak naprawdę tłem dla przedstawienia samych bohaterów. Jak się okazuje, ninja – jak wszyscy młodzi ludzie – bywają wrażliwi, mają problemy, poszukują akceptacji. Dokładnie pokazano tu, jaki wpływ na ich osobowość mają wydarzenia z przeszłości. W innych opowieściach wojownicy ninja ukazywani są raczej jako tajemnicze postaci bez charakterów, tutaj odsłaniają oni swoje mocne i słabe strony. W pokonywaniu trudności raczej nie pomaga im przypadek, ale konkretne decyzje i działania. To opowieść o przyjaźni, współpracy i lojalności. Może czasami nieco naiwna, jeśli chodzi o treść i efekciarska w formie, ale mimo wszystko poruszająca.
Co ważne, twórcom udało się wrzucić do każdego odcinka także potężną dawkę humoru. Utrzymanie równowagi między komedią, dramatem i akcją to nie lada sztuka, a całość jest na dodatek bardzo atrakcyjna wizualnie. Wszystkich zainteresowanych fenomenem Naruto zapraszam na oficjalną stronę magazynu Shonen Jump – pod tym adresem znajdziecie udostępniony przez wydawcę za darmo pierwszy odcinek komiksu.
Cierpliwości, ninja
Niestety, sukcesu serialu nigdy nie udało się przenieść na gry video – do tej pory dostawaliśmy raczej marne bijatyki, które dobrą sprzedaż zawdzięczały wyłącznie znanym bohaterom. Jeśli pamiętacie przywołaną przeze mnie przy okazji zapowiedzi gry Transformers zasadę „maniacy łykną wszystko”, wiedzcie, że maniacy z Japonii łykają jeszcze chętniej niż ci z innych części świata.

Jest duża szansa, że tym razem będzie inaczej – kanadyjska produkcja może zarządzić i zapewnić długie godziny intensywnej, wypełnionej akcją i przygodami zabawy. Osobiście żałuję jedynie, że wybrano akurat ten okres z historii Naruto – późniejsze odcinki są mroczniejsze, a bohater dojrzalszy, więc gra mogłaby na tym zyskać. Ale ma to też i dobre strony: po pierwsze, nie trzeba znać szczegółów fabuły, więc grą będą mogli cieszyć się również ci, którzy nie czytali mangi i nie oglądali serialu. Po drugie, jest szansa, że wspomniany przeze mnie okres załapie się do jeszcze lepszego i bardziej dopracowanego sequela.
Jeśli gra naprawdę nie ukaże się w Japonii, dojdzie to przedziwnej sytuacji, w której to mieszkańcy Kraju Kwitnącej Wiśni będą musieli importować ją z innych części świata. Co ciekawe, nie tylko oni są tutaj poszkodowani, ale i Microsoft, bo Naruto: Rise of Ninja to tytuł, który poważnie podniósłby sprzedaż Xboxa 360 w Japonii. Ale to już nie nasze zmartwienie – my musimy tylko wytrzymać do listopadowej premiery. Obyśmy byli bardziej cierpliwi niż Naruto.
Bartłomiej Kossakowski
NADZIEJE:
- ogromny teren gry, znany już z serialu;
- piękny cel-shading;
- wątek fabularny zaczerpnięty z mangi i anime, uzupełniony o nowe fakty;
- niezwykle barwne postaci;
- elementy RPG;
- ciekawy system walki z wplecionymi mini-gierkami i potyczki za pośrednictwem Xbox Live.
OBAWA:
- ewentualny brak znanej z anime zabójczej techniki walki „Oiroke no Jutsu”.