Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 14 czerwca 2007, 12:47

autor: Bartłomiej Kossakowski

Naruto: Rise of a Ninja - przed premierą - Strona 5

Nie jest łatwo być nastoletnim ninja. Bo wiecie, samuraje to pozerzy, ale opanowanie ninjutsu to nie tylko nauka sztuki walki i akrobacji. To cała filozofia i sposób na życie.

Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.

Podobnie jak w anime, użycie specjalnych technik ataku i obrony poprzedza wykonanie odpowiedniego gestu dłoni. W Rise of Ninja trzeba będzie po prostu przytrzymać lewy trigger na padzie, a następnie za pomocą obu analogowych gałek kierować rękami (oczywiście niezbędne jest wcześniejsze zdobycie wystarczającego poziomu chakry i odbycie treningu pod okiem sensei). Same walki mają stanowić około czterdziestu procent gry. Pojedynki z potężniejszymi bossami odbywają się na typowych arenach, po których możemy poruszać się w trzech wymiarach. W trybie mutliplayer to właśnie takie potyczki mają być esencją rozgrywki. Będziemy mieć do wyboru kilkanaście postaci znanych z anime, choć w tym wypadku prawdopodobnie nie zaistnieje potrzeba rozwijania ich umiejętności, a jedynie opanowania kombinacji przycisków przypisanych ciosom i kombosom.

Podczas wspominanej wcześniej prezentacji, ekipa z UbiSoft Montreal pokazała, jak na arenie radzi sobie Neji – jeśli oglądaliście anime, pewnie go znacie (zadebiutował w dwudziestym pierwszym odcinku). Ten wojownik ma białe oczy, pozwalające mu na zobaczenie chakry przeciwnika. Po wprowadzeniu kombinacji przycisków odpowiedzialnej za cios specjalny, uaktywniła się mini-gierka, w której widok zmienia się na pierwszoosobowy, a Neji musi zaznaczyć odpowiednie punkty na ciele przeciwnika. Jeśli zrobimy to szybko, pojawi się animacja, na której widać, jak postać w otoczeniu kolorowych strumieni światła wykonuje tego zabójczego kombosa. Takich smaczków podobno będzie mnóstwo. Co ważne, za pośrednictwem Xbox Live będziemy mogli pojedynkować się z ludźmi z całego świata.

Podczas samej przygody, Naruto również jest całkiem sprawny – może biegać (normalnie i sprintem, zostawiając za sobą tumany kurzu), skakać (również podwójnie, wybijając się w powietrzu), wspinać po dachach, rzucać przedmiotami i atakować. Podstawowych ruchów nauczy nas sensei podczas krótkiego toturiala w lesie.

Kage Bunshin no Jutsu – replikacja cienia – jedna z potężniejszych technik opanowanych (nielegalnie) przez młodego ninja.

Fenomen Naruto

Naruto to prawdziwy fenomen, a pod względem popularności dorównuje już słynnemu Dragon Ball. Oba dzieła zadebiutowały zresztą w formie komiksowej w tym samym magazynie, czyli Shonen Jump. To japoński tygodnik publikujący mangi dla nastoletnich chłopców, ukazujący się w trzymilionowym nakładzie (choć zdarzały się i wydania, których sprzedano ponad dwa razy więcej). Kreskówka doczekała się już ponad 200 epizodów, powstały cztery filmy pełnometrażowe, a o dużym zainteresowaniu serią poza Japonią może świadczyć fakt, że jest najchętniej oglądanym anime w popularnej amerykańskiej stacji Cartoon Network. Od lutego serial jest nadawany także w Polsce przez stację Jetix.

Co spowodowało, że seria osiągnęła taki sukces? Na pewno jedną z przyczyn jest to, że Masashi Kishimoto (twórca Naruto) zdołał przełożyć realia świata wojowników ninja na język popkultury, atrakcyjny również dla młodzieży. Występujący w serii wojownicy nie przypominają tych z czasów feudalnej Japonii – nie przejmują się zbytnio ważnym dla ninja maskowaniem – ubierają się, jak im się podoba. Jedynym stałym elementem, który ich charakteryzuje jest opaska z symbolem (która zresztą szybko trafiła do masowej produkcji i jest popularnym nie tylko wśród japońskiej młodzieży gadżetem). Świat ninja ubarwiono również licznymi elementami fantasy, co zapewne uczyniło opowieść bardziej atrakcyjną.

Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock
Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock

Przed premierą

Choć obie części System Shock zyskały uznanie krytyków, żadna z nich nie okazała się komercyjnym hitem. Trudno więc dziwić się, że niewielu chciało zainwestować w jej kontynuację. Teraz, po kilkunastu latach, zapomniany cykl wreszcie powraca do życia.

Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi
Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi

Przed premierą

Escape from Tarkov zapowiada się na najbardziej realistyczny symulator przebywania na nieprzyjaznym terenie. Mechanizmy zabawy są bardzo proste – największe przeszkody czają się zupełnie gdzie indziej.

Analizujemy Escape from Tarkov – czy The Division ma się czego obawiać?
Analizujemy Escape from Tarkov – czy The Division ma się czego obawiać?

Przed premierą

Podczas gdy wszyscy sugerują ucieczkę, my wracamy do Tarkova, by przeanalizować wysyp informacji na temat tej gry. Informacji wskazujących na produkt imponujący w wielu aspektach, ale i coraz bardziej niszowy, coraz mniej przystępny dla większości graczy.